Panie Bronku, pan nie pęka. Gazeta Wyborcza nie pozwoli panu zginąć. Właśnie napisali, że Kukiz „nawet jak mówi bez sensu, to jest w tym autentyczny, szczery”. A to przecież szczera prawda o panu, tylko zakamuflowana. Kukiz służy im jedynie za parawan, żeby subtelnie zwrócić uwagę wyborcy na pańską staropolską szczerość.
Wie pan przecież: gość w dom, Bóg w dom, miłość i zgoda to domu ozdoba - te klimaty. Toż to są pańskie klimaty. Szkoda, że pan wąsy zgolił, teraz byłyby jak znalazł. Kiedyś niemal każdy Polak katolik wąsy nosił, a już myśliwy obowiązkowo. Jeszcze fajkę powinien pan palić, bo z fajką człowiek wygląda na zamyślonego, nawet jak w ogóle nie myśli. W tej kampanii nikt nie jest bardziej szczery i autentyczny od pana, naprawdę. Mój sąsiad mówi nawet, że pańska autentyczność jest wręcz przerażająca. I to zarówno wtedy, gdy pan publicznie debatuje ze specjalistą od kur, jak i wówczas, kiedy z szacunku dla wyborcy debaty pan odmawia. A także gdy z pustego Bronkobusu wysiada pański sobowtór z dykty. Sąsiad uważa, że właśnie w tym wcieleniu jest pan najbardziej autentyczny.
Wszyscy inni kandydaci opowiadają, czego to oni nie zmienią, jakie reformy nam zaaplikują, ile pomyślności przysporzą. Prosty wyborca zaczyna się obawiać, czy aby go nie zemdli od nadmiaru tych dobrodziejstw. Bo umiar to grunt. A przecież wszyscy wiedzą, że pan, panie Bronku, właśnie w totalnym umiarze jest niedoścignionym mistrzem. Całą pięcioletnią kadencję pan to udowodniał. Mówią zawistnicy: strażnik żyrandola. Ale przecież panie Bronku, powiedzmy sobie szczerze – daj Boże każdemu taki zabytkowy żyrandol, nie wspominając już o koronie Himalajów. Tak trzymać, panie Bronku! Żadnych gruszek na wierzbie nie obiecywać, tylko kontynuację totalnego umiaru z pierwszej kadencji. Cały tydzień umiar, a w niedzielę dubel. Piszą w Gazecie Wyborczej, że pan nie chciał prowadzić negatywnej kampanii, nie chciał pan atakować tego całego Dudy, ale pański sztab wymusił na panu zgodę na atakowanie. Tak, to jest paradoks, człowiek musi zgodzić się na atak, żeby zbudować zgodę. Cholery nie ma na tych sztabowców.
Ale swoją drogą, pan to jest zgodny panie Bronku, aż podziw bierze, wszyscy to widzą, że dla pana zgoda to grunt. Tylko pan patrzy, kogo by tu jeszcze pogodzić. Ale niech się pan nie frasuje, jak zabraknie zgodnych, to się dobierze z kłótliwych. Sukces musi być. I pan nie popuści, wiemy to. Gdyby – co nie daj Bóg! – pan przegrał, to w kraju rozgorzeje taka walka o zgodę, że kamień na kamieniu nie pozostanie! Dlatego pan nie pęka, panie Bronku. Zgoda musi być, a jak naród się nie zgodzi, to trzeba go wziąć za mordę i po prostu wprowadzić zgodę. Pan nie pęka, panie Bronku…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/243374-pan-nie-peka-panie-bronku-zgoda-musi-byc-czy-to-sie-komus-podoba-czy-nie