Oskarżam polityków PO o haniebną grę i wzniecanie konfliktów na grobach smoleńskich ofiar!

fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

Krew ma jednakowy kolor, ale nie dla wszystkich.

W czwartek, czyli dzień przed 5. rocznicą najstraszniejszej katastrofy w naszej najnowszej historii - tragicznej śmierci prezydenckiej delegacji w drodze do Katynia, zdominowani przez PO stołeczni radni przeboksowali uchwałę, gdzie stanie pomnik upamiętniający to zdarzenie: a mianowicie, u zbiegu ul. Trębackiej i Focha. Piszę: „przeboksowali”, albowiem za tym wskazaniem opowiedziało się 30 radnych, 22 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu…

Spróbujmy uczynić pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, który ma stanąć w Warszawie, symbolem nie tylko pamięci, ale również drogą do pojednania

— apeluje wiceprzewodnicząca PO, stołeczna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Pod płaszczykiem troski o „pojednanie” usiłuje dokonać czegoś nieodwracalnego - zgodnie z nauką Machiavellego, że w polityce osiąga się coś „nie przedstawianiem racji, lecz siłą fizyczną, wojskową, siłą faktów dokonanych”.

Kto z kim miałby się jednać? - tego prezydent nie powiedziała. Łap złodzieja, krzyczy złodziej…? Najpierw „dodatkowego” upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej miało w Warszawie w ogóle nie być, bo przecież jeden pomnik już jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, potem było odrzucanie wszelkich propozycji i inicjatyw, jak w 2012 r., gdy stołeczni radni PO i SLD zablokowali zorganizowanie nadzwyczajnej debaty w tej sprawie, później długo, długo nic, wreszcie, po bez mała pięciu latach nastąpiła przedwyborcza wrzutka, że pomnik jednak stanie, lecz… nigdy na Krakowskim Przedmieściu. Jak zapowiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz:

Jeżeli ja wygram wybory, to nie będzie tam żadnego pomnika…

Prezydent wskazała dwa-trzy miejsca „do wyboru”, jedno gorsze od drugiego, i teraz, voilà, niech ktoś powie, że nie ma dobrych intencji: jest uchwała, jest „wybrana” ul. Trębacka, nawet termin jest, że ów monument/obelisk/statua/posąg(?), ma być tam postawiony w ciągu dwóch lat! Dziw bierze, że nie przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, wówczas, bez względu na ich rezultat, politycy PO mieliby argument, że przecież trzeciego pomnika smoleńskiego nie postawią…

Osobliwe to pojęcie więzi narodowej i patriotyzmu przez polityków, którzy decydują o restauracji, a potem toczą wielką wojnę o powrót na pl. Wileński pomnika czterech śpiących - „Braterstwa Broni” z… sowieckim okupantem, którym starcza sił do walki o kiczowatą tęczę na zabytkowym pl. Zbawiciela, która pomnikiem nie jest, a stoi tam prawem kaduka, ale brak sił, woli i chęci do godnego upamiętnienia ofiar narodowego dramatu, śmierci dwóch prezydentów, urzędującego i ostatniego na uchodźstwie, marszałka, wicemarszałków, posłów, senatorów, wszystkich, którzy zginęli w drodze do katyńskiego lasu…

Cynizm polityków PO (zapewne nie wszystkich, więc tych, którzy nie uprawiają tej wstrętnej, ponurej gry przepraszam za to uogólnienie) polega na tym, że udają, iż nie wiedzą o co chodzi. Nikt, poza politykami PO, nie mówi, że na Krakowskim Przedmieściu miałby stanąć jakiś betonowy, granitowy, czy mosiężny pomnik-sarkofag… Zgłoszony został i przyjęty z wielką społeczną przychylnością, także rodzin smoleńskich ofiar, projekt upamiętnienia tej tragedii iluminacją świetlną, która nie wymaga żadnej zgody konserwatora zabytków (notabene w przypadku symbolu tej rangi, także pomnika w tradycyjnym pojęciu, zasłanianie się konserwatorem to kuriozum).

Tzw. pomnik światła nawiązuje właśnie do narodowej jedności, poczucia wspólnoty milionów Polaków, którzy 10 kwietnia 2010 r. składali kwiaty i zapalili morze zniczów przed siedzibą prezydenta. Właśnie tę chwilę utrwalił w swym projekcie prof. Paweł Szychalski.

Pytam wprost. Czy może być bardziej apolityczne, wolne od koturnowego patosu i kamiennego monumentalizmu oddanie hołdu, będące równocześnie wyrazem ludzkich wzruszeń i pamięci o 96 ofiarach naszej narodowej, smoleńskiej tragedii? Czy może być bardziej godne miejsce dla „pomnika światła” od tego, które 10 kwietnia 2010r. wskazali sami Polacy, przychodząc tłumnie pod Pałac Prezydencki?

Nie sądzę, aby politycy PO nie mieli wiedzy na ten temat, ani świadomości, że godne uczczenie tego tragicznego dnia to kwestia ponadpartyjna, ponadczasowa, to właśnie świadectwo naszej więzi i dumy narodowej. Oskarżam więc czołowych polityków PO i jej warszawskich samorządowców o haniebną grę, o cyniczne dzielenie Polaków, a nawet rodzin smoleńskich ofiar!

Jesteśmy świadkami koszmarnego tańca na grobach, próby narzucenia partyjnej decyzji i postawienia ogółu polskiego społeczeństwa przed faktem dokonanym. Nie, ten fakt jeszcze się nie dokonał i wciąż mam nadzieję, że to żenujące politykierstwo przegra jednak z rozumem!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych