Tamta instalacja z Niemiec nazwana „Katedrą Światła” to nie był pomnik. Projekt Alberta Speera to oprawa scenograficzna zjazdu partyjnego - tzw. „Parteitagu”. I co zabawne, internauci znaleźli zdjęcia pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jako wiceszefowa PO, występowała na zjeździe partyjnym właśnie w podobnej scenerii
— mówi portalowi wPolityce.pl Paweł Szychalski, architekt, autor „Pomnika światła”, który miałby stanąć na Krakowskim Przedmieściu.
wPolityce.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz w jednym z ostatnich programów skrytykowała powstanie „Pomnika światła”, którego jest Pan autorem. Prezydent stolicy wskazała, że pomnik ten przypomina niemiecką, nazistowską instalację z Norymbergi. Pokazywała nawet zdjęcie Pana pomnika i tej niemieckiej instalacji.
Paweł Szychalski: Prostuję. To nie była wizualizacja mojego autorstwa. To jest bardzo kiepska falsyfikacja mojego projektu i de facto nie ma to nic wspólnego z moim projektem. To, co pokazano, zostało zrobione bardzo szybko i byle jak. Wyraźnie zrobiono to tak, by wyglądało rzeczywiście identycznie ze wspomnianą instalacją świetlną w Niemczech. Warto to podkreślić jeszcze raz, wizualizacji prezentowana przez panią Gronkiewicz-Waltz nie ma nic wspólnego z moim projektem.
Jednak sugestie, że Pana pomnik kojarzy się z nazistowską inicjatywą już słyszeliśmy kilkakrotnie. Jak Pan się zatem odnosi do słów prezydent Gronkiewicz-Waltz?
Ja jako artysta nie odpowiadam za to, co się komu z czym kojarzy. Trudno mi się odnosić do słów Pani prezydent. Nie wiem, na jakiej płaszczyźnie miałbym z nią rozmawiać. Mogę rozmawiać z fachowcami o różnych aspektach mojego pomnika. Mogę stanąć do dyskusji z profesjonalistami, np. konserwatorami zabytków, historykami sztuki, czy historykami architektury i wymienić się argumentami. Jako autor wiem, co mnie inspirowało. Mówiłem o tym już 11 kwietnia 2011 roku, czyli w momencie publicznej prezentacji mojego pomysłu, że inspiracją były przede wszystkim tłumy ludzi przychodzących na Krakowskie Przedmieście po tragedii smoleńskiej i morze światła rozlewające się właśnie w tym miejscu - na chodniku na Krakowskim Przedmieściu. Inspiracją zewnętrzną było nawiązanie do nowojorskiego „Memorial In Light” upamiętniającego ofiary zamachów 9/11 na WTC.
Może jednak to się komuś kojarzyć z pomnikiem, o którym mówiła prezydent stolicy.
Pani prezydent była zdaje się źle poinformowana. Tamta instalacja z Niemiec nazwana „Katedrą Światła” to nie był pomnik. Projekt Alberta Speera to oprawa scenograficzna zjazdu partyjnego - tzw. „Parteitagu”. I co zabawne, internauci znaleźli zdjęcia pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jako wiceszefowa PO, występowała na zjeździe partyjnym właśnie w podobnej scenerii. Można by zatem mówić o politycznej stronie wypowiedzi, jednak ja nie jestem zainteresowany taką rozmową. Nie jestem politykiem, jestem obywatelem, który ogląda tę debatę z niesmakiem.
Zamierza Pan podejmować jakieś kroki związane z utożsamieniem pana projektu pomnika z ideologią nazistowską?
Wraz z fundacją, która wspiera i promuje budowę pomnika, zamierzamy wystosować sprostowanie do PAP w związku z tym wystąpieniem Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Po pięciu latach od tragedii wciąż nie ma w Warszawie pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Jak Pan to ocenia? Ten pomnik powinien powstać?
Projekt, który zaprezentowałem, od początku brał pod uwagę ograniczenia, o jakich mówiły władze Warszawy. I mimo tego ten pomysł był torpedowany. Traktuję to niestety jako część działań, opisywanych przez wielu komentatorów, jak choćby ostatnio przez Bronisława Wildsteina w tygodniku „wSieci”. Tu chodzi o problem hodowania podziałów w polskim społeczeństwie po 10 kwietnia. Inaczej tego się nie da ocenić. Mój pomnik powstał jako inicjatywa oddolna, początkowo zyskał on wsparcie i popularność w internecie. Dzięki temu pomnik stał się znaną propozycją i został zaprezentowany szerszej widowni. 10 kwietnia 2011 roku kilkanaście tysięcy osób podpisało się popierając ten projekt. Dziś ta koncepcja ma coraz szersze poparcie, również wśród rodzin smoleńskich. I to wywodzących się z różnych środowisk politycznych.
Liczy Pan, że pomnik światła powstanie?
Autorowi trudno się w takiej sytuacji wypowiadać. W ciągu czterech lat od prezentacji tego projektu, słyszałem poważne opinie wskazujące, że to bardzo dobry projekt i jest bardzo duża szansa, że taki pomnik powstanie. To jest dość nowatorski pomysł, więc może budzić kontrowersje, jednak on wpisuje się w ograniczenia, o których już mówiłem i niesie ze sobą bardzo ważny ładunek związany z naszą wspólnotowością. Na ten aspekt wskazują coraz częściej poważni komentatorzy, jak choćby prof. Gliński, który widzi w nim dodatkową wartość, właśnie wymiar pojednania, zasypywania posmoleńskich podziałów.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/241156-prof-szychalski-autor-pomnika-swiatla-nie-odpowiadam-za-skojarzenia-hgw-niechec-do-tego-projektu-to-hodowanie-podzialow-w-polskim-spoleczenstwie-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.