"Prezydent sobie może leżeć i myśleć, z jednego pałacu przejechać do drugiego, coś tam podpisać..."

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

I za czymże to oni tak jeżdżą, za czymże tak gonią tymi autobusami, skoro już wiadomo, że każdy może być prezydentem, ale będzie nim Bronek – jak wynika z nazwy pojazdu oraz oświadczeń autorytetów.

Bronek jeździ Bronkobusem w czasie wolnym, bo czas pracy ma normowany. Część dla Narodu, część dla wypoczynku – ale też dla Narodu.

Znudziły się Bronkowi limuzyny, co to nimi codziennie przejeżdża z miejsca spania do miejsca drzemania. Teraz woli autobus.

Ciekawe – czy ktoś zajrzał – co tam w tym autobusie jest w środku? Czy złota sofa dla wypoczynku w czasie wypoczynku, ale z myślą o Narodzie?

To chyba wszystko jedno, czy wypoczywa jako swojski Bronek, czy jako Pan Prezydent, byle tylko stał „na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium”. Można przecież stać na straży leżąc, nawet gdy Dama z MSW wysłała na górników armatki wodne, bo przecież dla jedności Śląska z macierzą wysłała i nie ma się co z sofy zrywać. W przysiędze jeszcze było, że „pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”- myśli Bronek, także w czasie wolnym od pracy, bo w pracy nie ma kiedy.

I z zadowoleniem myśli, że obywatelom zafundował późniejszą emeryturę, skoro młodzi wyjechali, a stare sekretarki pożądane są na rynku jak mało kto, podobnie szklarze oraz strażacy. Po sześćdziesiątce piątce szczególnie są odporni na dym, jeśli całe życie palili. O godność górników zatroszczyła się Dama z MSW, przeto nie ma co dublować

A prezydent sobie może leżeć i myśleć, z jednego pałacu przejechać do drugiego, coś tam podpisać, a jak pić się chce to zaraz podadzą kawkę herbatkę lub soczek.

Z tym podpisywaniem, to też robota. W styczniu podpisał ustawę o rybołówstwie morskim (o rzecznym później będzie, by się rybacy nie znarowili) oraz „o zmianie ustawy o odpadach oraz niektórych innych ustaw”, zapewne z myślą o Dudzie.

Chyba przeczytał, co tam podpisał – mogą być pytania - zatroskali się doradcy. Aż strach pomyśleć – jakich doradców miałaby doktor Ogórek, samych docentów, o Kukizie nie mówiąc, choć ten chyba nie miałby doradców, jak podpowiada intuicja.

Doradców trzeba umieć dobrać, jak Pan Prezydent dobrał.

Starzy, doświadczeni – każdy chyba ze cztery średnie krajowe pobiera plus kawka, herbatka, soczek. Jeden tylko – generał Szogun czymś się wykazał, jak robił zdjęcia w Japonii w czasie wycieczki. Widać wyraźne oszczędności na fotografach w Kancelarii, która ma budżet 180 milionów.

Prawda, że trzydzieści idzie na zabytki Krakowa, ale już niedługo z tym koniec, bo z Krakowa Duda jest.

Swoją drogą jest się o co bić. Kawka, herbatka, soczek na każde zawołanie. Można zwołać Radę Gabinetową i wystąpić z wnioskiem „do Sejmu o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu członka Rady Ministrów”. Ale po co pociągać, skoro wszyscy dobrzy. Najwyżej się za karę któregoś gdzieś przesunie. Jak Radka, choć nie pomogło.

Władzę trzeba umieć demonstrować. Oto w Koszalinie Bronek zagroził, że nie z takimi, co tam gwizdali, wygrywał i sobie pojechał. Ma przez to z głowy część koszalinian, ale niech pamiętają, że Bronek jest też myśliwym i za strzelbę chwycić potrafi, w czasie wolnym od zajęć służbowych.

