Tolkien to przewidział. Potęga Wschodu znów rośnie w siłę. A Gondor wciąż trwa samotnie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. You Tube/PAP/EPA
fot. You Tube/PAP/EPA

Niedawno jedna z telewizji znów powtórzyła Władcę Pierścieni. Przyznam, że nigdy nie lubiłam doszukiwać się w słynnej trylogii odniesień do II wojny światowej. Ale tym razem, gdy za naszą wschodnią granicą dzieje się to, co się dzieje analogie nasuwają się same…

Odradzające się niczym Mordor rosyjskie imperium emanuje złowrogą siłą. Stopniowo i konsekwentnie zajmuje kolejne tereny. Sauron - Putin nabiera mocy i wysyła w świat coraz to nowe oddziały orków, wargów, trolli…

Tych, których nie może przekonać do dobrowolnej kooperacji – zastrasza. Tych bardziej opornych – stopniowo pozbawia nadziei. Za pomocą telewizyjnego Palantira…

Tak więc– zielone ludziki hasają na Krymie niczym orki, ożywieni niczym trolle separatyści na wschodzie Ukrainy, a coraz więcej harcowników niczym skrzydlate nazgule krąży nad Bałtykiem…

W trylogii Tolkiena jednoczenie świata Zachodu przeciw rosnącemu w siłę przeciwnikowi nie przychodzi łatwo.

Bo przecież krasnoludy mają zadawnione zatargi z elfami, które z kolei  z wyższością spoglądają na ludzi. Tych zresztą też dzielą odmienne ambicje, tradycje, sojusze.

Świat Tolkiena pełen jest dziwnych istot, z których część demonstruje duży dystans wobec ludzko-elfich wojen.

Pradawne enty nie są zainteresowane kłopotami istot, których życie trwa, krócej niż jedno ich dłuższe zdanie.

Z istnienia hobbitów nikt prawie nie zdaje sobie sprawy. Do czasu…

Bo w końcu - w znacznej mierze dzięki dyplomacji czarodzieja Gandalfa -dla wszystkich staje się jasne, że jeśli nie stawią czoła przeciwnikowi – wszyscy razem – nadejdzie nieuchronny koniec ich świata… Że jeśli Gondor upadnie – zniknie ostatnia przeszkoda, która jest w stanie zatrzymać rozlewające się zło…

Kto jest dziś Gondorem – nie trudno zgadnąć. Nawet jeśli Petro Poroszenko nie bardzo przypomina Aragorna, nawet jeśli Barack Obama nie do końca jest Elrondem. A już Angela Merkel - na pewno nie Galadrielą. Tylko do roli zauroczonego potęgą Wschodu Sarumana - kandydatów nie brakuje.

Niestety również Polska coraz mniej przypomina sojuszniczy wobec Gondoru Rohan. No chyba, że ten - pod wodzą bezwolnego, omotanego przez podstępnego doradcę - Theodena.

Może jednak już czas przegonić wszystkie Smocze Języki. Może czas udzielić naszemu Gondorowi rzeczywistego wsparcia. Bo na razie o żadnym dzielnym hobbicie, który gotów byłby podążyć do serca Mordoru ze straceńczą misją - nie słychać.

No, może jeden był, ale wbrew tolkienowskiej narracji jednak spłonął w ogniach Orodruiny. Dlatego nasza historia może skończyć się smutniej niż na kartach słynnej powieści. Chyba, że happy end dopiszemy sobie sami.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych