Specyficzne poczucie humoru. Niesiołowski do posła Van der Coghen’a: „Tak się pan nazywa, że trzeba zmienić nazwisko”. Z Sejmu wzięte…

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. Facebook
fot. Facebook

Dwa obrazki sejmowe ze Stefanem Niesiołowskim na pierwszym planie, bo postać to wszak wyjątkowa…

Były wicemarszałek Sejmu daje o sobie znać nie tylko w audycjach telewizyjnych, w których służy za etatowego pogromcę PiS. Niemal na co dzień (nie licząc dni, kiedy nie obraduje Sejm) mają ze Stefanem Niesiołowskim do czynienia parlamentarzyści dwóch komisji - regulaminowej oraz obrony narodowej, gdzie poseł jest przewodniczącym.

W tej pierwszej przepuścił niedawno atak na zgłoszone przez PiS i SLD dość podobne projekty zmiany sejmowego regulaminu, mające doprowadzić do tego, by w Sejmie, podczas uchwalania wotum zaufania i nieufności wobec rządu, miał prawo wystąpić kandydat na premiera, który nie jest posłem. Chodzi o zapobieżeniu sytuacji, jaka wynikła w przypadku prof. Piotra Glińskiego. Gdy był on kandydatem PiS na premiera „technicznego” rządu, Platforma – powołując się na regulamin Sejmu – uniemożliwiła mu wystąpienie w Sejmie.

Sprawa jest ważna ze względu na standardy demokratyczne. (…) W związku z tym, żeby wszyscy posłowie na sali mieli możliwość poznania nie tylko programu rządu kandydata, który nie jest posłem, ale także jego osobowości, sposobu mówienia, mogli zadać mu pytania, uważamy, że ten projekt zmian w regulaminie Sejmu jest jak najbardziej wskazany

— przekonywała podczas obrad komisji regulaminowej Elżbieta Witek z PiS.

Poseł przypominała, że takie rozwiązanie nie jest żadnym ewenementem, bo pierwszy premier rządu demokratycznego, Tadeusz Mazowiecki nie był w 1989 r. posłem, gdy zabierał w Sejmie głos jako kandydat na premiera.

Wtedy Niesiołowski zawrzał…

Pomijam już porównanie pana premiera Mazowieckiego do pana Glińskiego, które jest niestosowne. To była zupełnie inna sytuacja, zupełnie wyjątkowa, inny regulamin Sejmu. To był jeden taki przypadek w sytuacji zupełnie wyjątkowej parlamentu i odradzającej się demokracji w Polsce

— stwierdził.

Ten projekt zmierza do ośmieszania Sejmu. (…) W tej sytuacji niemal każdy może być zgłoszony. Były różne pomysły. Pamiętamy różnego typu kandydatów. Udzielanie mu co chwila głosu, czy traktowanie tego człowieka, który nie przeszedł żadnej weryfikacji, nawet wyborczej

— grzmiał Niesiołowski.

Nie miał też litości dla bliźniaczego projektu SLD.

Tu jest wprawdzie, tak jak Mao Tse-Tung powiedział, pewien postęp (…) w stosunku do PiS-owskiego wniosku, ale na tyle niewielki, że nie widzę żadnego powodu, żeby ten wniosek poprzeć. (…) W związku z tym mówię, że dla powagi Sejmu, żeby nie dopuszczać do takich spektakli, bardzo proszę o odrzucenie w swoim czasie tego wniosku

— mówił.

Tyle o działalności byłego wicemarszałka w komisji regulaminowej. A co w gremium obronnym?

Tu Stefan Niesiołowski w specyficzny sposób, przywitał nowego członka komisji. Chodziło o posła PO Piotra Van der Coghen’a. Niesiołowski miał problem z prawidłowym przedstawieniem nazwiska parlamentarzysty. Po czym rzucił:

Tak się pan nazywa, że trzeba zmienić nazwisko.

Idąc tym tropem dowcipny Niesiołowski mógłby zażądać zmiany nazwiska od Lidii Geringer de Oedenberg oraz Róży Marii Gräfin von Thun und Hohenstein. Na szczęście dla siebie obie polskie deputowane nie zasiadają w Sejmie lecz w Parlamencie Europejskim. A tam jeszcze specyficzne poczucie humoru Stefana Niesiołowskiego nie sięga…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych