Wybory w kondominium. Na kogo głosuje Putin?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Maciej Kulczyński
fot. PAP/Maciej Kulczyński

Że oddzielne obchody zakończenia II Wojny Światowej z inicjatywy urzędującego prezydenta! Że program dozbrojenia armii i decyzje w przetargach ogłoszone przez Komorowskiego!

Bo przecież inaczej, choć „z bulem i nadziejią się nie dało”, wobec otwartego konfliktu militarnego Rosji z Ukrainą za polską granicą, zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego czy morderstwa Borysa Niemcowa pod murami Kremla. Tak, właśnie, faworytem Putina na prezydenta Polski (jakby to złowieszczo nie zabrzmiało) był, jest i pozostanie Bronisław Komorowski wraz z otoczeniem, które dla rosyjskich „siłowników” stanowi w przeciwieństwie do osoby kandydata wartość samą w sobie. Gwarantuje bowiem nienaruszalność „aktyw” rosyjskich w Polsce. Ich symbolem pozostaje po pierwsze WSI, której rozwiązanie decyzją Sejmu RP Komorowski raczył określić jako „zbrodnię i hańbę”, ale również niezweryfikowane kadry dowódcze w Wojsku Polskim, czy najwierniejsi nietykalni sadowieni z pokolenia na pokolenie w wymiarze sprawiedliwości i mediach.

Stąd też tematami wyborczymi z definicji nie mogą być: jednostronny kontrakt z Gazpromem, ślimacząca się budowa gazoportu w Świnoujściu, korupcja polityczna w sadownictwie czy spolegliwość prokuratory wobec rządzących. Jako nominant na prezydenta kondominium Komorowski nie podejmie spraw naruszających interesy drugiej strony zainteresowanej podporządkowaniem Polski: Niemiec.

Nie zareaguje „histerycznie” na oszczerstwa o współwinie za zbrodnie ludobójstwa popelnione w czasie II Wojny Światowej. Przeciwnie, sprzeda Lasy Państwowe, by zaspokoić roszczenia spowodowane zbrodniami popełnionymi przez obywateli Niemiec. Czy taka ma być cena bezpieczeństwa Polski?

Putin ma jeszcze jeden mocny argument za obecnym prezydentem. Może w ciągu najbliższych tygodni dokonać szeregu prowokacji doprowadzając do eskalacji konfliktu zbrojnego z Ukrainą i wzrostu napięcia w Polsce. Oczami wyobraźni widzę Komorowskiego, media i Kopacz przestrzegających chórem przed PiS, który mógłby wywołać wojnę z Rosją.

Taktyka przećwiczona w końcu po wielokroć. Tym razem jednak może wywołać przeciwny od zamierzonego efekt, bo nie ulega wątpliwości, że bezpieczeństwo Polski rozmieniono na drobne w ciągu upływającej kadencji prezydenta, a dotychczasowa spolegliwość wobec państw ościennych prowadzi do utraty suwerenności i przybliży wojnę do naszych granic.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych