Ponad 60 z blisko 2 tys. protestów złożonych po ubiegłorocznych wyborach samorządowych okazało się jak dotąd zasadnych
— wynika z informacji zebranych we wszystkich sądach okręgowych w Polsce, do których trafiały protesty. Trwa rozpatrywanie ostatnich kilkudziesięciu.
Statystyka wskazuje, że sądy uznały dotychczas za słuszne 62 protesty – średnio jeden na ok. 32 złożone. Część orzeczeń nie jest jeszcze prawomocna, w wielu przypadkach złożono zażalenia na decyzje sądów. Tam, gdzie sądy unieważniły wybory - najczęściej w pojedynczych okręgach - głosowania są powtarzane. Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, w tym roku zarządzono już - z różnych przyczyn - 34 ponowne wybory radnych. Kilkanaście odbyło się w lutym i marcu, kolejne zaplanowano na kwiecień i maj.
Według danych przedstawionych przez sądy okręgowe, po obydwu turach wyborów wpłynęło do nich w sumie 1985 protestów, dotyczących zarówno ważności wyborów, jak i złamania Kodeksu wyborczego (np. naruszenia ciszy wyborczej, niedozwolonej agitacji itp.).
Nie oznacza to jednak, że taka ilość została przez sądy rozpoznana. Jedynie mniejsza część protestów była rozpatrywana na rozprawach; pozostałe zostały odrzucone ze względów formalnych, wycofane przez wnioskodawców, połączone z innymi czy pozostawione bez nadania im biegu z powodu niedopełnienia formalności.
Błędy formalne to np. naruszenie terminu, niespełnianie warunków protestu wynikających z Kodeksu wyborczego czy brak legitymacji procesowej. Sprawy, którym nie nadano biegu, to m.in. takie – jak wyjaśnił rzecznik sądu okręgowego w Ostrołęce sędzia Jerzy Pałka – gdy np. nieskuteczne okazało się wezwanie do uzupełnienia braków, jak określenie zarzutu czy wskazanie dowodów. Jak powiedziała rzeczniczka sądu w Zamościu Elżbieta Koszel, w przypadku protestów oddalonych, często wnioskodawcy nie potrafili wskazać merytorycznych powodów, które świadczyłyby o nieprawidłowościach.
Sprowadzało się to w istocie właściwie do żądania, aby sąd jeszcze raz policzył głosy
— powiedziała.
To, że dochodziło do nieprawidłowości potwierdzają również eksperci.
Uznanie przez sądy słuszności ponad 60 protestów wyborczych pokazuje, że dochodziło do nieprawidłowości w wyborach samorządowych, lecz nie w skali całego kraju
— mówi konstytucjonalista z Fundacji Batorego Jerzy Stępień.
Stępień zwraca z kolei uwagę na dużą liczbę wniosków nieuwzględnionych. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego i współtwórca reformy samorządowej sprzed 25 lat powiedział PAP, że liczba wniosków uznanych przez sądy za zasadne powinna budzić niepokój.
Właściwie każdy uwzględniony protest to już jest powód do niepokoju, a ta liczba pokazuje, że jednak sporo nieuczciwych ludzi w tym aparacie wyborczym się znalazło. W większości tych przypadków chodzi zapewne o zwykłe fałszerstwa wyborcze
— mówił.
W ocenie ekspertów fundacji tak duża liczba odrzuconych wniosków może świadczyć m.in. o tym, że wyborcy w niewystarczający sposób udokumentowali swoje protesty. Mogły za to odpowiadać brak wiedzy oraz czasu. Prawnicy zwracają uwagę, że napisanie wniosku wymaga znajomości procedur i prawa wyborczego, tymczasem większość Polaków ma małą świadomość prawa i niewielki dostęp do pomocy prawnej.
Fundacja przede wszystkim zwraca jednak uwagę, że na przygotowanie protestów było bardzo mało czasu.
W wyborach samorządowych był ogromny problem z ogłoszeniem wyników, ten termin był ciągle przesuwany, a zgodnie z przepisami na przygotowanie protestów jest siedem dni od daty wyborów, wyborcy mieli więc problem, bo nie wiadomo było, jakie są wyniki i do czego się odnosić
— czytamy opinie jej ekspertów.
Fundacja Batorego postuluje, by wyborcy mieli minimum 14 dni na zgłoszenie protestów, lecz nie od daty ogłoszenia wyborów, a od podania wyników.
Średnio na jeden sąd okręgowy przypadło prawie 45 protestów. Najwięcej wpłynęło do sądów stołecznych – 166 do Sądu Okręgowego w Warszawie i 132 do sądu Warszawa-Praga. Tyle samo protestów (132) otrzymał Sąd Okręgowy w Kielcach, mniej sądy w Łodzi (96), Lublinie (93), Gdańsku (83), Szczecinie (77), Poznaniu (76), Bydgoszczy (75), Krakowie (72) i Wrocławiu (69). Najmniej protestów złożono w Suwałkach (8), Łomży (10), Kaliszu, Tarnobrzegu i Siedlcach (po 11), Koninie (12), Tarnowie (13), Sieradzu (14), Bielsku-Białej i Zamościu (po 17), Częstochowie i Toruniu (po 18) oraz Gorzowie Wielkopolskim (19).
Najczęściej powodem unieważniania wyborów były nieprawidłowości związane z kartami do głosowania w poszczególnych okręgach czy spisami wyborców. Powtórzenie wyborów dotyczy z reguły nie całych rad, ale radnych w poszczególnych okręgach. Nie trzeba powtarzać wyborów tam, gdzie wprawdzie stwierdzono nieprawidłowości, ale sądy uznały, że nie miały one wpływu na wynik głosowania.
W Sądzie Okręgowym w Lublinie na 93 protesty 76 zostało zwróconych lub pozostawionych bez dalszego biegu z powodu braków formalnych, niektóre przekazano do innych sądów. Z kolei do sądu Warszawa Praga na 132 protesty 78 zwrócono, a w ośmiu sprawach wnioski pozostawiono bez dalszego biegu.
Udokumentowano również przypadki stwierdzenia nieważności wyborów wójtów czy burmistrzów. Np. kielecki sąd zdecydował o powtórzeniu drugiej tury wyborów wójta Tarłowa (Świętokrzyskie). Powodem są nieprawidłowości przy sporządzaniu listy wyborców, które - w ocenie sądu - miały wpływ na wynik. W drugiej turze wyborów wygrał ubiegający się o reelekcję Leszek Walczyk, na którego zagłosowało 1641 wyborców. Pokonał swojego kontrkandydata Lecha Wąsika o zaledwie sześć głosów. Po wyborach pełnomocnik komitetu Wąsika zakwestionował sporządzoną listę rejestru wyborców oraz udzielanie i wykorzystania pełnomocnictw w II turze. Jak wynika z ustaleń sądu, między pierwszą a drugą turą wyborów do spisu wyborców zostały dopisane 32 osoby, które złożyły w tej sprawie wniosek. Orzeczenie nie jest jeszcze prawomocne, rozpatrzy je sąd apelacyjny w Krakowie.
Nieważność wyboru i wygaśnięcie mandatu wójta gminy Kosakowo k. Gdyni Jerzego Włudzika orzekł sąd w Gdańsku, nakazując jednocześnie powtórzenie drugiej tury wyborów wójta w jednym z ośmiu obwodów głosowania. W jednym z nich podczas II tury przez cały dzień nieopieczętowana była urna wyborcza; udokumentowała to policja.
Nieprawidłowości przy wyborze radnych były m.in. w Tarnowie, gdzie będą powtórzone wybory do rady miasta w okręgu nr 3. Tak zdecydował sąd apelacyjny w Krakowie, który jednak orzekł zarazem, że nie ma potrzeby wygaszania mandatów wszystkich 25 radnych, jak wcześniej postanowił rozpatrujący protest sąd w Tarnowie. Ostatecznie wygaszono mandaty siedmiu radnych, z okręgu, gdzie doszło do nieprawidłowości - na kartach do głosowania brakowało nazwiska jednego z kandydatów.
Krakowski sąd stwierdził też nieważność wyborów do Rady Gminy Brzeźnica (pow. wadowicki) w jednym okręgu i wygaśnięcie mandatu radnego. Przyczyną nieprawidłowości był źle sporządzony przez gminę rejestr, na podstawie którego sporządzano spis wyborców, w wyniku czego w dniu wyborów ręcznie przepisywano wyborców z jednego okręgu do drugiego. Było to niezgodne z kodeksem wyborczym.
