Strasznie nie lubię faceta, który dla przyjemności strzela do zwierząt - wyznał portalowi onet. pl prof. Ryszard Bugaj. Cóż mogę dodać? Ja też.
Już ten jeden powód byłby dla mnie wystarczający by nie oddać głosu na Bronisława Komorowskiego nawet gdyby pod innymi względami okazał się aniołem. Nie mam tego dylematu, bo się nie okazał. Ani w 2010 roku, kiedy jako marszałek w urągających wszelkim zasadom przyzwoitości okolicznościach (pospieszne przejmowanie Kancelarii, chichoty z Donaldem Tuskiem na lotnisku podczas sprowadzania trumien) -przejmował schedę po Lechu Kaczyńskim, ani podczas 5 letniej sennej prezydentury, ani w czasie wyjątkowo marnej i nieuczciwej kampanii. Nie okazał się ani sympatyczny (liczne agresywne zachowania podczas kampanii), ani kulturalny (choćby wpadka z krzesłem w Japonii), ani aktywny (b. nieliczne inicjatywy prezydenckie) , ani konserwatywny (podpisanie tzw, konwencji antyprzemocowej), ani prawdomówny ( podpisanie podwyższenia wieku emerytalnego, i powrót do myśliwskiej pasji).
W samej kampanii choć dwoił się i troił - głównie przed kamerą - w czym dzielnie wspierały go zaprzyjaźnione media, tak naprawdę niczego nie nadrobił.
Kampania kandydata PO była po prostu słaba. Co najlepiej widać w zestawieniu z aktywnością jego konkurenta.
Andrzej Duda zaczął świetnie. Choć w momencie ogłoszenia jego kandydatura budziła niedowierzanie - okazał się nadspodziewanie dynamiczny, elokwentny energiczny. Był zaskoczeniem dla samego PiS-u. Intuicja Jarosława Kaczyńskiego okazała się o niebo lepsza niż np. Leszka Millera…
Duda świetnie zaprezentował się na pierwszej konwencji. Miał fazę wszechaktywności nakierowanej na zbudowanie rozpoznawalności. Udało mu się zaistnieć. Ale była też faza regresu. Drobne wahnięcie ws. wysyłania polskich wojsk na Ukrainę - okrzyknięto wielką wpadką. Potem kandydat PiS - jakby przycichł. Nie było go podczas zimowego sporu z górnikami…
Oficjalne ogłoszenie kampanii przyniosło nową fazę aktywności. Dudabusy - nie były oryginalne, ale spotkania z ludźmi niewątpliwie „nakręcały” kandydata. Medialnie udało mu się wprowadzić do debaty publicznej temat euro. Bronisław Komorowski przez dłuższy czas musiał się tu bronić i wycofywać. Nie wypadł tu wiarygodnie.
Kontruderzeniem miał być temat SKOK-ów. Jednakże mimo całej medialno - politycznej ofensywy, w której ze skierowania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego usiłowano zrobić niemal zbrodnię - to właśnie kandydat PO oberwał rykoszetem. Bo wypłynął wątek SKOK-u Wołomin, którego szefowie byli dawnymi funkcjonariuszami WSI, a akurat ws. WSI prezydent ma wyjątkowo zabazgraną kartę…
Sztabowi Komorowskiego udało się natomiast wprowadzić, przy pomocy rządu i mediów - temat in vitro. To jednak propagandowy sukces prezydenta - gdy weźmie się pod uwagę, że marginalny w skali kraju problem - uczyniono kluczową sprawą polskiej demografii, służby zdrowia etc. W kąt poszły długie kolejki do przychodni setek tysięcy Polaków, rosnące ceny leków lub ich brak. Wszyscy zaczęli dyskutować o kontrowersyjnej moralnie, szalenie drogiej i nie zawsze skutecznej metodzie powoływania do życia.
To jednak propagandowy sukces PO, podsumowany nie do końca uczciwym, ale bardzo emocjonalnym spotem.
Ale to chyba jedyna przewaga kampanijna ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Gdyby nie jego medialna wszechobecność , urągająca wszelkim standardom - jego słupki spadłyby jeszcze o połowę. Bo w Bronisławie Komorowskim, nie ma ani werwy, ani szczerości ani entuzjazmu. Zmęczenie owocuje agresją, jowialne poczucie humoru zamienia się w żenadę. Głoszona potrzeba zgody podszyta jest jawną wrogością do adwersarzy. Których się nie przekonuje, ale straszy. Lub używa jako straszaka.
Ostatni agresywny spot był najlepszym odzwierciedleniem tego dysonansu.
Paradoksalnie kilka punków Komorowski mógł zyskać za swoją nieobecność podczas słynnej debaty :”jeden z dziesięciu”. Nie dlatego, żeby jego autoprezentacja w Polsacie była ciekawsza, ale ponieważ w niewygodnej formule zbiorowej dyskusji pogubili się jego najwięksi oponenci. Jednak Andrzej Duda to co stracił w TVP odzyskał w TVN-e, gdzie mimo szeregu nieuczciwych zagrań zwłaszcza ze strony Moniki Olejnik - wypadł więcej niż dobrze.
Bronisław Komorowski wypadł w niej znacznie bardziej blado. Choć niewygodnych pytań usłyszał znacznie mniej. Za to kompletnie „wyszedł z siebie” - po pytaniu Bogdana Rymanowskiego o książkę Wojciecha Sumlińskiego - posuwając się do chamskiego ataku na dziennikarza. To chyba coś więcej niż kampanijne zmęczenie…
Niewątpliwie gdyby obydwaj kandydaci startowali z tego samego poziomu, a prezydent nie korzystał tak nieumiarkowanie z handicapu jaki daje mu sprawowany urząd - proporcje poparcia w sondażach byłyby dokładnie odwrotne. Ale biorąc pod uwagę tendencje - Bronisław Komorowski wciąż traci, Andrzej Duda zyskuje - szykuje się bardzo emocjonująca druga tura. Z bardzo trudnym do przewidzenia wynikiem.
PS:
Jako, że wybory prezydenckie są bardziej niż wszystkie inne wyborami personalnymi, w których charakter, przekonania i upodobania kandydata mają większe znaczenie niż w wszystkich innych- pozwoliłam sobie - w nawiązaniu do pierwszego wątku tego tekstu - sprawdzić poglądy prezydenckiego peletonu w ważnej dla mnie sprawie - a mianowicie - ich stosunku do zwierząt.
I tak pokrótce:
Bronisław Komorowski - był i jak donoszą media nadal jest czynnym myśliwym. Choć jak sam zapewnia - sam już nie strzela. Ale w polowaniach uczestniczy. Choć w 2010 roku zapewniał, że zamieni fuzję na aparat. Zdjęcia jego autorstwa nie są szeroko znane. Za to te, na których pozuje z upolowaną zwierzyną - owszem.
Magdalena Ogórek - deklaruje życzliwość wobec świata zwierząt i poszanowania ich praw. Nie miała okazji dotąd okazji przełożyć swoich słów na konkretne działania.
Janusz Korwin-Mikke - głosi pogląd, że zwierzę choć nie jest rzeczą, to jest własnością człowieka. W związku z tym ten może z nim robić co chce. Prywatnie ma kota i psy, które lubi i - jak zapewnia - traktuje dobrze.
Adam Jarubas ma dwa psy. Lubi zwierzęta. Umie oporządzać te gospodarskie. Ale warto pamiętać, że partia z której się wywodzi - PSL - ma w Sejmie najwięcej myśliwych i najsilniej forsowało przywrócenie uboju rytualnego. Żadnych dystansujących się wypowiedzi Jarubasa - w tym zakresie nie znalazłam.
Paweł Tanajno twierdzi że lubi zwierzęta, ale wszystkie decyzje w ich sprawie ( jak i w każdej innej) podejmowałby w drodze referendum.
Na temat poglądów Jacka Wilka i Mariana Kowalskiego - nic mi nie wiadomo. Ten ostatni jednak - adoptował psa ze schroniska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/243802-pojedynek-komorowski-duda-na-finiszu-podsumowanie-kampanii-z-polowaniem-w-tle
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.