Sprawa Kamila Durczoka jest dla opinii publicznej zupełnie niezrozumiała. Nagle pupilek władzy, jej gorący poplecznik zostaje skazany na niebyt i wyrzucony z TVN gdzie był niezatapialnym demiurgiem od prania mózgów telewidzów.
Zarzuty molestowania i mobbingu wyglądają bardzo światowo, i choć są to procedery budzące oczywista odrazę, istnieje spora dowolność jeśli chodzi ich stwierdzenie.
Opowiadał mi znajomy pracujący w Stanach, że koleżanka z biura klepnęła go ramach żartów w pupę i on też w ramach żartów stwierdził, że oskarży ją o sexsual harassment, i tu się żarty skończyły.
Ta bidula tak się przestraszyła, że go błagała, aby tego nie zgłaszał, bo mogła ponieść poważne konsekwencje.
Na czym polegały występki pana Durczoka trudno stwierdzić, w każdym razie oglądając prezenterki programów informacyjnych TVN, trudno się teraz skupić na treści, bo człowiek dopadają natręctwa, czy była molestowana i na jakie sposoby. Kamila Durczoka zupełnie nie jest szkoda, bo za lata molestowania obywateli kłamstwem, propagandą i przeinaczeniem, dostał to co mu się należało.
Niepokój jednak budzi łatwość z jaką w naszej rzeczywistości można kogoś zeszmacić. Czy była to zemsta za wywiad z panią premier, kiedy to chyba po raz pierwszy Kamil Durczok zachował się jak dziennikarz, trudno powiedzieć, ale nie można też tego wykluczyć?
Jego sprawa wygląda na ewidentne zlecenie, wykonane z całą bezwzględnością.
Drugim spadkowiczem jest pan prezydent Bronisław Komorowski. Tutaj mamy sytuację zupełnie przeciwstawną. Cały pookrągłostołowy układ chucha dmucha, żeby stworzyć obraz nobliwej głowy państwa, gwaranta stabilności i bezpieczeństwa Polski, a przy tym fajnego i równego gościa jakiego każdy chciałby mieć za sąsiada. I wszelkie te zabiegi, otaczanie go kordonem medialnym nie dają rezultatu. A macki czyścicieli rzeczywistości sięgają w różne miejsca.
Z You Tube zniknął filmik pokazujący sławetną już wizytę prezydenta w parlamencie japońskim. Obok robiącego karierę zwrotu „Chodź szogunie”, jest tam reakcja jednej z członkiń polskiej delegacji, która na widok ściąganego z fotela prezydenta nie może się powstrzymać i klenie szpetnie „Ja pier…”. To najlepiej oddaje z jakiego kalibru faux pas mieliśmy do czynienia.
Wszelkie tłumaczenia rzeczniczki pałacu prezydenckiego czy pełniącego rola totumfackiego głowy państwa, prof. Nałęcza są zbędne. Dlatego już oglądać tego nie można. Zakaz.
Tak samo jak relacje z wizyty pana prezydenta w Nowym Targu i Krakowie, gdzie był przyjęty co najmniej niechętnie przez część audytorium, nie są powtarzane co chwilę w telewizjach informacyjnych. Lepiej widza bawić morderstwami, ciężko chorymi ludźmi, pobitymi dziećmi, czy wystawą kotów nierasowych w Kuala Lumpur.
Szczególnie interesująca jest sprawa manifestanta, który przyszedł z krzesłem. Wyglądało to raczej na happening, nawiązujący do wejścia Bronisława Komorowskiego na fotel w parlamencie japońskim. Okazało się, że był to zamach na głowę państwa za co może grozić do pięciu lat więzienia. Idąc tym tropem pewnie znajdą paragraf na każdego posiadacza krzesła w razie potrzeby.
Pomimo akcji zastraszająco - wybielającej akcje pana prezydenta spadają. A on sam robi co może by wypaść na knajackiego krzykacza niż na zrównoważonego polityka.
Reakcja na gwizdy i okrzyki „Gdzie jest szogun?” na Podhalu:
„W rodzinie zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie z nieumytymi rękami albo nogami, w kaloszach wejdzie na cudze święto”,
nie licuje z powagą urzędu sprawowanego przez Bronisława Komorowskiego.
Stosując zapis „twetterowy” można stwierdzić:
PBK wybrał PKW, PKW wybierze PBK.
Jeszcze niedawno wszystko wyglądało na pozamiatane. Pierwsza tura i mamy reelekcję.
Realia jednak się zmieniły niczym za skinieniem czarodziejskiej różdżki.
Rachityczne hasło kampanii prezydenckiej o zgodzie i bezpieczeństwie, porównane niewybrednie przez Leszka Millera do reklamy prezerwatyw, brzmi wyjątkowo marnie. Poza tym gdzie ta obiecywana zgoda z przed pięciu lat? Może coś o niej opowie Stefan Niesiołowskie, wybitny orędownik pojednania.
Jak skończył Kamil Durczok już wiemy.
Na efekty spadania prezydenta Komorowskiego musimy zaczekać jeśli chodzi o aspekt formalny czyli wybory. Te zresztą mogą być korzystne dla Bronisława Komorowskiego. Jednak nawet jeśli uda się wysiłkiem całej III RP zainstalować go na następną kadencję, to po tym co pokazał przez ostatni miesiąc, jasne jest, że nawet posada sołtysa (bez obrazy dla pełniących tę funkcję, chodzi o jej umiejscowienie w hierarchii państwowej) byłaby dla niego zbyt prestiżowa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236749-jestesmy-swiadkami-dwoch-spektakularnych-upadkow-pierwszy-to-prezydent-komorowski-drugi-to-kamil-durczok-sypia-sie-symbole-iii-rp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.