„Niemerytoryczny charakter oraz nieprawdziwe informacje zawarte w liście do Pana Prezydenta nie zasługują na jakąkolwiek odpowiedź Głowy Państwa. Rekomenduję Panu Prezydentowi uznanie tej sprawy za wewnętrzny problem, którego wyjaśnieniem powinno się zająć Ministerstwo Nauko i Szkolnictwa Wyższego” – to ostatnie dwa zdania pisma, jakie do Bronisława Komorowskiego skierował jego doradca prof. Maciej Żylicz.
Adresat zastosował się do tej rady.
To reakcja na ostatnie protesty naukowców, przede wszystkim humanistów. Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej to wielobarwna grupa naukowców – od zwolenników prawicy po Ruch Palikota – która krytykuje system finansowania wyższych uczelni i naukowych instytutów. W ostatnich miesiącach Komitet w imieniu kilkudziesięciu wydziałów humanistycznych i instytutów badawczych groził protestami.
Skądinąd w obliczu kampanii prezydenckiej Komitet zwrócił się do kandydatów na prezydenta z pytaniem o ich stanowisko w sprawie owego konfliktu Jeszcze nim to się stało, Żylicz udzielił Komorowskiemu jednej rady: nie reagować, nie interesować się. To znany biochemik, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, ale człowiek o poglądach skrajnych.
Nie tak dawno podczas obrad Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego zastanawiano się, co zrobić z finansowaniem mniejszych uczelni państwowych w dobie niżu demograficznego prof. Żylicz zalecał zamykanie uczelni w mniejszych ośrodkach, a dodatkowo jako uniwersalny lek na problemy edukacji wyższej – wprowadzenie sprzecznej z konstytucją odpłatności za studia.
W przywołanym już piśmie do prezydenta profesor zdyskwalifikował racje środowiska humanistów. Uznał, że są ignorantami: traktują jako swego partnera ministerstwo, a przecież pieniądze na badania dzielą quasi korporacyjne instytucje: Narodowe Centrum Nauki i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Postulaty Komitetu uznał za czysto związkowe.
To absurd. Organizatorzy protestu zdają sobie sprawę z istnienia takich ciał jak Narodowe Centrum Nauki i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Krytykując system grantowy stawiali wręcz NCK i NCBR wiele konkretnych zarzutów: o stosowanie kryteriów dyskryminujących badania humanistyczne, o niejawny tryby podejmowania decyzji czy o mnożenie biurokracji. Ministerstwo jest zaś dla nich partnerem dlatego, że reprezentuje rząd i świat polityki, odpowiedzialny za kształt i zmianę prawa. Naukowcy krytykują nowy system finansowania uczelni i nauki, stworzony w roku 2010 przez rząd Donalda Tuska.
To pismo Żylicza nie było adresowane do opinii publicznej. Ale ujawnił je na swoim blogu prof. Bogusław Śliwerski, znany pedagog, wykładowca Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Po tym ujawnieniu Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej zareagował z kolei swoim listem do prezydenta. Oto jego pierwsze akapity:
W związku z upublicznieniem opinii doradcy prezydenckiego, profesora Macieja Żylicza, na temat pilnych postulatów środowiska nauki w Polsce, sformułowanych w piśmie Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej z 3 lutego 2015 roku, zwracamy się z prośba do Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego o zdystansowanie się wobec wyrażonych w niej sądów i zorganizowanie spotkania z przedstawicielami Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej na temat koniecznych działań mogących zaradzić kryzysowej sytuacji szkolnictwa wyższego i nauki. Upubliczniona opinia prof. Żylicza całkowicie pomija wagę istotnych problemów a w zamian zawiera szereg skrajnych sądów i sformułowań silnie dezawuujących dużą część środowiska naukowego. Takie sformułowania jak „smutny przykład niewiedzy”, „manifest związkowy”, „przykład ignorancji”, „niemerytoryczny charakter i nieprawdziwe informacje” w żadnej sytuacji nie powinny padać w oficjalnej opinii doradcy prezydenckiego. Prof. Żylicz zarzuca ignorancję popierającym postulaty Komitetu 70 instytutom i wydziałom ze wszystkich polskich uniwersytetów, oraz dwóm towarzystwom naukowym. Jest to świadectwo niewątpliwej arogancji, mające na celu wyłącznie dzielenie środowiska naukowego.
CZYTAJ: LIST DO PREZYDENTA RP WS OPINII DORADCY SPOŁECZNEGO PREZYDENTA RP PROF. MACIEJA ŻYLICZA
Przypomnijmy: istotnie związki zawodowe są sojusznikiem buntu naukowców. Ale argumentacja zasadnicza nie jest związkowa. Sprzeciw wobec zamykania uczelni w mniejszych ośrodkach motywowany jest obawą o rozwój tzw prowincji. Uniwersytety w Opolu, Białymstoku czy Lublinie to gwarancja rozwoju tamtejszych elit, większej ich opiniotwórczości, także istnienia badań naukowych nad samymi regionami.
Komitet proponuje zwiększenie wpływu innych czynników niż liczba studentów na wysokość stałej dotacji. Po to aby uratować prowadzone na kurczących się uczelniach naukowych badań. Łatwiej coś przerwać, zamknąć, rozproszyć ludzki zespół, niż potem odbudować.
To zresztą nie jedyny punkt zasadniczego sporu. Naukowcy krytykują system rozdziału pieniędzy na badania poprzez tzw granty. Uważają, że w obecnej postaci preferuje ona nauki techniczne. Co więcej, ten system faworyzuje dorobek „międzynarodowy” kosztem „narodowego”. Błahy artykuł w piśmie po angielsku więcej jest wart niż solidna książka badająca polską historię czy kulturę.
To zdumiewające, że Bronisław Komorowski spełnia wolę swoich doradców o tak skrajnych poglądach. I że niezależnie od tego, czy zgadza się z poglądami dużej grupy polskich naukowców, odmawia jakiegokolwiek dialogu z nimi. Choć mógłby odegrać rolę mediatora między tym środowiskiem i rządem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/242933-zaremba-prezydencki-doradca-zalecil-komorowskiemu-zignorowanie-protestu-humanistow-w-sprawie-kryzysu-nauki-i-komorowski-tak-zrobil