wPolityce.pl: Jak Pan ocenia dzisiejszą konwencję wyborczą prezydenta Bronisława Komorowskiego?
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego: Nie padło na niej nic czego nie wypadałoby się spodziewać. Każdy kandydat, który jest urzędującym i kończącym kadencję prezydentem musi się odwoływać do odruchów konserwatywnych, niekoniecznie w sensie ideologicznym, ale obaw obywateli przed jakimikolwiek zmianami. To było podsumowanie taktyki, która obowiązuje od kilku tygodni. Taktyki polegającej na tym, że osoby z kręgu rządzących eskalował napięcie dotyczące sytuacji międzynarodowej, a w finale pojawia się głowa państwa, która mówi, że jest gwarantem tego, że nic się nie stanie i czuwa na tym wszystkim, jest poważna na tle swoich oponentów. W Tym sensie ta konwencja pokazała ten główny motyw ośrodka prezydenckiego przez I turą wyborów. Konwencja miała na celu powrócenie do motywu, który był istotnym czynnikiem sprzyjającym Platformie w poprzednich wyborach. Mianowicie pokazania Platformy jako partii popieranej przez elity społeczne. Przede wszystkim przez elity kultury, nauki. Jeszcze jakieś elementy dawnej kultury inteligenckiej, choć w rachitycznej formie, ale przetrwały. Widać oś sporu pomiędzy Komorowskim a Dudą czyli zmiana-trwanie. To pokazuje, że Komorowski póki co nie zamierza ryzykować i wychodzić z utartych pozycji.
Wspomniał Pan o elitach i odwołaniu się do środowisk inteligenckich. Ale z drugiej strony Duda zarzuca Komorowskiemu, że mówi o zgodzie, a zapomina o grupach, które można by nazwać wykluczonymi. W swoim wystąpieniu Bronisław Komorowski nie wspominał o dialogu z tymi grupami.
Pamiętajmy, że jesteśmy w perspektywie I tury. Dopiero przez II turą kandydaci muszą wyjść poza swój żelazny elektorat. Andrzej Duda jest w prostszej sytuacji. PiS od lat kreuje się na główną partię opozycyjną i siłą rzeczy stawał się podstawową ofertą dla wszystkich będących przeciw. Dlatego w wyborach do Parlamentu Europejskiego PiS po raz pierwszy wygrał wśród najmłodszego elektoratu.
Elektorat Bronisława Komorowskiego, nieporównywalne szerszy od elektoratu Platformy, jest bardziej wewnętrznie zróżnicowany. Komorowski dyskretnie upominając się o górników, nauczycieli, pielęgniarki możliwe, że neutralizowałby siłę ataku Andrzej Dudy i innych kandydatów, oskarżających go o współodpowiedzialność za rządy Platformy. Zarazem ci najwierniejsi wyborcy, od których zależy zwycięstwo w pierwszej turze, czyli wyborcy zamożniejsi, wielkomiejscy raczej są zdystansowani wobec protestów społecznych. Dopiero przed drugą turą kandydaci będą próbowali zamieniać się rolami. Andrzej Duda będzie musiał kierować swoją ofertę bardziej do wyborców liberalnych i wielkomiejskich. Samo jego wystawienie jest pewnego rodzaju eksperymentem w wykonaniu PiS-u. A Bronisław Komorowski będzie musiał pokazać tę twarz mniej liberalną w kwestiach gospodarczych i trochę bardziej konserwatywną światopoglądowo.
Czyli nie spodziewa się Pan przed pierwszą turą jakiegoś ukłonu ze strony Komorowskiego do którejkolwiek z stron? Może przedsiębiorców?
Przedsiębiorcy to bardzo zróżnicowana grupa. Zabiegi polityków o nich często są próba zneutralizowania wpływów różnych silnych lobby związanych z sektorem finansowym. Pamiętajmy, że w Polsce pod przedsiębiorców podłącza się zarówna tych, którzy nimi nie są, np. management wielkich banków czy przymusowo samozatrudnionych. Dlatego adresowanie do nich oferty jest nie tak proste. Platforma wychodzi z innego założenia. Przedsiębiorcy, którzy i tak rozczarowali się Platformą szybciej nie pójdą na wybory niż zagłosują na kogoś innego. Nie będą głosować na kandydata PiS-u, który zbiera najwięcej głosów wśród najuboższych obywateli, więc musi być zorientowany socjalnie, czy na kandydata PSL-u, którzy jest kojarzony z problemami wsi, czy kandydatkę SLD, bo trudno żeby jakakolwiek lewica była kojarzona z interesami przedsiębiorców. Dlatego sądzę, że ta kwestia nie będzie tak istotna. Tak samo jak kwestie natury światopoglądowej, które już tak nie emocjonują polityków. I nie sądzę, aby spór wokół Konwencji Antyprzemocowej był w stanie zaważyć na sondażach.
Czego zabrakło w przemówieniu i całej konwencji Bronisława Komorowskiego?
Kiedyś Tadeusz Mazowiecki startował z nie najlepszym skutkiem w wyborach prezydenckich z hasłem „siła spokoju”. I bez cienia ironii mogę powiedzieć, że ta konwencja była pod hasłem „siła banału”. Mówię tak, bo polscy wyborcy są dosyć ostrożni. Jeżeli mają do wyboru eksperyment i coś co już było, to wybiorą to co znają, nawet jeżeli stosunek do tego mają ambiwalentny. Andrzej Duda też prowadzi kampanię stonowaną, pozbawiona fajerwerków, prowokacji, co jest elementem przygotowania do drugiej tury. Generalnie w całej kampanii brakuje dyskusji o sprawach fundamentalnych, w których prezydent Polski powinien mieć rozeznanie i nawet edukować obywateli. To jest np. kwestia Transatlantyckiej Strefy Wolnego Handlu, budząca wielkie emocje w Europie Zachodniej, sprawa bardzo tajemnicza. Odnosząca się do fundamentalnych spraw związanych z gospodarką, ale też z przyszłością Unii Europejskiej. Np. w niemieckich wyborach do Parlamentu Europejskiego ten problem był poruszany. My tymczasem oddajemy się głównie niewyszukanym zabiegom marketingowym, drugorzędnym tematom jak Konwencja Antyprzemocowa, czy jałowymi dyskusjami o poziomie zbrojeń i gwardii narodowej. A coś co wiąże się z polityką zagraniczną i może mieć strategiczne znaczenie, jest trochę obok.
Czyli ewentualna debata pomiędzy Dudą a Komorowskim nie doprowadziłaby do rozmowy na najpoważniejsze tematy?
Oczywiście lepiej, żeby ta debata była niż jej nie było. Lepiej wysłuchać przygotowanych przez sztabowców banałów, niż ich nie wysłuchać. Czy to powinna być debata w pierwszej turze? Myślę, że tak. Mam dwóch wyraźnych kandydatów, a z czasem może dojdą kolejni, którzy jak Napieralski w 2010 roku uzyskają większe poparcie i wtedy takie debaty powinni się odbyć. Tym bardziej, że ta debata z 2010 roku, trochę dzisiaj zapomniana, była stosunkowo spokojna, merytoryczna, wyzbyta jałowych fajerwerków jak niegdyś debaty Wałęsa-Kwaśniewski. Bardzo dobrze by było gdyby do takiej debaty doszło. Dla Bronisława Komorowskiego, jeśli dalej będzie konsekwentnie stronił od decyzji o takiej debacie, może to być pewnego rodzaju problemem i dawać oczywisty argument oponentom.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/236407-to-byla-konwencja-pod-haslem-sila-banalu-prof-rafal-chwedoruk-o-starcie-kampanii-komorowskiego-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.