Sąd Okręgowy w Olsztynie stwierdził nieważność wyborów rady miejskiej w Jezioranach w dwóch okręgach, wygasił mandaty dwojga radnych i nakazał powtórne wybory w tych okręgach. Powodem był fakt, że w jednej z miejscowości w tej gminie w wyniku błędnie sporządzonych spisów wyborców 26 osób z jednego okręgu oddało głosy w drugim. Tymczasem różnice głosów między osobami wybranymi do rady wynosiły odpowiednio 2 i 4 głosy. Również w Piszu sąd wygasił mandat wcześniej wybranej radnej, bo w jednej komisji w tym mieście błędnie wydano 14 kart do głosowania z jednego okręgu wyborcom przypisanym do drugiego okręgu. Różnica między kandydatami wynosiła 1 głos. Sąd Okręgowy w Kielcach zdecydował o powtórzeniu głosowania w jednym z okręgów w wyborach do rady gminy Opatów. Uznał, że przy wyborze jednego z radnych doszło do przekupstwa wyborczego.
Zgodnie z decyzją sądu w Gliwicach, w Raciborzu muszą zostać powtórzone wybory do rady powiatu w dwóch obwodach. 16 listopada w dwóch tamtejszych komisjach wyborczych w następstwie wydawania błędnych kart do głosowania na skład rady powiatu wyborcy przez kilka godzin oddawali głosy na kandydatów z innego okręgu. Na czas wyjaśnienia pomyłki - ok. pół godziny - w obu lokalach wyborczych wstrzymano głosowanie. Po dostarczeniu właściwych kart było ono kontynuowane. Wybory w tych obwodach mają być powtórzone 26 kwietnia. Powtórzone wybory odbyły się już w jednym z okręgów podczęstochowskiej gminy Olsztyn. Sąd w Częstochowie nakazał powtórne przeprowadzenie głosowania bo w lokalu we wsi Przymiłowice wydano o jedną kartę więcej niż było wyborców, którzy uczestniczyli w głosowaniu i podpisali się na liście. O mandacie radnego zdecydował tam właśnie jeden głos.
W jednym z obwodów w gminie Potok Wielki (Lubelskie) komisja błędnie wydała jedną kartę do głosowania, na której były nazwiska kandydatów z innego okręgu. W tym jednomandatowym okręgu dwaj z czterech kandydatów otrzymali po 90 głosów i o przyznaniu mandatu zdecydowało losowanie. Sąd w Zamościu uznał, że w tej sytuacji, gdyby wydana została prawidłowa karta, ten jeden głos mógł zdecydować o wyniku wyborów i nakazał powtórzenie głosowania.
Sąd w Opolu unieważnił wybory w jednym z okręgów w Gorzowie Śl. oraz w jednym w Chrząstowicach. W obu rozpatrywanych przez opolski sąd protestach wyborczych zarzuty dotyczyły błędów przy wydawaniu kart do głosowania. Przed naprawieniem tego błędu w jednym z okręgów wydano 26 niewłaściwych kart, a w drugim 15.
Sąd w Sieradzu stwierdził nieważność wyboru gminnego radnego w miejscowości Wielgie w gminie Ostrówek (Łódzkie). Protest złożył kandydat na gminnego radnego, który podczas pierwszego liczenia głosów uzyskał o jeden głos więcej niż jego konkurent. Po ponownym przeliczeniu kart do głosowania komisja obwodowa uznała, że obaj kandydaci otrzymali taką samą liczbę głosów ważnych. W związku z tym o wyborze radnego zdecydowało losowanie, które wygrał konkurent skarżącego. Sąd zapoznając się ponownie z głosami oddanymi na kandydata skarżącego wynik wyborów uznał, że jeden z głosów oddanych na niego niesłusznie został uznany za nieważny.
O powtórzeniu wyborów radnego w jednym okręgu wyborczym w gminie Nurzec Stacja (Podlaskie) zdecydował sąd w Białymstoku. Kandydatka lokalnego komitetu przegrała jednym głosem z kandydatem PO. Uwzględniając protest sąd wygasił mandat kandydatowi PO i nakazał powtórzenie wyborów. Z protokołu wyników głosownia w tym okręgu wyborczym wynikało, że wydano 119 kart do głosowania, a z urny wyjęto natomiast 121 kart. Sąd uznał, że ta rozbieżność mogła wpłynąć na wynik głosowania, zwłaszcza, że o zwycięstwie przesądził jeden głos.
ŁS / PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/239866-sady-w-odmetach-szalenstwa-trybunaly-okregowe-potwierdzily-ze-w-ostatnich-wyborach-samorzadowych-doszlo-do-bardzo-wielu-nieprawidlowosci