Festung Belweder się broni. Na nasz koszt, choć przeciwko nam. Zagraniczne szwadrony też w zasięgu wzroku...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Pomnik nieróbstwa, beztalencia i mrocznych interesów, ustawiony pod najważniejszym państwowym żyrandolem, zaczyna nagle ożywać.

A najpewniej widać teraz chaotyczne starania rozmaitych animatorów, zapędzonych w pilnym trybie do prób wprowadzenia ponurej figury w ruch . Dotychczas głównym jej zajęciem było wsparcie organizacji PO w walce z opozycją i prędkie podpisywanie wszystkiego, co ta organizacja do podpisu przygotowała. Nawet najbardziej spostrzegawczy nie zauważyli śladu jakiegokolwiek wysiłku umysłowego. Pomnik rozprzestrzeniał myśli na poziomie własnym i wyznaczonym przez siły, które go stworzyły. Nazwijmy je uprzejmie „o dawnym porządku wschodnim”. A tu niespodziewania jakieś ruchy. Ni stąd ni zowąd referendum, rachu – ciachu i 100 tysięcy miejsc pracy dla młodych, niczym jakieś olbrzymie pojemniki z wodą na pustyni, szast – prast i władza pada na twarz przed podatnikiem. Polskim, a nie jak do tej pory, zagranicznym. Ho, ho – tośmy się doczekali. A może nawet ho, ho, ho!

Jeden po drugim meldują się karnie przy Pomniku mniejsze dziś postumenty, a i marionetek nie brakuje. Wszyscy z poparciem. Ten, co chciał kiedyś zaśpiewać i zatańczyć, ale stronił od sejmowej komisji; ten, co skradł parę kartek z własnej teczki, wypożyczonej z IPN; także błazen będący kiedyś przez pomyłkę premierem. Pod pomnik nieróbstwa pędzi grupa myślicieli pod przywództwem dawnego Kmicica, a dzisiejszego…. Oszczędźmy. Z choinki, przepraszam, z rodzinki urwał się też jego młodszy koleś. Także erudyta. Wiwatuje też reżyser i historia powojennej scenografii. Płyną słowa poparcia z zagranicy. Niemiecka prasa bije na alarm, bo jeśli wygra konkurent Pomnika, to tragedia gotowa. I kto ją opisze? William S. od dawna w grobie, więc będzie musiał zabrać się do roboty niejaki Tomasz G. Taka uwspółcześniona wersja „Sąsiadów” biłaby rekordy omówień w przyjaznej Polsce światowej prasie.

Brakuje tylko głosu Wielkiego Pochowanego. Zgodnie z życzeniem, Pomnik niedawno Go pożegnał. Pomnik, nie „jakiś idiota”. Ciekawe, czy głosy niemieckiej prasy, ostrzegające przed nadejściem „młodszej wersji Kaczyńskiego” brzmiałyby teraz też tak miło, jak głos wielu Niemców w czasie wojny. O wiele milej niż Polaków.

Mamy jeszcze wiele podobnych zagadek do rozwiązania. Dopóki Festung Belweder się broni, sporo odpowiedzi będzie wciąż utajnionych. Zarówno wagi państwowej, jak prywatnej. A właściwie wagi prywaty, z odważnikami nacechowanymi symbolem służb, z których Pomnik jest dumny.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych