Merkel nie chce przeprosin od MON-u. Zapowiedział już złożenie apelacji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Tylko MON, a nie prezydent i premier RP, ma przeprosić Jacka Merkla za podanie nieprawdy o nim w raporcie z weryfikacji WSI z 2007 r. - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Merkel - w rozmowie z PAP - zapowiedział już złożenie apelacji.

W środę sąd uwzględnił wprawdzie pozew b. opozycjonisty z czasów PRL, dziś biznesmena, ale uznał, że to MON jest właściwym organem do takich przeprosin.

Skarb Państwa to jedna i ta sama osoba prawna, rolą sądu jest zdecydowanie, który organ jest związany roszczeniem

— mówiła w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Alicja Fronczyk.

Zgodnie z wyrokiem przeprosiny ministra obrony narodowej za podanie w raporcie „nieprawdziwych i krzywdzących informacji” dotyczących Merkla miałyby być zamieszczone przez pięć lat na stronie internetowej MON oraz opublikowane w dzienniku urzędowym resortu. Merkel chciał przeprosin od prezydenta i premiera, i po wyjściu z sali sądowej zapowiedział apelację.

Merkel podkreślał wcześniej, że słowa raportu o jego rzekomym udziale w handlu bronią i spekulacje nt. rzekomej współpracy z SB godzą w jego dobre imię i godność, a także wiarygodność jako przedsiębiorcy. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa uważała, że przeprosiny mógłby wyrazić MON (wezwany przez sąd do udziału w sprawie), ale nie prezydent i premier.

W pozwie o ochronę dóbr osobistych Merkel żądał, by przeprosiny prezydenta i premiera ukazały się na stronie prezydenta i w „Monitorze Polskim”. To właśnie tam w lutym 2007 r., decyzją ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i za kontrasygnatą premiera Jarosława Kaczyńskiego, opublikowano raport szefa komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych Antoniego Macierewicza.

Nazwisko powoda pojawia się w rozdziale raportu pt. „Handel bronią-terroryści” w związku z informacjami o handlu bronią z krajami objętymi międzynarodowym embargiem, czym mieli się zajmować ludzie WSI.

Według ustaleń poczynionych przez ppłk. Słonia - Jacek Merkel „posiadał naturalne dotarcie” do polityków Unii Wolności i niektórych urzędników Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego

— napisano.

Dodano, że Merkel:

zbudował sobie pozycję w sferze interesów i pełni rolę „spinacza” grup interesów o różnych rodowodach. Może być „kluczem” do zrozumienia określonych zjawisk gospodarczych, które występują na naszym rynku telekomunikacyjnym i zbrojeniowym. Jest osobą „operacyjnie” interesującą

— głosił raport.

Zdaniem Merkla umieszczenie go w raporcie jako osoby, która dokonała czynów niegodziwych i pozaprawnych, „jest spotwarzające”.

Cytowane w przypisach do raportu doniesienia agenta lub opinie oficera na mój temat są nieprawdziwe i krzywdzące mnie jako działacza podziemnej „Solidarności”

— mówił.

Merkel chciał, aby sąd zadał pytanie prawne Trybunałowi Konstytucyjnemu co do postanowienia prezydenta o ujawnieniu raportu. Prokuratoria była temu przeciwna. Jej zdaniem taka władcza decyzja głowy państwa w ogóle nie podlega kontroli TK. Oddalając wniosek, sędzia powiedziała, że nie ma wątpliwości co do konstytucyjności postanowienia prezydenta.

Powód odrzucił wcześniej propozycję ugody strony pozwanej, bo miałby przepraszać go MON, a zatem - jego zdaniem - inny organ niż wyrządził mu szkodę. Podkreślał, że postanowienie prezydenta było niezależne od woli innych podmiotów, np. marszałków Sejmu i Senatu, szefa komisji weryfikacyjnej czy szefa MON. Dodawał że prezydent mógł odmówić ujawnienia raportu - tak jak później odmówił publikacji aneksu do niego.

Sąd uzasadniał jednak w środę, iż z tezy, że aneksu nie ujawniono, nie można wywodzić bezprawności decyzji prezydenta o publikacji raportu.

Prokuratoria wskazywała, że propozycja przeprosin powoda przez MON była zgodna z ukształtowanym orzecznictwem w procesach z powództw osób pokrzywdzonych przez raport (MON przeprosił już wielu; koszty tego przekroczyły 1,2 mln zł).

W lutym sąd nakazał ponowne śledztwo ws. nieprawidłowości przy tworzeniu raportu przez Macierewicza (Merkel jest w tym śledztwie jedną z osób pokrzywdzonych). Sprawę prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

60-letni Merkel w latach 80. należał do najbliższego otoczenia Lecha Wałęsy. Internowany w stanie wojennym. W latach 90. poseł i jeden z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego; budował też Platformę Obywatelską. Był też krótko ministrem ds. bezpieczeństwa w kancelarii prezydenta Wałęsy.

Zgodnie z wykładnią ustawową Raport z weryfikacji WSI był materiałem analitycznym pisującym informacje gromadzone przez żołnierzy WSI. Skoro Merkel uznaje opinie ludzi WSI za krzywdzące, czemu domaga się przeprosin od prezydenta i premiera?

mly/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych