Platforma Czersko-Wiertnicza tkwi już w błotku po antenkę. Czyszczenie? Dopiero po wyborach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Nie zazdroszczę koleżankom i kolegom, którzy muszą co tydzień wybrać do swoich stałych rubryk najbardziej absurdalne/śmieszne/kuriozalne zdarzenia na polskiej scenie politycznej. Przed wyborami groteska goni groteskę, paranoja paranoję, a to, co normalne, szybko jest zaszczekane przez to, co nienormalne. I weź, człowieku, wybierz zwycięzców w tym wyścigu.

A zresztą - cóż dziś znaczy „normalność”, skoro dziennikarskie ośrodki quasiśledcze na usługach władzy platformersko-ludowej rzucają się z pięściami na senatora Biereckiego, choć nawet one nie są w stanie sformułować wobec niego żadnych zarzutów karnych. W tym czasie z ich strony włos z głowy nie spada oskarżonemu prezydentowi Gdańska, Pawłowi Adamowiczowi z Platformy Obywatelskiej, udzielającemu jeszcze niedawno poparcia prezydentowi Komorowskiemu, a wcześniej twórcom Amber Gold. Choć ten zarzuty ma i to dość poważne.

Panu Pawłowi A. zostały przedstawione zarzuty z artykułu 233, paragraf 1 i 6 kk. Są to czyny obejmujące lata 2010 - 2012 i dotyczą podania nieprawdziwych danych w złożonych oświadczeniach majątkowych w zakresie posiadanych nieruchomości oraz zasobów pieniężnych. Paweł A. złożył wyjaśnienia, które będą przedmiotem weryfikacji. (…) Za popełnione czyny grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat

— głosi oświadczenie prokuratury.

Pan Adamowicz już poprosił, by nie nazywać, go „A.”, gdyż nie ma sobie nic do zarzucenia, a ponadto ma zamiar nadal sprawować funkcję prezydenta miasta. Jak widać - nie ma naszego płaszcza, i co mu zrobimy? Pewnie tyle, co możemy uczynić wobec totalnego już upadku „Gazety Wyborczej”, która próbuje wcisnąć swoim stałym czytelnikom (tylko stałym, bo nie wierzę, że ktoś, kto kiełbasą czerską nie truje się codziennie, łyka te bzdury) – że, najkrócej rzecz ujmując - to PiS odpowiada za aferę taśmową. Że kelnerzy nagrywali, bo Kaczyński obiecał im złote góry. Że Sienkiewicz z Belką handlowali Konstytucją RP, bo Brudziński tak im kazał. Że Nowak chciał zamiatać sprawy pod dywan, bo założył się z Błaszczakiem. A za chwilę, kto wie – może Czuchnowski z Wroński napiszą, że to nie kelnerzy nagrywali, ale Szydło z Gowinem za kelnerów przebrani?

I powie ktoś – tak, to są absurdy przez duże A. Tylko co w takim razie z zaganianiem dzieci (przedszkolaków!) na wiec wyborczy prezydenta? Jak nazwać ustrój, który w przededniu jednego z dwóch najważniejszych świąt demokracji szantażuje nauczycieli i dyrektorów placówek oświatowych tak skutecznie, że nie potrafią lub nie chcą odmówić udostępnienia swoich najmłodszych podopiecznych do walki politycznej? Co to za polityka prorodzinna, która odmawia rodzicom prawa decydowania, czy, gdzie i kiedy ich pociechy mają zostać zaangażowane w kampanię wyborczą? Nauczycielki twierdzą, że nie wiedziały, iż to wiec wyborczy. Pytam więc – co panie wiedzą o świecie, w którym przyszło im żyć i kraju, w którym, niestety, przyszło im wychowywać cudze dzieci? Na co liczą, jeśli władzy nie odmówią? A może - czego się boją?

I co musi dziś dziać się w redakcji „Faktów”, skoro red. Sobieniowski nie próbuje już nawet udawać dziennikarza, ale wali agitkę za agitką, a red. Skórzyński tak mocno wystraszył się tego, iż o wykorzystaniu dzieci w kampanii w ogóle w swoim „Faktowym” materiale wspomniał, że natychmiast tłumaczy na Twitterze, iż… dzieci nikt nie zmuszał, same chciały, ba, były w siódmym niebie…

Tak, wiem, kampania się skończy, to niektórzy z powrotem zaczną mówić ludzkim głosem. Nawet Sobieniowski rzuci drobny żarcik z Platformy, gdy będzie wiedział, że już można i nawet senator Bierecki doczeka się już nie tylko sprawiedliwości, ale i tego, by dziennikarze wspominali w swoich relacjach, że sam wystąpił o zawieszenie w partii, a nie, jak Andrzej Stankiewicz z „Rzeczpospolitej” czy Robert Mazurek z „Rzeczpospolitej” i „wSieci”, pomijali ten „drobiazg” milczeniem. Oczywiście: pierwszy uczynił to chyba celowo, drugi – raczej z roztrzepania. Tyle że obaj są przecież surowymi krytykami prawicowej opozycji, a szczególnie - braku w niej wystarczającej dozy profesjonalizmu. Więc co - przyganiały kotły garnkom?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych