wPolityce.pl: Rząd niemal od momentu katastrofy smoleńskiej wykazuje się niechęcią, by sprawę 10/04 umiędzynarodowić. Oferty pomocy były odrzucane. Pani mówiła w Sejmie o jednej z nich. Kiedy generałowie NATO zapewniali Panią, że mogą pomóc ws. smoleńskiej?
Ewa Błasik: Skoro rząd Polski oddał śledztwo rosyjskim służbom, trudno, żeby był zainteresowany międzynarodową pomocą, czy pomocą NATO, czy jakąkolwiek inną pomocą międzynarodową dotyczącą tej tragedii. Podobnie było z propozycją, którą złożono w mojej obecności w bazie NATO w Niemczech. We wrześniu 2010 roku udałam się z polską delegacją do bazy w Rammstein, gdzie odsłaniałam tablicę upamiętniającą mojego Męża. Ówczesny dowódca amerykańskich Sił Powietrznych w Europie gen. Roger Brady zaoferował pomoc w śledztwie smoleńskim. On mówił to w towarzystwie polskich generałów i wojskowych, którzy towarzyszyli mi w podróży. Również obecny na spotkaniu z nami zastępca gen. Brady’ego, gen. Friedrich Ploeger mówił o pomocy, był bardzo poruszony tym, co dzieje się w Polsce w sprawie smoleńskiej, że tak bardzo atakowano mojego męża. Tym wszyscy w NATO byli zszokowani.
Oferta dotycząca pomocy była konkretna czy to raczej luźne deklaracje?
Obaj generałowie mówili o realnych możliwościach pomocy. Gen. Brady wskazywał, że dysponuje odpowiednimi możliwościami, sprzętem, doświadczeniem, że jest w stanie pomóc w badaniu przyczyn tragedii.
To dotarło do polskiej prokuratury?
Ja tę sprawę, tę ofertę upubliczniłam. Wiem, że to wywołało panikę. Wojskowi, którzy towarzyszyli mi w niemieckiej bazie, byli wypytywani o rozmowy z generałami NATO. Oni byli przesłuchiwani. Prokuratura była zdaje się zszokowana tym wszystkim. Widać było, że tak oferta im nie pasuje, że żadna pomoc nie jest im potrzebna, ponieważ oni oddali wszystko w ręce Rosjan i chcą mieć spokój, że chcą wszystko pozamiatać, by nikt nam w niczym nie pomagał.
Podobne oferty pomocy powtarzały się? Spotkała się Pani z innymi takimi deklaracjami?
Owszem. Mój mąż najlepszy kontakt miał z Amerykanami. I to głównie z USA otrzymywałam wsparcie. Amerykanie byli zszokowani, że można tak atakować nieżyjącego oficera, który był niezwykle szanowany w NATO i miał dobrą pozycję. Z USA szły sygnały o gotowości wsparcia śledztwa w sprawie smoleńskiej.
Słyszała Pani, by ktoś z polskiej prokuratury odpowiedział na deklaracje oficerów NATO? Ktoś się z nimi kontaktował?
Ależ skąd! Od początku widać, że rządzący nie są zainteresowani taką pomocą. Oczywiście nie wiem, do kogo zwraca się prokuratura, ale już od 2010 roku widzę, że de facto nie ma chęci sięgania po międzynarodową pomoc. Jest wręcz odwrotnie. Przecież rządzący, choćby minister Paweł Graś mówił, że prośba o pomoc do USA jest jak zdrada stanu.
Polska prokuratura jednak uznaje, że sama sobie dobrze radzi i wraca do tez o obecności Pani Męża, gen. Błasika w kokpicie. Jak to Pani ocenia?
To kolejna fala konfabulacji, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ja jednak nie pozwolę na kłamanie, na wtłoczenie w opinię publiczną tych kłamstw. Wiem, że mój mąż tak się nie zachowywał. Być może na taśmach zarejestrowany został głos mojego męża przebywającego w salonce czy obok kokpitu. Jednak nie pozwolę na to, by wymyślano kolejne tezy dotyczące mojego męża. Te ostatnie nie są poparte żadnymi dowodami, są urojeniami ludzi, jak pan Artymowicz, którzy nie znają się na lotnictwie. Te stenogramy go kompromitują. Znów widać złą wolę, działanie obliczone na dyskredytowanie tych, którzy nie żyją. Cały czas kręci się to wokół tezy, że winni piloci…
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/240172-ewa-blasik-dla-wpolitycepl-generalowie-nato-oferowali-pomoc-ws-1004-jednak-rzadzacy-ja-odrzucili-uznajac-ze-jej-nie-potrzebuja-nasz-wywiad