Bronisław Komorowski traci nerwy na samo wspomnienie o Sumlińskim. Nic dziwnego. Ostatnia książka dziennikarza to wielkie oskarżenie

wSieci
wSieci

Bronisław Komorowski, prezydent i jednocześnie kandydat na drugą turę, próbuje się przedstawiać, jako człowiek racjonalny i gwarant spokoju i przewidywalności. Jednak jest jeden temat, który od lat prezydenta wzburza. Chodzi o jego powiązania z WSI oraz o to, jak wykonywał funkcję nadzorcze nad tym, co w WSI się działo.

Kilka tygodni temu Bronisław Komorowski tracąc nerwy zakrzyknął, że „likwidacja WSI była hańbą”. Dziś to powtarzał. Kilka lat temu, w rozmowie z Wojciechem Sumlińskim równie emocjonalnie zareagował na pytanie o to czy wie czym jest Fundacja Pro Civili. To pytanie spowodować miało napaść furii obecnego prezydenta.

Dzisiejsza rozmowa w TVN, w której kandydat PO na prezydenta wyraźnie stracił nerwy, wpisuje się w serię nerwowych wypowiedzi i decyzji dotyczących WSI.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Komorowski traci nerwy po pytaniu o książkę Sumlińskiego. „Niech Pan nawet o niego nie pyta”

Tymczasem przez lata do polskiej opinii publicznej docierały sygnały o niepokojących i niebezpiecznych powiązaniach Bronisława Komorowskiego ze światem służb, światem, którego Bronisław Komorowski publicznie broni i w debacie i w czasie głosowania nad likwidacją WSI. Niestety do dziś nikt nie zdołał przymusić prezydenta Komorowskiego do rzetelnych wyjaśnień dot. jego powiązań z WSI oraz działań w MON dot. nadzoru nad tymi służbami. Tę lukę wypełnia obecnie książka Wojciecha Sumlińskiego. Publikacja „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” trafia w środek kampanii prezydenckiej. I nie ma żadnych wątpliwości, że powinna się stać jednym z głównych tematów w mediach w całej Polsce.

Obraz prezentowany przez Sumlińskiego jest więcej niż przerażający. Jego książka opowiada o przestępczej sieci powiązanej z WSI, w której skład wchodzi świat polityków, biznesu i gangsterów. Te światy przenikają się i od siebie zależą. Cele tej sieci są pasożytnicze wobec polskiego państwa i interesów narodowych. Tu nie ma żadnych wątpliwości. Ludzie WSI jawią się jako osoby skrajnie szkodliwe dla państwa polskiego i Polaków. Prowadzą rabunkową działalność wyprowadzając miliardy złotych, angażując się w działalność przestępczą, jak handel narkotykami, bronią, czy paliwami. Nad tą działalnością państwo polskie przez lata trzymało parasol ochronny. Kto ma wątpliwości niech prześledzi sprawę powiązań Pro Civili i mafii Pruszkowskiej. Jak wynika z książki Sumlińskiego te dwa podmioty miały wiele wspólnego. Na tropie tych dwóch organizacji było Centralne Biuro Śledcze, które jednak ostatecznie było w stanie rozbić jedynie mafię Pruszkowską. Na rozbicie Pro Civili policja nie otrzymała zgody… WSI. Służby wojskowe zablokowały śledztwo w tej sprawie, informując, że one prowadzą swoje działania. Jednak zakończyły się one niczym. Mafię Pruszkowską rozbito, gangsterskie działania Pro Civili trwały. Parasol ochronny nad kolegami z WSI służby trzymały długo.

** UWAGA! O powiązaniach Bronisława Komorowskiego z WSI przeczytacie Państwo w najnowszym wydaniu tygodnika „w Sieci”:


Jedną z najbardziej znanych afer Pro Civili, założonej przez ludzi WSI i osłanianej, jak się zdaje, przez WSI było wyprowadzenie setek milionów złotych z Wojskowej Akademii Technicznej (Fundacja jednak miała prowadzić znacznie większe operacje przestępcze). I tu pojawia się po raz pierwszy pytanie o Bronisława Komorowskiego i jego nadzorowanie WSI, WAT oraz działania na rzecz zabezpieczenia WATu. Czy Bronisław Komorowski wiedział, co dzieje się w Pro Civili? Czy miał świadomość czym grożą jej związki z WATem? Czy nakazał WSI ochronę tej uczelni? Czy odbierał sygnały, że na WAT dzieje się coś złego? **Z książki Sumlińskiego wynika, że tak, że obecny prezydent był świadomy, bowiem informowano go o tej sprawie. Pytanie co z tą wiedzą się działo? Wiadomo, że człowiek alarmujący o sytuacji na WAT miał zostać usunięty przez… Bronisława Komorowskiego.

Są i inne pytania. Czy prawdą jest, że Igor Kopylow, agent GRU, który m.in. miał współdziałać w przestępczych procederach na terenie ZSRS dysponował pełnomocnictwem MON, które dawało mu prawo wglądu w dokumenty WAT? Czy prezydent Komorowski miał świadomość, że taka sytuacja ma miejsce? Czy coś w tej sprawie zrobił? Ta sprawa jest rzeczą skandaliczną!

Sprawa działań Pro Civili w WAT kładzie się cieniem na kierownictwie MON. Okazuje się, bowiem, że pod okiem resortu nadzorowana przez MON wojskowa agencja była drenowana przez żołnierzy i ludzi powiązanych z WSI, którą MON również nadzoruje. W najlepszym razie wychodzi na to, że w MON rządzili ludzie skrajnie niekompetentni i nieprzygotowani. Jednak możliwe, że szefostwo MON miało świadomość działań środowiska WSI i przynajmniej tolerowało tę działalność. Pytania o rolę ministra Komorowskiego w tej sprawie są oczywiste. Jednak nikt nie przymusił go nigdy do wyjaśnienia, w jaki sposób nadzorował WSI. I dlaczego pod jego bokiem te służby były w stanie rozpętać gigantyczny przestępczy przemysł.

Przymykanie oczu na to, czym zajmowały się na boku WSI być może da się wytłumaczyć sytuacją z lat 90., gdy prezydent Komorowski wpłacił pieniądze na piramidę finansową. Gdy okazało się, że m.in. Bronisław Komorowski stracił pieniądze, odzyskać je miała pomóc właśnie WSI. Wtedy służby wojskowe zajęły się, niejako na boku, prywatną sprawą ministra, co budzi poważne zastrzeżenia dotyczące praworządności tych działań. Jeśli Bronisław Komorowski stał się beneficjentem pozaustawowych działań WSI w latach 90. można sądzić, że był mniej wyczulony na wykraczanie przez nie poza ustawowe uprawienia później. Jest to tym bardziej możliwe, że już od początku lat 90. Bronisław Komorowski miał się otaczać ludźmi z wojska i służb o PRLowskim rodowodzie. Gdy mógł podejmować decyzje, często promował ludzi związanych właśnie z tym światem. Być może miało to swoje poważne skutki w podejściu do WSI, które były oparte właśnie na ludziach z PRLowskich służb. To sprawiało, że WSI miały postsowiecki kościec. Ludzie uwikłani w bezpiekę komunistyczną powinni być odcięci od służb, bowiem stanowią dla Polski niebezpieczeństwo. Przestępcze działania WSI świadczą o tym dobitnie. Jednak aktywność Bronisława Komorowskiego bynajmniej nie przecięła tych patologii. Co więcej, wzmocniła je.**

Kolejna poważna wątpliwość w politycznym życiorysie Bronisława Komorowskiego, która dotyczy również Wojciecha Sumlińskiego to sprawa tzw. afery marszałkowej. W tej sprawie prezydent składał zeznania, w których przyznał, że spotykał się z żołnierzami WSI, których podejrzewał o szpiegowanie na rzecz Rosji. Gdy taki człowiek zaproponował prezydentowi zdobycie tajnego aneksu dot. WSI Bronisław Komorowski wyraził zainteresowanie, czym złamał prawo. Gdy sytuacja zaczęła się robić niebezpieczna ówczesny marszałek zgłosił się do ABW i zmieniał zeznania. Gdy kilka miesięcy temu sąd przesłuchiwał prezydenta w tej sprawie zasłaniał się on niepamięcią. Wywołało to nawet pytania o stan zdrowia prezydenta…

Książka Sumlińskiego budzi bardzo poważne pytania o polityczną przeszłość obecnego prezydenta. Wydaje się, że jego reakcja na pytania o książkę Sumlińskiego uzasadniają podejrzenia, że w tej sprawie tkwi jakaś groźna dla prezydenta Komorowskiego tajemnica. **Z racji pozycji Bronisława Komorowskiego takie tajemnice są jednak również zagrożeniem dla Polski. Zatem każde podejrzenie dotyczące powiązań i przeszłość Prezydenta RP powinno być nagłaśniane i wyjaśniane. Fakt, że największe media nie robią tego, nie drążą tematu, nie pytają Bronisława Komorowskiego żądając nie wykrętów, ale poważnego traktowania, świadczy fatalnie o polskiej demokracji.

Polacy dziś mają praw nie wiedzieć, kim jest Prezydent Polski. Niestety mediów to również zdaje się nie interesuje…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.