Bronkobus, Bronkobus, wsiadaj shogun, wrzuć na luz! Rusza król, będzie bul, jadziem w Polskie i jest cool!

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Kampania Bronisława Komorowskiego udaje się wspaniale. Tak wspaniale, jak wspaniałe są jego porywające przemówienia, precyzyjny program dla Polski i wizja, ta wielka wizja prezydentury oderwanej od żyrandola, a sklejonej z rzeczywistymi problemami Polaków. A może odwrotnie? No, nie wiem, lećmy dalej.

Prezydent w Polsce nic nie może, a w każdym razie niewiele. Może za to reprezentować swój kraj, ten piękny kraj mądrych ludzi, którzy wybrali go na prezydenta. W tym celu musi od czasu do czasu przerwać pasjonujące dyskusje z doradcami Nałęczem i Koziejem o wyższości polowania nad polewaniem, i udać się, z przeproszeniem, w wielki świat. Ostatnio prezydent reprezentował tych, którzy na niego głosowali – w kraju kwitnącej wiśni, a o wyjątkowych walorach tej wizyty rozpisywała się nawet prasa zachodnia.

Nic dziwnego, że takiego reprezentanta narodu chce popierać każdy. I sportowcy, jak zasłużona dla umacniania przyjaźni polsko-radzieckiej Irena Szewińska, była członkini PRON, jak Krzysztof Hołowczyc – ścigany przez policję za przekroczenie prędkości o 114 km/h i odznaczony niedawno przez prezydenta po rajdzie Paryż – Dakar, o którym dostarczono głowie państwa błędne informacje.

Jak wybrany do Sejmu z ramienia PO supergimnastyk Leszek Blanik. Ale przecież kochają go także artyści, którzy tłumnie stawią się na każde wezwanie sztabu wyborczego, by poprzeć Władysława, pardon, Bronisława „Bronka” Komorowskiego. A gdyby komuś się wydawało, że czynią to charytatywnie, niech sobie przejrzy listę popierających sprzed pięciu lat i wskaże kogoś przymierającego dziś głodem. To było zresztą nader pouczające spotkanie – dzięki tamtemu popołudniu wiemy już, że przyjaciele władzy, pana Bronka i pana Donka, siedzą w TVN. Że przed pięciu laty „trzeba było coś zrobić” także z telewizją publiczną.

No i co, nie udało się? Pewnie, że udało, i to jak pięknie. Jedno zresztą nazwisko wystarczy, by odsłonić kulisy znakomitej współpracy władzy i jej celebrytów – Karolak, Tomasz Karolak. Włączenie dziś telewizora oznacza nadzianie na jego wypasioną facjatę z prawdopodobieństwem 90-procentowym. Jak nie w telenoweli, to filmie, jak nie w filmie, to serialu komediowym, jak nie serialu komediowym, to talk-show, jak nie talk-show, to paradokumencie o ekonomii, jak nie w paradokumencie o ekonomii, to wywiadzik w biegu, zaproszonko na premierkę albo chociaż śniadaniowa rozmowa o wierności w miłości, w której każdy taki „karolak” może być ekspertem.

Ilu takich ludzi poprze oficjalnie Bronisława „Bronka” Komorowskiego? Tylu, ilu trzeba. Jak zabraknie, to się dowiezie z prowincji. A co? Już nie może zespół taneczny Różowe Leginsy z Pierdziszewa Cichego poprzeć urzędującej głowy państwa?

Co tam zespół, czy nie może go po prostu poprzeć cały festiwal zespołów tanecznych? Wszystkie festiwale zespołów tanecznych? Wszystkie festiwale w ogóle? Czy nie da się zorganizować za tydzień festiwalu piosenki w Opolu i równolegle w Sopocie – tak, by oba poparły „Bronka”? By artyści śpiewali o nim piosenki? „Iść, ciągle iść w stronę Bronka”… „Niech żyje Bronek, drugi raz nie zaproszą nas wcale”… „Bronku, Bronku, pamiętasz…”. Właśnie – a propos – niezwykle ciekawy jest powód opublikowania przez prezydenta wywiadu-rzeki. Otóż: „Upływ czasu zabija w pamięci wiele szczegółów, a warto było udokumentować okres naszej, młodzieńczej konspiracji, a potem podziemia antykomunistycznego, demokratycznego” – mówi prezydent. Piękne słowa, bo wzruszające. Tym zaś, co wzrusza najbardziej jest fakt, że ów „upływ czasu” zabija zdarzenia w pamięci Bronisława „Bronka” Komorowskiego w sposób wyjątkowo chaotyczny. Młodzieńczej konspiracji np. jeszcze nie zabił, ale historie, o które pytał sąd podczas procesu dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego – już dawno.

Ale chociaż Bronisław „Bronek” Komorowski dziś zarzeka się, że chce być prezydentem obywatelskim, to jednak zdecydowanie najmocniej rwie się do popierania jego skromnej osoby obywatelska wyłącznie z nazwy partia rządząca. Za chwilę w Polskę ruszyć ma 16 „Bronkobusów”, w których działacze Platformy zarządzanej przez gwiazdę prasy kobiecej będą spontanicznie przemierzać kraj, by namawiać ludzi do głosowania właśnie na „Bronka” Bo „Bronek” to swój chłop – mieszka sobie skromnie w Budzie Ruskiej, nie to co Sikorski, który od niedawna życie spędza już we dworze. A wracając do motywu prezydenckich piosenek, to składam niniejszym propozycję sztabowi Bronisława „Bronka” Komorowskiego – mogę nieodpłatnie wymyślać hymn na każdy dzień z jego dwutygodniowej kampanii, która podobno zaczyna się dzisiaj, choć Japończycy twierdzą co innego. Na dziś  np. „Nie, nie budźcie mnie, śni mi się tak ciekawie…”, na jutro: „Ulica japońskiej wiśni niech ci się przyśni co jakiś czas…”, na pojutrze: „Pojedziemy Nałęcz, Nałęcz, towarzyszu mój…”, na popojutrze: „Niech się święci niepamięci cuuud”…

Warto także, by w wiadomościach telewizyjnych atmosfera w Bronkobusach nie była zbyt poważna. To powinno przypominać radosną wycieczkę pełnych charyzmy ludzi chcących w wolnym czasie poprzeć człowieka, za którym poszliby jak w dym, gdyby nie to, że nie ma dymu bez ognia. Wystarczy już takich, co nie potrafią oddać się sprawie – jak pani, która w czasie gdy prezydent zdobywał w japońskim parlamencie ostatni szczyt korony politycznych Himalajów (absurdu), rzuciła sobie, jakby nigdy nic: „Ja pier…”. Takich ludzi w prezydenckich autobusach nie chcemy, bo nie są w stanie zaśpiewać z odpowiednim wigorem spontanicznych przyśpiewek. Jak taka choćby, na melodię „Jedziemy autostopem”.

Bronkobus, Bronkobus,

wsiadaj shogun, wrzuć na luz

Rusza król, będzie bul,

jadziem w Polskie i jest cool!

Jadziemy gonić Dudę,

jadziemy gonić Dudę

Bo jeszcze gotów wygrać

wybory jakimś cudem

Jest z nami każdy Lis

który nie cierpi PiS

Jadziemy porozmawiać z ludem

Bronkobus, Bronkobus,

wsiadaj shogun, wrzuć na luz

Rusza król, będzie bul,

jadziem w Polskie i jest cool!

Jadziemy do Japonii,

jadziemy do Japonii

Tam, kurna, nas ten Duda

na pewno nie dogoni

Na fotel wejdę tam

i fotki prześlę wam

„Wyborcza” przecież mnie wybroni

Bronkobus, Bronkobus,

wsiadaj shogun, wrzuć na luz

Rusza król, będzie bul,

jadziem w Polskie i jest cool!

Jadziemy w końcu w Polskie,

jadziemy w końcu w Polskie

Platforma musi zostać

wyborczym karnym wojskiem

Poparcie spada jak

trafiony kulą ptak

Miastowe jadom robić wioskę…

Bronkobus, Bronkobus,

wsiadaj shogun, wrzuć na luz

Rusza król, będzie bul,

jadziem w Polskie

i jest cool!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych