wPolityce.pl: Obserwujemy wzmożenie aktywności dwóch głównych kandydatów. Jednak Andrzej Duda udziela się na spotkaniach z wyborcami czy podczas jakich debat jak ta dzisiejsza w Instytucie Wolności, a Bronisław Komorowski jest bardziej zamknięty: wywiady telewizyjne i oświadczenia prasowe…
prof. Rafał Chwedoruk: Decydują o tym dwa czynniki. Pierwszy wynika z tego, że to Bronisław Komorowski jest formalnie prezydentem, więc ma więcej możliwości organizacyjnych by docierać do opinii publicznej. Bardzo trudno jest rozgraniczyć moment, w którym ktoś występuje jako głowa państwa, a moment kiedy występuje jako kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta. Tak samo było zresztą we wszystkich poprzednich kampaniach. To dotyczy tej polityki ogólnopolskiej via media elektroniczne. Natomiast drugi powód to jest struktura elektoratu. Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie częściej mieszkają w mniejszych miejscowościach, na wsi, mieszkają też na południowym wschodzie i wschodzie Polski, gdzie mamy do czynienia z bardziej tradycyjnymi więzami politycznymi. Tam bezpośredni kontakt jest bardzo ważny. Z tym się wiąże także struktura demograficzna elektoratu – pokolenia starsze są przyzwyczajone do bardziej tradycyjnych form porozumiewania się z politykami. W przypadku Andrzeja Dudy, w kontekście I tury, warunkiem jego dobrego wyniku i ewentualnie II tury jest mobilizowanie najwierniejszego elektoratu PiS. Pamiętajmy także, że urzędująca głowa państwa budzi z reguły więcej emocji i to często negatywnych. Politykom opozycji łatwiej jest podawać ręce przypadkowej grupie osób.
Kiedyś to Platforma uchodziła za partię nowoczesną, teraz ta tendencja wydaje się powoli odwracać – to Andrzej Duda jest aktywny w internecie, a Bronisław Komorowski jest takim medialnym konserwatystą.
To wynika z medializacji całej polityki, ze stopniowych zmian – także w strukturze elektoratu. Warto zauważyć, że w 2007 i 2010 r. wśród ludzi w młodym i średnim wieku – a więc tych, którzy najczęściej korzystają z elektronicznych form komunikacji, zdecydowanie dominowała Platforma Obywatelska. PiS było wraz z PSL-em czy z SLD zdecydowanie słabsze w tych grupach wyborczych. Natomiast wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały odwrócenie tendencji: wśród najmłodszego elektoratu zajęła dopiero trzecie miejsce, wyprzedzona przez PiS. Najmłodsze pokolenie wyborców, to najbardziej kontestatorsko nastawione do rzeczywistości myśli już zupełnie inaczej od swoich poprzedników. Stąd aktywność konserwatywnej prawicy nie trafia w społeczną próżnię. A Platforma z kolei poprawiła swoje wyniki wśród starszych wyborców od 2011 r. To się wszystko zaczyna wyrównywać w wymiarze demograficznym. To sygnalizuje, że jeśli będzie II tura to, paradoksalnie, kandydaci będą starali się trochę do siebie upodobnić – będą musieli wyjść poza tych, którzy wprowadzili ich do II tury. Będą poszukiwać grup elektoratu, z którymi mieli mniejszy kontakt, a więc pan prezydent będzie chciał być pewnie w niektórych tematach trochę bardziej konserwatywny, a Andrzej Duda trochę bardziej liberalny.
Jak to w ogóle będzie z tą II turą? Jeszcze niedawno wydawało się, że wszystko rozstrzygnie się 10 maja, tymczasem najnowsze sondaże pokazują zupełnie co innego. Czy ta tendencja będzie trwać dalej, czy może obaj kandydaci dojdą do tzw. szklanego sufitu?
Każdy ma jakiś szklany sufit, może z wyjątkiem Korei Północnej (śmiech). W przypadku Andrzeja Dudy paradoksalnie nie jest istotne ile procent on dostanie, istotne jest to, żeby była II tura. Można się spodziewać, że większość wiernych zwolenników PiS-u na niego zagłosuje, można się zastanawiać tylko nad skalą tej mobilizacji. Natomiast to, że te sondaże są tak rozchwiane wynika z dwóch czynników. Pierwszy i najważniejszy teraz to, że trwa kampania innych kandydatów, z których kandydatka SLD i Janusz Korwin-Mikke są tymi, którzy znajdują się na stykach wyborczych ze zwolennikami Platformy. W miarę kampanii tamtych kandydatów część potencjalnych zwolenników Bronisława Komorowskiego może zastanawiać się nad oddaniem w I turze głosów bądź bardziej na prawo od pana prezydenta bądź na lewo. A drugim czynnikiem jest to, że my tak naprawdę znamy notowania zaufania Bronisława Komorowskiego, a to zaufanie nie zawsze jest przekładalne na gotowość do głosowania w wyborach. Tu wielokrotnie przywoływano w dziejach polskiej polityki przykłady Jacka Kuronia czy Zbigniewa Religi, powszechnie lubianych przez Polaków polityków, co nie miało znaczenia dla ich poparcia w wyborach. Tak na dobrą sprawę wynik Bronisława Komorowskiego jest największą niewiadomą tych wyborów. Platforma ma olbrzymi segment wyborców, którzy są wyborcami sytuacyjnymi – popierają tą partię i kandydata warunkowo, w zależności od treści kampanii. Istnieje też ten antypisowski segment wśród wyborców. O tym ile Bronisław Komorowski dostanie w I turze możemy powiedzieć, że wiemy, że nic nie wiemy.
Czy te ataki, które między słowami kieruje pan prezydent wobec swoich konkurentów, mówiąc, że są czeladnikami, że są niedoświadczeni, młodzi, mogą zniechęcić wyborców do Bronisława Komorowskiego?
To świadczy o niepewności w sztabie wyborczym Bronisława Komorowskiego, wynikającej z tego o czym, przed chwilą mówiłem. Nie wiadomo czy lepiej jest bagatelizować przeciwników i nie zwracać na nich uwagi czy lepiej frontalnie zaatakować wskazując ich słabości. To jest głównym dylematem przed jakim stoi ośrodek prezydencki. Poza tym, każdy kto rządzi i walczy o reelekcje będzie się odwoływał do tzw. naturalnego konserwatyzmu, nie w sensie ideologicznym, ale w sensie obawy przed zmianą. Bronisław Komorowski będzie próbował podkreślać niepewność sytuacji wewnętrznej, jak i międzynarodowej. Rok temu, bez sytuacji związanej z Krymem i Donbasem, trudno byłoby sobie wyobrazić, żeby Platforma wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego.
W którymś ze swoich ostatnich wywiadów prezydent Komorowski nawoływał do tego, żeby nie straszyć wojną, natomiast później doradca prezydenta – gen. Koziej mówił, że wojna jest jednym z możliwych scenariuszy. Skąd ten chaos w przekazie?
To jest banalnie skonstruowany model, który doprowadzał do perfekcji Donald Tusk w różnych sprawach. Najpierw pojawiają się politycy mniej istotni niż prezydent, którzy eskalują napięcie, podkreślają zagrożenie – w tym przypadku szczególnie istotne, bo dotyczące sytuacji międzynarodowej. A potem pojawia się pan prezydent, który mówi, że nic złego się nie stanie, że nie powinniśmy eskalować emocji.
To jest gra na nastrojach wyborczych?
Tak, politycy obozu rządzącego tworzą olbrzymie napięcie, a pan prezydent pokazuje się potem jako na ten, który jest ponad tymi sporami, jest odpowiedzialny i jest gwarantem tego, że nic złego się nie stanie.
not. mc
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/234672-prof-chwedoruk-politycy-obozu-rzadzacego-tworza-napiecia-po-to-zeby-pan-prezydent-potem-je-rozladowywal-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.