Wujek dobra rada, a córka maluje płoty w Norwegii

Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Po raz kolejny, przy okazji spotkań Bronisława Komorowskiego z ludźmi, na ulicy padło pytanie: „Jak zorganizować sobie przyszłość za dwa czy trzy tysiące złotych?”. Siostra jednego z takich młodych ludzi przez dwa lata nie mogła znaleźć pracy. W końcu zatrudniła się za trzy tysiące złotych. Tylko jak tu żyć?

Zmienić pracę i wziąć kredyt

— poradził za pierwszym razem prezydent.

Cała Polska nie wiedziała czy śmiać się czy płakać, a szczególnie frankowicze. Pomijam już fakt zdolności kredytowej, o której głowa państwa nie ma zielonego pojęcia. A powinna, jako dobry wujek, na jakiego się kreuje. Jakby tego było mało, dziś dowiedziałem się z rozmów na ulicy od I Obywatela III RP, że wyjazd na „saksy” w ramach rozwiązywania bieżących problemów finansowych jest również dobrym, życiowym posunięciem. Nawet on sam stał na zmywaku na Zachodzie i wiele go to nauczyło. Skończyły się żarty. Za komuny pracowałem okresowo jako robotnik w Niemczech. Nie nauczyłem się nic, czułem się źle, że muszę robić dla Niemca, a jedynym przyjemnym momentem z wakacji w fabryce była wypłata w deutschmarkach. Ale już naprawdę zdziwiłem się, kiedy prezydent mojego kraju przyznał się, że jego córka do dziś maluje płoty w Norwegii. I to mówi głowa 38-milionowego narodu w środku Europy. Pozwala córce malować sztachety Wikingom za przysłowiową koronę. Co to za koleś? Wyobrażacie sobie Państwo, żeby prezydent USA lub jego żona Michelle chwalili się, że ich córka w czasie studiów maluje płoty w Polsce. Bo ja nie. Co by się działo we Francji, gdyby prezydent Holland przyznał, że jego pociecha sprząta mieszkania na Ukrainie, bo to pedagogiczne. Wychodzi z chałupy norweski chłop. Zerka na ogrodzenie drapiąc się po brzuchu.

Tee! Prezydentówna!

— ryczy.

Machnij tu jeszcze ze dwa razy, bo pleśń przebija!

— instruuje, po czym zwraca się do żony:

Przypilnuj ją, bo idę po łososia nad fiord, a korony na krzakach nie rosną.

Oto wzór do naśladowania dla młodzieży w III RP. Dziś wujek dobra rada idzie do Wojewódzkiego przymilać się do młodych. Zobaczymy czy naczelny błazen TVN zacznie w trakcie rozmowy zacznie kpić z wysyłania własnych dzieci na zmywak. Oczywiście, że nie. Roboty trzeba się trzymać. Zębami nawet. Będziemy mieli próbę rzetelnego dziennikarstwa w najlepszym, ponieważ bezstronnym wydaniu. Padnie wiele trudnych pytań. Niczym w parówkowym portalu u Lisa – półotwartym zakładzie dla „dziennikarzy” specjalnej troski, który już od kilku godzin reklamuje program. To co? W niedziele do „Tańca z gwiazdami” panie Prezydencie? Polkę galopkę pan zatańcz, bo jak powiedział polski Brad Pitt, zwany Karolakiem – Energia, energia jest potrzebna! A kpić jest z czego. Przecież sama zbitka wyrazów „Prezydent Komorowski i młodzież” tworzy jedną, spójną całość i zwie się obciachem. Jeden z tych, do których PBK zwraca się via Wojewódzki napisał w związku z planowanym występem w TVN:

Nagle sobie o nas młodych przypomniał. Bronek jesteś tak żenujący, że brak słów, żeby to opisać. Możesz i na Marsa polecieć, ale i tak na ciebie nie zagłosujemy ,bo ty sam nie masz szacunku do siebie. Nasz wybór jest prosty DUDA, NA JESIEŃ KUKIZ.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych