Przez blisko 17 lat emigracji politycznej mojej i mojej rodziny w Republice Federalnej Niemiec należeliśmy do kasy oszczędnościowo-kredytowej Sparkasse Bonn. Mieszkaliśmy w małej, malowniczej nadreńskiej miejscowości Rolandseck, położonej kilka kilometrów od granicy ówczesnej stolicy Republiki Federanej Niemiec. Owszem, mieliśmy pomysł należenia do jakiegoś prestiżowego banku, np. Commerzbank, ale zostaliśmy potraktowani stosownie do naszego statusu materialnego i obywatelskiego. Więc zgłosiliśmy się do oddziału Sparkasse, położonego blisko naszego bloku mieszkalnego, którym dowodził Herr Klimek, potomek uciekinierów z wyzwalanego przez armię czerwoną Kaliningradu, po polsku Królewca, po niemiecku Kõnigsbergu. To był nasz bank, czyli niemieckie SKOKi.
Na początek wpłaciliśmy wymagane pięć marek, bo więcej nie mieliśmy. Wszystkie honoraria dziennikarskie wpływały na konto w banku pana Klimka, do którego należeli okoliczni mieszkańcy, z przewagą emerytów i emerytek, zaludniających czteropiętrowe bloki i domki jednorodzinne. W niewielkim lokalu pan Klimek, młody bankowiec witał wszystkich bardzo serdecznie, interesował się naszym życiem, zdrowiem i perspektywami na powrót do Polski. Udzielał pożyczek niskooprocentowanych i baczył, abyśmy nie mieli debetu, cieszył się, kiedy klient nie tylko nie tracił ale zaczął oszczędzać. Odkładaliśmy u Klimka sto marek miesięcznie, a gdy po roku 1990 zaczęliśmy zarabiać w mediach polskich, postanowiliśmy kupić nowy samochód (do tej pory jeździliśmy używanymi, nawet mocno) więc dołożył do naszych oszczędności pożyczkę w wysokości 10 tys. marek (dziś 5 tys. euro), na rok, na niski procent.
Dlaczego to piszę? Ano dlatego, że kasy oszczędnościowo-pożyczkowe powstały na całym świecie po to, by służyć drobnym ciułaczom, ludziom niezamożnym i biednym. Tak jak nasze SKOKi cieszą się ogromnym zaufaniem klientów. W Niemczech jest 600 oddziałów tego systemu bankowego. A w naszym w Rolandseck ( nie wiem czy jeszcze istnieje) kwitło również życie towarzyskie. Przesiadywały u pana Klimka godzinami starsze panie, narzekające na swoje dolegliwości i na potomstwo, które się nimi nie interesuje i tylko czeka na ich śmierć, to znaczy na spadek. A panie i owszem naciułały dużo kasy, bo w Niemczech ludzie mają oszczędzanie we krwi i germańską gospodarność. Herr Klimek wysłuchiwał wszystkich tych narzekań, udzielał rad z dziedziny psychologii praktycznej i pocieszał.
W Republice Fedaralnej Niemiec jak i w całym cywilizowanym zachodnim świecie kasy oszczędnościowo-kredytowe nikomu nie przeszkadzają, dlaczego przeszkadzają władzom III RP? Atak na senatora Biereckiego i na SKOKi jest objawem politycznego zdziczenia skorumpowanego układu, nie mającego nic wspólnego z wolnym rynkiem, wolnością gospodarczą, a przede wszystkim z zasadami demokracji. Musimy się przed tym bronić i odróżniać ziarno od plewy, łajdactwo i złodziejstwo SKOK-u Wołomin, założonego przez ludzi z WSI, od zdecydowanej większości kas, które służą zwykłemu zjadaczowi chleba i są polskie. Po prostu nasze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/238028-atak-na-senatora-biereckiego-i-na-skoki-jest-objawem-politycznego-zdziczenia-skorumpowanego-ukladu-nie-majacego-nic-wspolnego-z-wolnym-rynkiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.