Ostatnie dwa klipy wyborcze Bronisława Komorowskiego pokazały jak myśliwy z Budy Ruskiej rozumie pojęcie zgody. Agresywne i bazujące na starej propagandzie straszącej Polaków PiS-em spoty pokazały też, że Bob „zgoda” Budowniczy nie ma żadnego pomysłu na jakikolwiek pozytywny przekaz trafiający do Polaków. Topniejące w mgnieniu oka poparcie dla Komorowskiego i jego wizji prezydentury jest tego zresztą namacalnym dowodem.
Nie jestem wcale zaskoczony końcówką kampanii obecnego prezydenta. Co innego zostało jego napuszonemu w duchu wyższości dawnej Unii Wolności sztabowi niż pokraczne przeistaczanie Andrzeja Dudy z Jarosława Kaczyńskiego? Efekciarskie niczym „Martwe Zło 2” ( szkoda, że nie tak błyskotliwe jak film Raimiego) ujęcie „dwóch twarzy” idealnie podsumowuje jego kampanię, którą można skwitować jednym słowem: obciach.
Niemniej jednak jedną lekcję z finiszu kampanii Komorowskiego Polacy powinni wyciągnąć. Żenująco antykatolicki spot Komorowskiego o in vitro raz na zawsze rozstrzyga do jakiego ideologicznego obozu przypisać ekipę obecnego prezydenta. Pisałem już kilka razy na tym portalu, iż nieprawdą jest, że lewica leży w Polsce na łopatkach. Lewica ma wciąż wielkie szanse by wygrać wybory prezydenckie i panować na Krakowskim Przedmieściu przez następne 5 lat. Szkoda, że tak późno ta wiadomość dociera do naiwnych wciąż widzących w Komorowskim stabilnego konserwatystę starej daty. Niestety ogólnoświatowa poprawność polityczna i fetyszyzowanie laickości państwa są na tyle silne, że politycy nie przestrzegający nauki Kościoła mogą publicznie przyjmować Komunię św. Nie jest to problem wyłącznie Polski.
Warto jednak by każdy katolik i konserwatysta ( z badań wynika, że ponad 10 proc wyborców PiS zagłosuje na Komorowskiego) przypominał sobie nie tylko spot sztabu prezydenta dotyczący sprzeciwu Andrzeja Dudy wobec in vitro, ale również podpisanie przez rzekomego prawicowca lewackiej „antyprzemocowej” karty uderzającej w rodzinę.
Spot Komorowskiego o in vitro dowiódł też, kto w rzeczywistości w tej kampanii jest radykałem i zieje nienawiścią. Sztabowcy Dudy równie dobrze mogli nakręcić w pastelowych barwach, z patetyczną muzyką filmik pokazujący dziecko z zespołem Downa, którego zwolennicy kompromisu aborcyjnego skazują lekką ręką na śmierć, gdy jest ono w fazie prenatalnej. Nietrudno byłoby zbić wypowiedź Komorowskiego popierającego panującą w Polsce ustawę aborcyjną z roześmianą twarzyczką chorego dziecka i ujęciem niemieckich eugeników eliminujących tzw. uszkodzone płody. Tego jednak nie zrobiono. Dlaczego? Bo tylko jedna strona w tej kampanii mówi językiem nienawiści. I nie jest to prawica.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/243795-antykatolickie-zacietrzewienie-sztabowcow-komorowskiego-w-finale-kampanii-jest-znamienne-wcale-jednak-nie-zaskakuje