W Pałacu, przed drzemką może ponadawać ordery i odznaczenia. To i „odznaczył pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski Józefa Oleksego, w uznaniu wybitnych zasług dla transformacji ustrojowej Polski, za osiągnięcia w działalności państwowej i publicznej”.

Pośmiertnie zawsze lepiej, bo żywy mógłby jeszcze nabroić, wszelako Kukliński też nieżywy a odznaczenia nie dostał, ciągle będąc pośmiertnie pułkownikiem. Ciekawe – co dostanie Kiszczak, generał już za życia.

Milczanowski nic nie dostanie, bo byłby zgrzyt.

Czy byłoby wielu profesorów, którzy odmówiliby prezydentowi konsultacji i rady, mając nadzieję choćby na kawkę, herbatkę i soczek i pomagając głowie Narodu w przygotowaniu projektów ustaw? Chyba niewielu by odmówiło, czyli można było ustawę o reprywatyzacji przygotować, uprościć podatki, życie ludziom ułatwić. Wystarczyłoby wprowadzić dożywocie dla skorumpowanych urzędników-bestii. Gostynin czeka.

Doktor Ogórek nawet całe nowe prawo chciałaby napisać i wie, że mogłaby to zrobić, właśnie jako prezydent, bo tenże możliwości ma ogromne dane przez Naród. Ale po co całe zmieniać? Wystarczyłoby troszeczkę.

Profesorowie doradzić by mogli jak wygłaszać orędzia do „Sejmu, do Senatu lub do Zgromadzenia Narodowego, co jest o tyle atrakcyjne, że „ orędzia nie czyni się przedmiotem debaty”, więc można by orędować na każdy temat. Taki prezydent może siedzieć na obradach Sejmu na wygodnym fotelu, ułatwiającym drzemkę, „gdy uzna to za celowe”, z czego wynika, że ma prawo do celowej nieobecności, co widzimy.

Może wyda jakieś akty urzędowe, coś zaproponować, o coś zaapelować, Poroszenkę na weekend do Juraty zaprosić, pogadać o tym i owym. Warunki są – kawa, herbatka, soczek, nawet spanie. Można też Obamę zaprosić na bigos. Precedensów nie było, ale może o to się biją ci inni, by w czasie pracy, wypiwszy kawkę, herbatkę lub soczek, wykorzystać prerogatywy konstytucyjne i coś zrobić, czymś się wykazać, coś ratyfikować lub nie, podpisać coś lub nie i wyjaśnić w dodatku – dlaczego.

Jest w Konstytucji wykaz uprawnień prezydenta, całkiem spory, zakurzony, mało używany plus udogodnienia, pałace i pałacyki, limuzyny i ochroniarze plus kawka, herbatka lub soczek. Jest co brać.

Można pytać chłopców z BOR, o czym gadają po knajpach inni chłopcy i zareagować, oburzyć się, napiętnować. A można i nie.

Jest jeszcze jedno uprawnienie prezydenta, ostatnie z trzydziestu, których nie musi z nikim uzgadniać. Może się zrzec urzędu.

Następny z pewnością skorzystałby z prawa łaski, a może i pomnik załatwił. Choć to pewne nie jest, bo precedensu nie było, żeby poprzednika honorować. Bronek jednak Bronkobusem jeździ aż dudni Dudzie, zrzekać się nie zrzeka, chce być dalej, jakby już nie było dość, jakby nie znudziło się na złotych sofach drzemać, jakby jeszcze nie wszystko zrobione było, jakby Konstytucja nie do końca była doczytana.

Ma ten przywilej, że z pretendentami gadać nie musi, choć zakazu nie ma. Gdyby pogadał, to by im – czeladnikom - powiedział, jakie prezydent – zawodowiec ma kompetencje, co zrobić może, jak zechce, co wreszcie zrobi, bo dotąd czasu nie było.

A Duda mógłby odpowiedzieć.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych