Gdy prezydent coś czasami spontanicznie powie, przy każdej nie kontrolowanej przez jego otoczenie sytuacji, gdy nie przeczyta z kartki, to od razu widzimy, z kim mamy do czynienia
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Szczerski, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Jakby pan podsumował prezydenturę Bronisława Komorowskiego?
Krzysztof Szczerski: Podsumowanie pięciu lat prezydentury w kwietniu, a więc w miesiącu, gdy przejął obowiązki głowy państwa po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, jest bardzo symptomatyczne dla tej prezydentury. To pokazuje, że jest on beneficjentem tragedii smoleńskiej, a nie wyborów Polaków. Kadencja prezydencka zaczęła się wtedy, gdy Polacy go wybrali, a nie wtedy, gdy katastrofa smoleńska wprowadziła go do Pałacu Prezydenckiego.
Co panu najbardziej utkwiło w pamięci z tych pięciu lat w jego rządach?
Najlepszym podsumowaniem jego rządów są jego własne słowa: że to była prezydentura dla Polaków, dla obywateli Polski - wygłoszone w zamkniętym pomieszczeniu, do dobranych gości, którym swoje dokonania czytał z kartki. Czyli to nie jego słowa i różnie może z nimi być, skoro nie mówi od serca, ale z tego, co mu ktoś napisał. Bronisław Komorowski, wbrew temu co on o sobie mówi, nie przygotował Polski na te niebezpieczeństwa, które dziś widzimy na Wschodzie. Wprost przeciwnie – to była prezydentura, która uśpiła Polskę, wystawiła nas na niebezpieczeństwa.
Mówiąc o wybranej publice, do której przemawiał Komorowski, przyszło mi do głowy pytanie: czy wie pan, ile było otwartych konferencji prasowych prezydenta Komorowskiego, na których pytania mogli zadawać wszyscy dziennikarze, a nie wybrani przez niego, wyselekcjonowani?
Nie przypominam sobie niczego takiego.
No i nie przypomni pan sobie. Nie było bowiem takiej konferencji.
Ano właśnie. Była zresztą w Polsce pewna gwiazda mediów, która dzięki nim zrobiła z siebie męża stanu. Po wyjeździe do Europy w zasadzie przestała istnieć.
Podobnie jest z Bronisławem Komorowskim. On nic nie zbudował, to wokół niego trwa budowa sztucznego autorytetu. Robi się to poprzez niezadawanie niewygodnych, trudnych pytań. To prezydent-ustawka. To co mówi jest ustawione, jego rozmówcy też są ustawieni.
Zaryzykowałby pan stwierdzenie, że gdyby nie media, cały ich konglomerat, to Polacy w ogóle by nie wybrali na najważniejszą osobę w państwie kogoś takiego jak Komorowski?
Tak, gdyby nie ochrona medialna prezydenta, to choćby o samej liczbie jego horrendalnych gaf Polacy by coś więcej wiedzieli. Gdy prezydent coś czasami spontanicznie powie, przy każdej nie kontrolowanej przez jego otoczenie sytuacji, gdy nie przeczyta z kartki, to od razu widzimy, z kim mamy do czynienia. Tak jak ostatnio o tym, że jeśli na stu mężczyzn przypada sto dwadzieścia kobiet, to jest to eldorado. Nie widać protestów feministek, a przecież to raczej seksistowska wypowiedź.
Tak, ale on to powiedział w tym samym czasie, gdy obiecał podpisanie tzw. konwencji przemocowej. Więc pewnie mu taktycznie wybaczyły.
Owszem i to właśnie pokazuje, że to znowu była ustawka. Nie utożsamia się z tym, co podpisuje, ale z tym, co mu się powiedziało spontanicznie. Wychodzi z niego męski szowinista, które to poglądy on ponoć zwalcza. Albo o tym, że polowania bez zabijania zwierząt jest jak picie piwa bezalkoholowego. Natychmiast wszyscy obrońcy praw zwierząt powinni poczuć się zbulwersowani. A jest cisza. Reasumując. Gdyby Komorowski był rozliczany przez media z tego co mówi w sposób niekontrolowany przez innych, np. za pomocą napisanych przemówień, to Polacy zobaczyliby prawdziwą naturę tego polityka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/241004-krzysztof-szczerskito-prezydent-ustawka-to-co-mowi-jest-ustawione-jego-rozmowcy-tez-sa-ustawieni-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.