Czy wyborcze „czary mary” rozpoczęły się? Dobrze, że obywatele „wzięli sprawy w swoje ręce” i powstał Ruch Kontroli Wyborów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. faceboook/PiS Warszawa
fot. faceboook/PiS Warszawa

Im bliżej wyborów, tym więcej niepokojących sygnałów. W Aleksandrowie Łódzkim np. losowano koperty z zagiętymi rogami – podaje portal niezalezna.pl

To bardzo proste „zagranie” - może być zagięty róg, ale też różne złożenie kopert , wystarczy, że „sierotka Marysia” - pracownik urzędu gminy, wie co ma wyciągnąć. Pracy stracić nikt nie chce! Na szkoleniach Ruchu Kontroli Wyborów uprzedzano o takim triku. Trudno już teraz ocenić w ilu wsiach i miastach przeprowadzono taki manewr.

W Żorach w województwie śląskim pracownik „merostwa” ustawiał kto ma jaką funkcję pełnić w komisjach wyborczych. Promował swoich, tłumacząc, że wybrać trzeba doświadczone osoby. Wskazując protegowanego zapewniał, że sprawnie przeprowadzone wybory jedynie pod jego „światłym kierownictwem”. Wspomniał o tym przypadku na antenie „Radia Wnet Adam Słomka. Próbowałam informację potwierdzić, rozmawiałam  z uczestnikami spotkania. Mówili mi, że tak rzeczywiście było, ale oficjalnie mi tego nie potwierdzą bo … boją się, że staną przed sądem,  a świadkowie mogą skrewić. Z ostrożności procesowej, napiszę więc „jakoby” tak było, ale i tak swoje wiem.

Najgorsze jest to, że Komitet PiS w niektórych powiatach na Śląsku wprowadził śladowe ilości członków do komisji wyborczych. Nie była to jednak kwestia przeprowadzania jakiś „czary mary” podczas losowań, ale lenistwo lokalnych partyjnych kacyków. Struktury są słabe, bo wielu posłów bojąc się utraty pozycji blokowało przyjęcia do partii ludzi młodych i sprawnych. Nie tylko zdolności intelektualnie ale i organizacyjnie są w partiach niepożądane. Ba, nawet pozbywano się „zbyt zdolnych” towarzyszy z szeregów partyjnych. Komitet wyborczy Grzegorza Brauna, w niektórych powiatach na Śląsku obsadził połowę komisji wyborczych, a PiS słabiutko,  oj słabiutko!

Najbardziej niepokoi mnie jednak zadziwiająca promocja przez posłów i działaczy PO głosowań korespondencyjnych. Komputerowe możliwości PKW obserwowaliśmy w ostatnich wyborach samorządowych. Jeszcze kilka tygodni temu nie było wszystkich wyników na stronie internetowej PKW. Może już są, ale wyborcy chyba już się sprawdzaniem sprawności PKW znudzili. Ja tak! Jeśli ktoś, kilka miesięcy liczy głosy lub ma manko lub superatę rzędu 130 tys. głosów, to sprawa jest dla mnie jasna. Niemota albo fałszerz!

Tymczasem poseł PO Marek Wójcik zachęca do głosowania korespondencyjnego. W Dzienniku Zachodnim  z 22. kwietnia br. ukazał się jego artykuł „Na prezydenta głosuj korespondencyjnie”

„Żeby skorzystać ze swojego nowego uprawnienia najpóźniej w poniedziałek 27 kwietnia wyborca musi poinformować urząd miasta o zamiarze głosowania korespondencyjnego. Można to zrobić ustnie, pisemnie, telefonicznie, faksem lub w formie elektronicznej. W zgłoszeniu konieczne jest podanie podstawowych danych wyborcy. Osoba, która zgłosiła zamiar głosowania korespondencyjnego, otrzyma najpóźniej 4 maja pakiet wyborczy zawierający: kartę do głosowania, koperty zapewniające tajność głosowania, oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu. Wyborca otrzymuje również instrukcję, która szczegółowo opisuje procedurę głosowania korespondencyjnego, jej przestrzeganie gwarantuje, że oddamy głos ważny. Pakiet wyborczy zostanie dostarczony pod wskazany adres listem poleconym lub przez pracownika urzędu miasta. Pakiet można również odebrać osobiście w urzędzie miasta, jeżeli w zgłoszeniu zadeklarowaliśmy taki zamiar. Po wypełnieniu karty do głosowania wyborca wkłada ją do zanonimizowanej koperty (którą musi zakleić), a następnie do zaadresowanej już koperty zwrotnej.”

-– napisał w swoim artykule Marek Wójcik – poseł PO na Sejm RP, Przewodniczący Komisji Spraw Wewnętrznych a także współautor reformy prawa wyborczego.

Jeśli do tego dodamy kłopoty z ustaleniem przez poszczególne gminy w ogóle uprawnionych go głosowania i brak adresu w nowych dowodach osobistych, to może być „niezła jazda”. O perypetiach z systemem „Zródło” rozpisywała się prasa kilka tygodni temu. Urzędnicy gminni twierdzili wprost, że nie są w stanie ustalić listy uprawnionych do głosowania.

Tymczasem ABW ostrzega przed cyberwojną. Mogą to być ataki na instytucje bankowe i rządowe podaje portal Polskiego Radia

Dobrze wyszkoleni rosyjscy hakerzy, na usługach FSB, są przygotowani do akcji . Na portalu KNF ukazało się ogłoszenie „Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) otrzymał kierowane z Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzeżenie o możliwych w najbliższym czasie atakach na infrastrukturę teleinformatyczną” . KNF podał też procedury, jakie należy wtedy wdrożyć

„Niedawno zaatakowany został przez Rosjan Biały Dom. „Uzyskali dostęp do poufnych danych, nawet dotyczących harmonogramu Baracka Obamy. Telewizja twierdzi wręcz, że bazy danych ważnych instytucji amerykańskich mogą być pod stałą „kontrolą” hakerów z Rosji i być przez nich monitorowane.” – czytamy na portalu niezalezna.pl Ze szczegółami tego cyberataku warto zapoznać się na stronie internetowej CNN

A nasi politycy na miarę osiedlowej „piaskownicy” dają hakerom pole do popisu. Nie trzeba było wyszkolonych Rosjan z FSB,  aby w ostatnich wyborach zapewnić zwycięstwo osobie, która w ogóle w nich  nie startowała.

No cóż dobrze, że obywatele „wzięli sprawy w swoje ręce” i powstał Ruch Kontroli Wyborów. Obawiam się, że będzie to niestety  w naszej III RP stała instytucja.

Chyba, że po polskim ”Majdanie” powstanie V RP, bo w IV przestałam już wierzyć!

felieton ukazał się na stronie SDP

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych