To przypomina śledztwo z czasów stalinowskich, w którym po pięciu latach każdy się przyzna. Nawet czarne skrzynki…
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Wolski, szef stołecznego SDP.
wPolityce.pl: Oddział warszawski SDP krytykuje publikowanie przez RMF FM nowych materiałów dotyczących rozmów w kokpicie tupolewa. Dlaczego to Państwa tak poruszyło?
Marcin Wolski, szef stołecznego SDP: Po szczegóły czytelników odsyłam do naszej uchwały. Tam można znaleźć nasze motywacje w tej sprawie. Dodam jedynie, że uznaliśmy, że należy zabrać głos z racji empatycznych. Mamy do czynienia ze sprawą dotykającą tragedii ludzkich. Ci ludzie, bliscy ofiar, w przeddzień rocznicy tragedii są nękani taką sprawą.
Czy jednak SDP nie powinien brać strony dziennikarzy? Nie po to istnieje?
Tak, powinien trzymać stronę dziennikarzy, ale przede wszystkim powinien się sprzeciwiać patologiom. Nie bez powodu SDP przyznaje kontrowersyjną nagrodę „Hienę Roku”. Robimy to, by chronić standardy dziennikarskie. My nie potępiamy dociekliwości, czy inicjatywy dziennikarskiej. Jednak tu mamy do czynienia ze zwyczajną „wrzutką” nie do końca jasnego pochodzenia, która odgrywa złą, fatalną rolę.
O czym Pan mówi? Jaką rolę spełnia ta publikacja?
To ma doprowadzić do wzburzenia nastrojów ludzkich, z drugiej strony ona godzi w pewien sposób w kontrkandydata obecnego prezydenta. Jednak przede wszystkim obraża pamięć poległych. W dodatku nie jest do końca wiarygodna, o czym świadczą choćby wypowiedzi prokuratora Seremeta czy rzecznika prokuratury.
Media jednak zawsze żyją z przecieków. Czy Pan nie przesada w swojej krytyce?
Przypomnijmy, co działo się po aferze taśmowej. Wiele razy atakowano m.in. pana Nisztora za publikacje dot. taśm. Tam jednak chodziło o ważny interes społeczny, a społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak rozmawia jej elita. Natomiast w tekście RMF FM nie mamy takiej sytuacji. Tu mamy jedynie kilka słów, które mogą posłużyć do atakowania załogi. Jednak one nie zmieniają stanu wiedzy w żadnej sprawie. To jest zresztą ciekawe, że Rosjanie taką wersję tragedii smoleńskiej promują od początku – o naciskach, pijanych ludziach, błędach pilotażu – zaś polska prokuratura dochodzi do tych samych wniosków po pięciu latach. To przypomina śledztwo z czasów stalinowskich, w którym po pięciu latach każdy się przyzna. Nawet czarne skrzynki…
Większą winę jednak zdają się ponosić ludzie donoszący mediom takie materiały. Czy zatem jest tu miejsce na krytykę dla dziennikarzy?
Na pewno wina tych, którzy udostępniają te materiały, jest większa. Jedak dziennikarz nie jest stojakiem od mikrofonu. On powinien rozróżniać tendencyjną wrzutkę od ciekawego tropu, który należy rozwijać. Szczególnie, że w tej sprawie oczywiste jest, że mieliśmy do czynienia z próbą odwrócenia uwagi od publikacji Jurgena Rotha.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/240292-wolski-krytycznie-o-rmf-fm-dziennikarz-to-nie-stojak-od-mikrofonu-powinien-rozrozniac-wrzutke-od-ciekawego-tropu-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.