Kownacki o śmigłowcach: Ten wybór pokazuje mentalność wasalną urzędników MON, rządu i Bronisława Komorowskiego. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Airbus Helicopters
Fot. Airbus Helicopters

wPolityce.pl: Jest Pan wiceprzewodniczącym komisji obrony narodowej, tymczasem ani Pan ani inni członkowie komisji nie mają, jak wskazują, podstawowych danych dot. zasadności wstępnego wyboru francuskich śmigłowców dla polskiej armii. Jak to możliwe?

Bartosz Kownacki: Do tego doprowadziła postawa PO. Wszystkie funkcje kontrolne Sejmu w każdej dziedzinie życia Platforma Obywatelska łamie. W imię błędnie pojętej lojalności partyjnej i urzędniczej zasadę, która od trzystu lat obowiązuje w demokracji, zniszczyła. Rządzący działają na zasadzie: „my mamy rację, a jak nie mamy, to co z tego”. Dokładnie w ten sposób postępuje się i w sprawie Caracali. Gdy słucham wypowiedzi ministra obrony narodowej, mam wrażenie arogancji MON. Resort wybrał taką opcję, bo uznał, że ona jest najlepsza. A jak się komuś nie podoba, to ma problem. Resort zdania nie zmieni. Ministerstwo nie chce się przed nikim tłumaczyć, bo wszystko jest tajne. A nawet jak nie jest, to i tak nie powie. Tak niestety wygląda debata na posiedzeniach komisji. Gdyby posłowie koalicji rządzącej byli odpowiedzialni za państwo, nie dopuściliby do tej sytuacji. Doszło do skrajnego upartyjnienia państwa.

Czy w Pana ocenie francuskie Caracale są dla Polski złe? Może są znacznie lepsze niż konkurencja i powinny wygrać niezależnie od interesów polskiego przemysłu obronnego?

Interesy polskiej armii są zbieżne z interesami polskiej gospodarki i przemysłu obronnego. Obecnie śmigłowców Caracal we francuskiej armii jest 12. Jeśli te śmigłowce byłyby tak znakomite, całe wojsko francuskie korzystałoby z tych maszyn. Jednak Francja nie korzysta. To wiele mówi o jakości tych maszyn. Zapewne nie mamy do czynienia z polonezem, ani maluchem, nawiązując do słów ministra Siemoniaka. Poza tym trzeba pamiętać o znaczeniu bezpieczeństwa dostaw i serwisowania. Co prawda ma być serwisownia w Polsce, ale przecież ze względu na napiętą sytuację na Wschodzie czy inne wydarzenia dostawy mogą nawet zostać zawieszone. Śmigłowce, które nie będą produkowane w Polsce, w napiętej sytuacji mogą nawet nie zostać dostarczone. Były takie przykłady w historii.

Zakupy w Polsce są bezpieczniejsze?

Wtedy mamy gwarancje dostaw. Bez względu na sytuację, będzie można wymusić na zakładach dostawę maszyn. Interesy armii, przemysłu są więc zbieżne. Podobnie jak interesy gospodarki. Dziś o sile państwa nie decyduje tylko ilość samolotów, rakiet i czołgów, ale potencjał gospodarczy, to jak silna jest gospodarka naszego kraju, ile wynosi PKB. Decyzja o wyborze francuskiego dostawcy to jest kilka tysięcy miejsc pracy mniej w Polsce i kilka tysięcy miejsc pracy więcej we Francji. To jest wyjazd kilku tysięcy kolejnych Polaków do pracy za granicę.

Może jednak Francuzi będą tu zlecali coś podwykonawcom, będą tu inwestować?

Pamiętajmy, jak cieszyła się z polskich decyzji prasa francuska. Francuzi cieszą się, że powstaną u nich miejsca pracy, że podwykonawcy będą mieli co robić. Co więcej, oni już mówią wprost, że będą pilnować, by wartościowe kontrakty dla podwykonawców nie trafiały do Polski, ale do Francji. Oni mówią, że zyski spółki-matki mają trafiać do Francji, że nie będą reinwestowane. To nie przełoży się na wzrost potencjału zakładów w Polsce, ale we Francji. To pokazuje do jakiego poziomu została zredukowana Polska. To jest pokazanie mentalności wasalnej, która jest dziś w urzędnikach MON, rządu i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Oni uznają, że musimy w sposób uniżony bić czołem przed zagranicznymi dostawcami. Nie patrzą przy tym na polski interes narodowy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych