Tyle Polski, ile polskiej ziemi jest dziś jak najbardziej na miejscu. Musimy bronić polskiej ziemi i to nawet w duchu „Placówki”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Gadowski, dziennikarz śledczy. Za rok wchodzi w życie prawo zezwalające na wolną sprzedaż ziemi cudzoziemcom… Dlatego rusza ogólnopolska akcja „Nie rzucim ziemi”.
wPolityce.pl: Jak poważna jest sytuacja w związku z tym, że równo za rok polska ziemia i lasy mają być w wolnej, niczym nie ograniczonej sprzedaży dla cudzoziemców?
Witold Gadowski: Bardzo poważna. Bo jeśli sytuacja będzie przebiegała analogicznie do tej, jaka była w polskim systemie bankowym, w handlu wielkopowierzchniowym i w mediach, to w krótkim czasie stracimy ziemię. Bo dziś media są w większości w obcych rękach, podobnie jest z bankami i sklepami wielkopowierzchniowymi. Tak samo może być z ziemią, no bo dlaczego ma być inaczej?
Obrońcy polskiej własności ziemi, lasów uzyskali niedawno nieoczekiwanego sojusznika. Gazeta Michnika ujęła się za tą sprawą. Czy pomyłka redakcji z Czerskiej, czy jakiś pozytywny impuls przebiegł po tamtejszych zwojach?
Powiem tak. Wąż czasami nie ukąsi, ale to nie oznacza, że nie ma podłej natury. I to niech będzie cały komentarz do działań pisma Michnika. Nie interesuje mnie ich stanowisko w tej sprawie, bo wiem co jest dobre dla Polski. Tyle Polski, ile polskiej ziemi jest dziś jak najbardziej na miejscu. Musimy bronić polskiej ziemi i to nawet w duchu „Placówki”.
Jak jest ze świadomością Polaków w tym względzie? Czy oni orientują się w ogóle jak poważne jest zagrożenie? Zwłaszcza na ziemiach zachodnich, na Pomorzu Zachodnim, w Lubuskiem i Dolnym Śląsku.
Niestety sytuacja jest zła. Niepolskie media nie są zainteresowane w budzeniu polskiej świadomości. To rzecz oczywista i banalna. Ludzie na wielu terenach dowiedzą się czym skutkuje utrata własności ziemi dopiero wtedy, kiedy będą musieli ponosić tego konsekwencje, gdy będą w swoim kraju, nie na swojej ziemi.
I będą ofiarami ciężkiej spekulacji, niczym nie ograniczonej, bo sterowanej spoza kraju.
Tak. Wszystko może odbyć się w sposób tak bezczelny i aferalny jak prywatyzacja Polskich Kolei Linowych, gdy wmawiano wszystkim, że to gminy tatrzańskie kupują, a po transakcji okazało się, że gminy mają niespełna dwa procent własności, a resztę ma jakiś dziwny fundusz, który na dodatek nie ujawnia swoich udziałowców. Platforma Obywatelska zrobiła gigantyczny przekręt sprzedając PKL i żeby tego dokonać wyrzuciła ze stanowiska długoletniego dyrektora. On wcale nie był jakimś „prawicowcem”, ale po prostu wiedział na czym polega interes spółki. Wprowadzili na jego miejsce swojego, „przywiezionego w teczce”, nominata, a teraz będzie się to nazywało Polskie Koleje Górskie i firma, która zarabiała 50 milionów złotych rocznie będzie transferowała zyski do kogoś innego.
Z tego co słyszeliśmy, to panem prezydentem to nie wstrząsnęło zbytnio…
A nawet więcej, bo prezydent Komorowski jest winny temu co stało się z Polskimi Kolejami Linowymi. A to dlatego, że zastraszył kierownictwo Lasów Państwowych, aby nie występowało jako uczestnik przetargu na PKL. Lasy miały przystąpić do przetargu, ale po wypowiedzi Komorowskiego, gdy powiedział, że LP nie są od tego, aby kupowały kolejki. LP się więc wycofały. Komorowski okazał się dewastatorem i jest to dobry przykład, jak on działa. Dziwię się, że tego typu przykłady nie są wyciągane w kampanii wyborczej, bo one dobrze pokazują czym jest prezydentura Komorowskiego.
Z tego co tu mówisz, to mamy do czynienia co najmniej z naruszeniem dobrych obyczajów, jeśli nie prawa przez Bronisława Komorowskiego.
Moim zdaniem jest to klasyczne oszustwo, dlatego że wprowadzono opinię publiczną w błąd mówiąc, że jest to w interesie lokalnej społeczności, że będzie miała ta społeczność udziały. Potem okazało się to wielkim oszustwem wykonanym na wyrwę. To już jest dzisiaj zaklepane, fakty się dokonały i decydenci mogą dziś powiedzieć: „no może faktycznie nie wszystko poszło zgodnie z prawem, no ale to już jest stan zastany i nie będziemy tego odkręcać”. A gdzie był minister skarbu? Gdzie były organy kontrolne państwa? Gdzie było CBA? O to wszystko można pytać, a tymczasem żyjemy w państwie, gdzie polską własność można rozkradać. Od 2016 roku taki los jak PKL będzie spotykał polską ziemię.
Na czym polega ten protest, na którym właśnie jesteś?
To w zasadzie nie jest protest, to inauguracja ogólnopolskiej kampanii „Nie rzucim ziemi”. Bardzo mi się to podoba, zwłaszcza że inicjują to górale, bo oni sami z siebie dobrze wiedzą co to jest własność ziemi. Akurat ich na plewy się nie weźmie, propaganda medialna nie ima się ich, bo dobrze wszystko sami wiedzą i mają szacunek do ziemi, do polskiej własności.
Zaczynamy w okolicach Turbacza i Kowańca. Program jest bardzo ciekawy, zaczyna się mszą świętą, potem jest koncert Katy Carr, wokalistki z Londynu polskiego pochodzenia. Będzie kapela góralska, inscenizacja potyczki oddziału partyzanckiego Błyskawica Józefa Kurasia „Ognia”, który jest bohaterem na Podhalu. Będzie też pieczenie barana, biesiada, ale będzie też poważna dyskusja, w której będzie brał udział były minister ochrony środowiska i były dyrektor małopolskiego oddziału Lasów Państwowych, wyrzucony przez PO za to, że walczył w nadużyciami w LP. Notabene jego miejsce zajął człowiek podejrzewany o kontakty z Komorowskim, bronionym przez niego, niejaki pan Sennik, były nadleśniczy z Niepołomic, wyraźnie powiązany – że tak powiem – z wojskiem. I tu kolejny raz pojawia się tu „dobrotliwy wujcio” – pan Komorowski, który podobno nikomu nie szkodzi. A tak naprawdę szkodzi, podskórnie, po cichu, wykorzystując swoje wpływy.
To faktycznie – tak jak wspominałeś – warto przypomnieć i nagłośnić działalność Komorowskiego i jego zaplecza w dziwnych działaniach.
Tak, trzeba przypominać jego rolę w prywatyzacji PKL, obronę pana Sennika, szefa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, wobec którego było mnóstwo zarzutów, a który jest broniony przez Komorowskiego ze względu na organizację polowań, że tak to nazwę. W kontekście Lasów Państwowych trzeba przypominać rolę Komorowskiego, bo wyraźnie wyciąga on swoje łapy w ten temat i próbuje ręcznie sterować. W kontekście sprzedaży PKL jego rola jest też wyraźna, choć trudna do wskazania wprost, bo on będzie się bronił, że to tylko sugestie czy tam coś. Ale tak to działa: Komorowski coś mówi, a służby resztę realizują.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/243037-gadowski-po-zrobila-gigantyczny-przekret-sprzedajac-pkl-komorowski-okazal-sie-dewastatorem-nasz-wywiad