Jeden z moich młodszych znajomych, obserwując to, co prezydent Bronisław Komorowski wyczynia na finiszu kampanii, określił go jednym słowem: „przypał”. Próbowałem go nieco zmitygować, że być może obraża pierwszego obywatela, że to niepotrzebne, nawet jeśli go nie popiera. Młody obywatel spojrzał na mnie jak na kosmitę i mówi: zajrzyj sobie do słownika. No to zajrzałem.
Kurcze! Młody ma rację. Kiedy tylko Bronisław Komorowski znajdzie się w „sytuacji trudnej, niewygodnej, przykrej” zawsze kończy się to jakimś „obciachem”. Specjalnie sięgam po tzw. młodzieżowe słownictwo z pewnej troski o pana prezydenta. Skoro będzie teraz musiał sięgać po elektorat Kukiza, to musi wiedzieć, co ci ludzie (głównie młodzi) będą do niego mówili. Na razie sprawia wrażenie, jakby nie rozumiał, o czym świadczy pewna „niewygodna” sytuacja z wczorajszego spaceru po Warszawie. Spontaniczna, niezaplanowana, z gatunku tych, które do granic wytrzymałości szarpią i tak napięte nerwy prezydenta.
Bronisław Komorowski został zapytany przez młodego człowieka, co ma zrobić jego siostra, która „znalazła pracę dopiero po trzech latach szukania, zarabia 2 tysiące złotych i nie widzi możliwości kupna mieszkania”. Jak określić radę prezydenta, że „musi znaleźć inną pracę i wziąć kredyt”? Najdelikatniej mówiąc - to „obciach”.
Miarą dojrzałości polityka jest to, czy chce i potrafi konfrontować się z „sytuacjami trudnymi i niewygodnymi”, czasem nawet „przykrymi”. Czy wyjście z tego kolizyjnego i niepożądanego przecież kursu skończy się sukcesem, czy obciachem, który na finiszu kampanii może oznaczać katastrofę.
W tym samym czasie, kiedy Bronisław Komorowski spacerował w towarzystwie popierających go celebrytów po Warszawie, Andrzej Duda był w Krakowie. Na własne życzenie wszedł w „sytuację trudną i niewygodną” spotykając się z tysiącami protestujących na Rynku Głównym pielęgniarek i położnych. Źle nastawione i rozczarowane obietnicami polityków z kilku ostatnich rządów przywitały go okrzykami: „nie wierzymy, nie wierzymy!”. Duda ich serc nie porwał, ale drobnej zmiany dokonał. Nie jako kandydat na prezydenta, ale jako mężczyzna dał im słowo honoru, że kiedy zostanie prezydentem, drzwi Pałacu zawsze będą dla nich otwarte. Nieufność pozostała i trudno się temu dziwić, ale kandydata PiS żegnały już okrzyki: „rozliczymy, rozliczymy!”.
Polityków rozliczać z obietnic trzeba, na każdym kroku. Należy też, szczególnie od kandydatów na najwyższy urząd w państwie wymagać, aby konfrontowali się z trudnymi sytuacjami. Kiedy tylko podejmują rękawicę, bez względu za skutek - nie ma już możliwości nazwać tego obciachem.
Kolejną taką konfrontację chce zaserwować kandydatom Paweł Kukiz. Chodzi o spotkanie Komorowskiego i Dudy z wyborcami muzyka, o których oba sztaby teraz będą usilnie zabiegać. Jestem na 200 procent pewien, że do takiego spotkania nie dojdzie. Duda zgodził się od razu, ale Komorowski, który konfrontacji boi się jak diabeł święconej wody na to nie pójdzie. Bo wie, że to byłaby katastrofa, choć mój młody kolega zapewne wolałby nazwać to „przypałem”.
Prawdziwe oblicze Bronisława Komorowskiego w najnowszej książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Przeczytaj koniecznie!
Pozycja dostępna wSklepiku.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/244295-przypal-tak-dzis-mlodziez-mowi-na-bronislawa-komorowskiego-i-ma-racje-prezydent-w-100-procentach-wypelnia-definicje-tego-slowa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.