I połowa wygrana - Andrzej Duda gryzł trawę, a w ostatnim tygodniu znokautował przeciwnika. Jednak teraz czeka go najtrudniejsze zadanie - przekonać do siebie tych, którzy odrzucili klasę polityczną

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

I tura wygrana – to niespodzianka dla wszystkich, a na pewno też dla samego bohatera dzisiejszego wieczoru. Kiedy w ciągu dnia tu i ówdzie można było poznać ceny na politycznym targu wyborczym, na pewno wiele osób przecierało oczy ze zdumienia – ale szczerze przypuszczam, wielu po prostu nie wierzyło. Ja też sceptycznie reagowałam na te plotki. Spodziewałam się dobrego wyniku Andrzeja Dudy – nawet bardzo dobrego, o wiele lepszego niż sondażowe przewidywania. Jednak wydawało mi się, że w tej I turze, to Bronisław Komorowski stanie na najwyższym stopniu exit pollowego podium.

Czemu tak się nie stało?

Na pewno to zasługa przede wszystkim Andrzeja Dudy. On w tych wyborach gryzł trawę. Bez względu na to, co wydarzy się w II turze, widać, że kandydat PiS poważnie potraktował wybory i obywateli. Przyłożył się do kampanii chyba jak żaden inny kandydat – przy okazji mobilizując ospałego Bronisława Komorowskiego – który notabene chyba nie do końca zdążył się obudzić. Tysiące kilometrów, setki spotkań, wywiady, konkretne propozycje i tematy – to była kampania Andrzeja Dudy. Niby wszyscy powtarzali, że to nie w kompetencjach prezydenta, że głowa państwa to polityka zagraniczna i siły zbrojne. Nieprawda! Głowa państwa kompetencje może mieć naprawdę duże – o ile je wykorzysta. Prawo inicjatywy ustawodawczej to przecież bardzo dużo – to coś, co może kształtować bezpośrednio losy obywateli. Prezydent może też być mediatorem pomiędzy grupami społecznymi wnioskującymi o referendum (np. w sprawie sześciolatków), a parlamentem. Ale to nie miejsce i pora, żeby to wyliczać. Andrzej Duda w kampanii pokazał, że chce być prezydentem otwartym i aktywnym, a nie strażnikiem żyrandola. I to się ludziom spodobało.

Pytanie – czy tak będzie dalej? Czy PiS upojony sukcesem nie zwolni przez najbliższe dwa tygodnie? Wątpię. Już jutro o 7 rano Andrzej Duda znów rusza walczyć o głosy Polaków. To pokazuje, że on ma plan co dalej robić, żeby poszerzyć swój elektorat. Wydaje się, że takiego planu nie ma jego konkurent, który niemrawe przemówienie odczytał z kartki, starał się uśmiechnąć do wyborców Pawła Kukiza i uciekł ze sztabu.

Na korzyść Andrzeja Dudy wpłynęły także dwa medialne wydarzenia: debata kandydatów zorganizowana przez TVP oraz „debata” zorganizowana w TVN24.

Pierwsze wydarzenie pokazało wyborcom, że Bronisław Komorowski tak naprawdę ich nie szanuje. Że on już czuje się lepszy od kandydatów oraz od obywateli. Że nie chce rozmawiać ani z jednymi, ani z drugimi. To ludzi zabolało. Nawet jeżeli debata była niemrawa, to ludzie poznali kandydatów i ich programy – Bronisława Komorowskiego tam nie było, co dało ludziom szanse bliżej poznać innych pretendentów i ewentualnie do nich się zbliżyć.

Natomiast debata w TVN24, czyli rozmowa dziennikarzy: Justyny Pochanke, Bogdana Rymanowskiego i Moniki Olejnik najpierw z Andrzejem Dudą, a potem z Bronisławem Komorowskim, pokazała zarówno słabość intelektualną urzędującego prezydenta, jak i jego butę. Zachowanie kandydata PO wobec Bogdana Rymanowskiego, gdy ten zapytał go – cytując zresztą pytanie internauty – o książkę Wojciecha Sumlińskiego, było bezczelne. Natomiast stwierdzenie, że Polacy, mieszkający na Wyspach – jeżeli mają sprawę do władzy, to powinni udać się do ambasady – nie wiem czy to był żart, bezczelność, czy nic lepszego nie mógł pan prezydent wymyślić. Mocno kontrastowało to z występem Andrzeja Dudy, który nie miał łatwo w rozmowie ze wspomnianą trójką – mimo to trzymał fason, odpowiadając grzecznie, kulturalnie i rzeczowo.

Dlatego wysnuję tezę, że te wydarzenia mogły zadecydować o losie dzisiejszego wieczoru.

Jednak najważniejszym pytaniem jest – co dalej?

Nie upajajmy się wizją, że Paweł Kukiz stanie i powie, że przekazuje swój głos Andrzejowi Dudzie. Muzyk swoimi dzisiejszymi występami pokazał tak naprawdę chaos w swoim myśleniu. Zaraz po ogłoszeniu wyników mocno uderzył w TVN i „reżimowe media”, potem w rozmowie z dziennikarką, chwalił Monikę Olejnik i jej pracę, aż w końcu stwierdził, że na początku może było za ostro. Konsekwencji – zero. Po drodze próbował zaprzeczyć, jakby powiedział, że będzie zniechęcał do zagłosowania na Bronisława Komorowskiego i że pokłócił się z Korwinem-Mikke. Wiadomo już, że Paweł Kukiz raczej swojego elektoratu do urn 24.05 nie poprowadzi. To zadanie dla Andrzeja Dudy, żeby trafić do osób de facto niezadowolonych ze wszystkiego. Będzie trudno, bo spora część z nich może w ogóle odmówić współpracy w II turze. Natomiast na pewno wśród tych 20 proc. są tacy, którzy zagłosują przeciw Bronisławowi Komorowskiemu. Czy ich wystarczy, żeby za dwa tygodnie móc otwierać na Nowogrodzkiej szampana?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych