Prawdę mówiąc, zaskakuje mnie beztroska, z jaką ten i ów pogania prezydenta Komorowskiego do publicznych wymian myśli. I to na dodatek, może z wyjątkiem kandydata Jarubasa, z osobami mało mu życzliwymi.
Przecież ten wybitny myśliciel i polityczny strateg, wprawny w mowie i piśmie, nie wspominając już o gestach i mimice, ma tyle wspaniałych i zwracających uwagę momentów, że ich ilość wystarczyłaby na obdzielenie kilku prezydentów o podobnym do niego ilorazie, a może nawet iloczynie. Ileż to razy się on naczynił? I w kraju i na innych kontynentach. Jak coś powie, to ho, ho…
Nie ma potrzeby tych sentencji cytować, bo wystarczy w internet spojrzeć. Ileż to widoków? I te bigosy, i wołanie o nadzór nad puszczalskimi, choćby i wybrankami prezydentów, i te piękne, pełne serdecznej troski, rozterki w sprawie umiejętności rosyjskich snajperów… Wszak wszystko to stale graniczy z umysłowymi uniesieniami, na które stać tylko osoby dotknięte przez Kaliope, albo Erato. I tak znakomita postać, wyciągnięta z pierwszego lepszego kapelusza przez Tuska, miałaby się pospolitować z jakimś Kukizem, albo co jeszcze gorsze z Dudą? Jak z takimi osobnikami znaleźć wspólny język? Co innego mieć wspólny kielich do wina z monarchinią. To nic, że zagarnięty znienacka i wbrew je woli, ale jednak. O czym z takimi jegomościami rozmawiać, by można było prowadzić jakąkolwiek konwersację? Jeszcze któryś fotelem się zamachnie, bo nie wie, że taki mebel nie służy do machania, tylko do skakania po nim.
Nie, nie. Całkowicie popieram odpór takim sugestiom, by łaskawie dozorujący najważniejszy w państwie żyrandol musiał tracić czas na bezowocne, bezsensowne rozmówki z typami mającymi czelność kandydowania przeciwko niemu. To, że udało im się wyżebrać ileś tysięcy podpisów, jeden z nich nawet ponad półtora miliona, nic nie znaczy. Tym bardziej, że te najważniejsze podpisy będą liczyli już najwybitniejsi fachowcy. Wprawni i zdecydowani.
Z pełnym przekonaniem wspieram zatem decyzję o omawianej odmowie. Kandydat tak lotny, tak bystry i przenikliwy nie powinien marnować talentów nawet raz na pięć lat. I prawdę tę zapewne przyswoili nawet jego najbliżsi współpracownicy z Tomaszem Nałęczem na czele. Wiwat prezydent, wiwat protektor Dukaczewski, wiwat kapelusz Tuska. Pusty, jak… No, właśnie…
Czytaj także w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”:Tajemnicze interesy prezydenta z WSI w tle.
„wSieci” - Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży także w formie e-wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/240994-komorowski-nie-chce-debat-a-czy-wy-majac-jego-polot-pragnelibyscie-publicznej-dyskusji-to-nawet-nalecz-rozumie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.