Robert Mazurek: Kaczyński to jest facet, który ma jaja. On chce zostawić po sobie inną Polskę

Fot. Profil PiS na FB
Fot. Profil PiS na FB

Tusk nie ma bezpośredniego przełożenia na lemingi. Tusk, nie Tusk – oni głosują na jedną partię w Polsce, która nazywa się „nie-PiS”

— mówi w rozmowie z „Kulturą Liberalną” publicysta Robert Mazurek, pytany czy zmiana na stanowisku premiera zmieniła sposób myślenia lemingów.

Publicysta tygodnika „wSieci” wskazuje, że widzi różnicę między rządem Tuska i Kopacz.

To różnica w sprawności. Nie miałem najwyższego mniemania o rządach Donalda Tuska, ale jeśli spojrzymy na to z perspektywy gabinetu Ewy Kopacz, Tusk był geniuszem.

Pytany dlaczego mimo tego PO przyciąga nowych posłów Mazurek wyjaśnia:

Zawsze były partie „dietetyczne” i posłowie „dietetyczni”; zawsze było „bagno” w parlamentach, czyli ludzie, którzy uaktywniają się pod koniec kadencji, bo wiedzą, że trzeba się załapać na jakieś listy. Co oni biedni mają zrobić?

Pytany jaką Polską chciałby zostawić swoim dzieciom wskazuje, że odpowiedź na takie pytanie chciałby przede wszystkim usłyszeć od Donalda Tuska.

Dobre pytanie, takie samo chciałbym zadać w rozmowie Donaldowi Tuskowi: Donaldzie, jak chciałbyś się zapisać w historii? Jak Polska miałaby ciebie zapamiętać?

— tłumaczy.

Na uwagę, że Tusk mówił kiedyś, że chciałby być zapamiętany jako „fajny gość” Mazurek wyjaśnia:

To jest przerażająca odpowiedź jak na człowieka, który przez tyle lat był premierem, na kogoś, kto założył silną partię polityczną. To jednak trochę przerażające.

Pytany o swoją odpowiedź wskazuje, że chciałby pozostawić Polskę „uczciwą”.

Liberalną w tym sensie, żeby każdy mógł żyć, jak chce, o ile nie przeszkadza innym. Chciałbym jednocześnie, żeby to był kraj wolny od inżynierii społecznej, czyli od lewackich szaleństw obyczajowych, szanujący swoją tradycję i historię. Chciałbym, żeby to był kraj równych szans. Nie wiem oczywiście, jak je zapewnić, ale jak słyszę, że lewica pragnie zrównać szanse, podnosząc wszystkim podatki po to, by nas równo ogolić na zero, to jestem przerażony. Marzę też o kraju – i to mówię zupełnie serio – w którym byłoby jak najmniej ludzi realnie wykluczonych. Taki normalny, uczciwy kraj, w którym da się normalnie, uczciwie żyć. Wie pan, dlaczego lepiej żyć na przykład w Wielkiej Brytanii niż w Polsce? Dlatego, że tam, cholera, jest po prostu łatwiej. Tam urzędnik ci ufa, a załatwienie sprawy zajmuje kwadrans, a nie – jak tutaj – trzy dni

— tłumaczy.

Pytany, czy w obecnych partiach politycznych widzi przyszłych liderów, wskazuje:

Liderów widzę, ale czy oni rokują… Bardzo fajnym człowiekiem był kiedyś Sławomir Nitras. Ale co z niego będzie, jakie on ma teraz poglądy? Nie wiem, na czym mam oprzeć moją ocenę. Kiedyś to nawet Donald Tusk rokował. Znam ogromną większość establishmentu PO z 2005 r. Wtedy to byli świetni ludzie, im naprawdę o coś chodziło.

Pytany co się z nimi stało zaznacza:

Mają już ciepłą wodę w kranach i przestało im na czymkolwiek innym zależeć.

Mówiąc o „drugiej stronie” Mazurek wskazuje, że „jest tak samo”.

Chociaż wiem, że Kaczyńskiemu o coś chodzi. Kiedyś Kataryna napisała: „Ja jestem kaczystką, ale nie wiem, czy Jarosław Kaczyński jest kaczystą”. Mógłbym to powtórzyć o sobie. Kaczyńskiemu chodziło o zbudowanie uczciwego, normalnego państwa, które pozbyłoby się bagażu postkomuny i narośli układów korupcyjno-mafijnych. Oczyszczenie państwa, a przy okazji – jak mówił Jan Rokita – „szarpnięcie cuglami”. To był program i Kaczyńskiego, i Platformy w 2005 r., pod którym ja się mogłem podpisać. (…) Moim zdaniem Kaczyński wiele rzeczy z tego katalogu chciałby jeszcze zrobić. Czy byłby do tego zdolny, nawet jeśli miałby władzę? Wątpię. On sobie ułożył, jak to powinno działać i w jego głowie to działa świetnie. Ale całkiem abstrahuje od oporu ludzkiego, od oporu materii

— tłumaczy publicysta.

A pytany dlaczego imponuje mu Kaczyński a nie Tusk Robert Mazurek wyjaśnia:

Nie dlatego, że się z nim zgadzam, ale dlatego, że to jest facet, który ma jaja. (…) Czasem się widzi, że ktoś te jaja ma, a ktoś ich po prostu nie ma. Kaczyński ma. Ma też odważną i dość romantyczną wizję uprawiania polityki. Mówi: „Ja mam rację, a jak się nie zgadzacie, to do widzenia”.

Odnosząc się do Donalda Tuska Mazurek przyznaje, że okazał się on być bardziej skutecznym.

Tusk był lepszym politykiem w tym znaczeniu, że umiał wygrać. Natomiast mnie imponuje ta wizja polityki, która chce coś po sobie zostawić, coś zmienić. Kaczyński jest politykiem momentami nieudolnym – dlatego przegrywa wybory. Ale bez wątpienia chce je wygrać, chce rządzić Polską. On ma idée fixe – zostawienie po sobie innej Polski, innej partii

— tłumaczy.

Dodaje, że polską politykę czeka „trwanie”.

To jest smutne. PO się rozpadnie. Kaczyński w końcu umrze politycznie, choć akurat on nas wszystkich przeżyje, jest długowiecznym zawodowcem. Musi przyjść jakaś zmiana – tylko czy ja jej doczekam? (…) Nie widzę potencjału zmiany, bo wasze pokolenie (ludzi młodych – red.) postąpiło słusznie: uciekło stąd albo się dostosowuje. Cóż ma począć? Moje pokolenie, jak trafnie powiedział Mikołaj Cieślak w wywiadzie dla „W Sieci”, to ludzie, którzy pamiętają, że demonstracje i bunty społeczne biły się o coś naprawdę poważnego: o Polskę, o walkę z komuną, o wolność słowa. Głupio by nam było teraz zorganizować demonstrację w obronie kredytów mieszkaniowych – jakoś nie przystoi. Z jednej strony udział w pogrzebie księdza Popiełuszki, a z drugiej żądanie paru złotych na spłatę kredytu? Nie wypada. Dlatego godzimy się z sytuacją… A młode pokolenie, patrząc na naszą bezradność, nie buntuje się, bo widzi, że nie ma szans. Więc ucieka

— tłumaczy Robert Mazurek.

KL, KulturaLiberalna.pl


Ponadczasowy wywiad - rzeka z Jarosławem Kaczyńskim:„Czas na zmiany”. Książka do kupienia wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych