Bury, Gajowy i Pomaska. Trzy oblicza systemu III RP

Fot. PAP/Piotr Wittman
Fot. PAP/Piotr Wittman

Rzadko na moich wargach, chyba każdy to przyzna, jawi się aprobata dla słów beneficjenta tego łgarstwem przepojonego systemu. W zasadzie jawi się wyłącznie pasjami. Sorry, że lecę poetą Kasprowiczem, ale taki mam „pasyjny” nastrój po ostatniej dawce elokwencji Bronisława Komorowskiego, zresztą też poety, chociaż na szczęście tylko rodzinnego.

Jerzy Baczyński, redaktor prowadzący między innymi Janiny Paradowskiej, Daniela Passenta i Jacka Żakowskiego, wydał bezstronną opinię w sprawie systemu III RP:

Najbardziej antysystemowym ugrupowaniem jest Prawo i Sprawiedliwość.

No właśnie, to są święte słowa, choć nieświętego delikwenta. Wystarczy popatrzeć na ten system i na jego przedstawicieli. Przypomina się anegdota o tym krawcu, którego klient obsztorcował, że szyje mu spodnie już miesiąc, a Pan Bóg cały świat stworzył w ciągu tygodnia.

To popatrz pan teraz, jak wygląda ten świat, a potem popatrz na te spodnie

— miał odpowiedzieć bystry mistrz igły. Analogicznie jest z systemem III RP - każdy zarzut antysystemowości wobec rządzącego obecnie układu jest właściwie pochwałą, wystarczy popatrzeć lub posłuchać, co wyprawiają i wygadują jego prominenci.

Jan Bury, wieśniak z dziada pradziada i z ulicy Wiejskiej w Warszawie. Po latach urzędowania w rządzie i w Sejmie poczuł się dziedzicem Podkarpacia. Wieśniactwo nie przeszło mu więc w stołeczność, lecz w w dziedziczność. Niektóre warszawskie chłopy tak mają. Podobno gdziekolwiek na Podkarpaciu wsadzi ręce CBA, tam wyskakują im kolesie Burego. Obojętnie czy chodzi o wyborczą korupcję, czy dotacje unijne, złoto, wyłudzenia VAT, rzepak, seks. No, po prostu renesansowy talent. Ostatnio znowu o Burym głośno, czerskie wiewiórki donoszą, iż „nadał” wicekomendantowi policji jednego z byłych kolegów, który zmienił barwy peeselowskie na wraże pisowskie. Widocznie taki ma etos.

To jest ten sam wieśniak Bury, który kilka lat temu był ciągany przez CBA, gdyż nie wiedział, że jako wiceministrowi nie wolno mu posiadać udziałów w spółce prawa handlowego. Tak mają niektórzy warszawscy wieśniacy. Buremu nie pomogły w uzyskaniu tej wiedzy studia prawnicze ani dwudziestoparoletni staż poselski w parlamencie, ani dziesięć lat członkostwa w Krajowej Radzie Sądownictwa. Nawet pełnienie przez cztery lata funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu mu nie pomogło. Taki chłop odporny na wiedzę, aż dziw, że w tej stolicy nie zginął. CBA samo sobie tego piwa nawarzyło, że dzisiaj  im się Bury ciągle jawi w każdym zakątku Podkarpacia. Trzeba go było ucapić od razu za tamtą „niewiedzę”, dzisiaj mieliby spokój.

Agnieszka Pomaska, wiśnia gdańskiej Platformy (ale nie mylić z wisienką na torcie) także wydała z siebie esencjonalną ocenę. Z głębokich przemyśleń systemowych wysnuła zarzut wobec PiS, że powinien przeprosić „za oszczerstwo dotyczące wyborów samorządowych”. Paradoksalna historia z tą Pomaską. To przecież przedstawiciele systemu – sędziowie z PKW – przyznali, że system zbudowany jest tak, iż najwyższy organ wyborczy nie jest w mocy nakazać weryfikacji rzetelności wyborów. Z kolei ci, którzy są w stanie to zrobić – sądy i organy ścigania – nie chcą się tym zająć. Natomiast ci, którzy mogą z mocy swoich urzędów i stanowisk wpłynąć na tych wyżej wymienionych, czyli prezydent, premier, parlament, prezesi najwyższych instancji sądowniczych – udają, że ciepły deszcz pada. Taki system, że nawet prominentna posłanka partii współtworzącej ten system nie jest w stanie go ogarnąć.

Ta Pomaska to jest ta sama komediantka, która cudowne dziecko systemu, czyli ministra Nowaka Od Zegarków nazwała „ofiarą systemu”. Naprawdę tak powiedziała. Co ona miała na myśli z tym systemem? System pożera swoje dzieci? A może okrutny system dostrzegł, iż Nowak kocha się w zegarkach i postanowił zabić tę miłość? Pomaska nigdy tego nie wyjaśniła, poza enigmatyczną sugestią, że „ktoś mógł stać za sprawą Nowaka”. Ale kto, jeśli nie system, którego Nowak, według Pomaski, był ofiarą? Czy ona nie powinna przeprosić swojej szkoły za wyłudzenie zaświadczenia o dojrzałości?

Dzisiaj głowa systemu oznajmiła, że „prezydent z mocy konstytucji nie podpisuje budżetu”, chociaż właśnie z mocy konstytucji go podpisuje. To brzmi jak masło maślane, lecz chodzi o groch z kapustą w głowie Gajowego. To jest ten sam Gajowy, który pięć lat temu, ale również w kampanii wyborczej, pomylił deficyt budżetowy z deficytem finansów publicznych. Jak z tego wynika, system III RP niczego się przez te pięć lat nie nauczył, ani niczego nie zapamiętał. W tym sensie różni się od systemu Bourbonów, którym Talleyrand zarzucił, że niczego się nauczyli ani niczego nie zapomnieli. Z tym, że dla Bourbonów to porównanie z panem Bronisławem et consortes może być obraźliwe. Przydomek Gajowego spopularyzowała Magdalena Środa podczas pierwszej elekcji Jego Buraczanej Swojskości. Potem Środa nagle się „odchwyciła” i odżegnała  od stosowania wdzięcznego przydomka. Widocznie bardzo chciała pozostać w systemie. Tak właśnie działa ten system, wobec którego antysystemowy jest PiS. A nawet jest „najbardziej antysystemowy”, jak mówią tłuste misie, obficie i systematycznie futrowane przez system reklamami i ogłoszeniami. I to jest bezcenne w sensie wiarygodności świadectwo, bo nic tak dobrze nie świadczy o cnocie prawa i sprawiedliwości, jak wrogość niecnoty.


Ciekawa pozycja, po którą warto sięgnąć.

Nowa twarz komunizmu” autorstwa Zbigniewa Żmigrodzkiego. Książka do kupienia wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych