wPolityce.pl: Coraz większy niepokój panuje w Europie Środkowej, która czuje zagrożenie polityką rosyjską. Zachód jakby wciąż nie rozumie wagi problemów dla naszego regionu. Czy podmiotowa, samodzielna Europa Środkowa jest dziś potrzebna? Może de facto nikomu na niej nie zależy…
Prof. Andrew Michta: Podmiotowa Europa Środkowa jest potrzeba przede wszystkim Europie. Jednak uważam, że jako partner polityczny jest również potrzebna całej wspólnocie transatlantyckiej. To, że udało się wypracować Europie Zachodniej, USA i samej Europie Środkowej, że taki region w ogóle zaistniał, jest ogromnym osiągnięciem okresu postzimnowojennego. Zgadzam się jednak z sugestią zawartą w Pana pytaniu, że to, co dzieje się na wschodzie Europy podważa koncepcje istnienia Europy Środkowej. Cały region jest dziś pod niesamowitym naciskiem zarówno przez to, co dzieje się na Wschodzie, jak i przez brak konsensusu wewnątrz Europy oraz wewnątrz społeczności transatlantyckiej. Widać, że nie ma spójnej strategii, jak niebezpieczny trend widoczny od kilku lat odwrócić.
Od kiedy ten negatywny trend w Pana ocenie powinien być dla wszystkich widoczny?
Do 2008 roku, do wojny w Gruzji trwał proces rozszerzania instytucji bezpieczeństwa na Wschód. Mowa o instytucjach demokratycznych, o charakterze stabilizującym. Putin w 2008 roku ten trend zablokował. I nacisk się wtedy. To wciąż jest ogromne zagrożenie.
Jakie zatem jest podstawowe zagrożenie, płynące z działalności Rosji Putina?
Putin już podważył wszelkie podstawy funkcjonowania reżimu bezpieczeństwa w Europie, w tym integralność terytorialną, czy zasadę rozwiązywania problemów na drodze negocjacji. W mojej ocenie największym pragnieniem Putina byłoby doprowadzenie do wewnętrznego załamania NATO. To można zrobić nie tylko na drodze działań wojskowych, więc musimy brać pod uwagę nie tylko ryzyko inwazji typowo wojskowej. Sądzę, że mało możliwy jest marsz wojsk rosyjskich przez granice NATO i dalej na Zachód. Putin jednak może uzyskać niemal to samo na zasadzie przełamania jedności i konsensusu Sojuszu. Do tego musiałby wywołać sytuację kryzysową, która będzie postrzegana przez kraje członkowskie NATO różnie.
Jakby to mogło wyglądać?
Dla niektórych państw podobny do przypadku donbaskiego kryzys w krajach Bałtyckich, jeśliby do takiego doszło, mógłby zostać oceniony jako wydarzenie wypełniające znamiona art. 5. Inne kraje jednak te same wydarzenia mogłyby ocenić jako wydarzenie nie godne reakcji. Jeśli Putinowi udałoby się doprowadzić do takiego kryzysu w Łotwie, czy Estonii i Rosji de facto udałoby się utrzymać kawałek kraju NATOwskiego, zaś Sojusz nie reagowałby, tylko debatował, to sytuacja byłaby bardzo niedobra dla społeczności transatlantyckiej. Proszę pamiętać, że Pakt do tej pory nie wykazał się szybkością w reagowaniu. Rosjanie robią natomiast wszystko bardzo szybko.
Polska jest skazana na grę większych partnerów, czy też ma szanse wpływać na to, co się dzieje w naszym regionie?
Polska ma wpływ na wydarzenia. Jest krajem średniej wielkości. Jest krajem na dorobku, ale jest w kluczowym położeniu geostrategicznym. Uważam, że działanie wewnątrz instytucji, zwłaszcza w NATO, by wypracować konsensus w sprawie Ukrainy jest kluczową sprawą. Polska może tu odegrać kluczową rolę.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Andrew Michta: wykładowca Rhodes College i współpracownik Center for Strategic and International Studies.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236904-prof-andrew-michta-co-jesli-putinowi-udaloby-sie-doprowadzic-do-takiego-kryzysu-na-lotwie-czy-w-estonii-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.