Mimo, że obecna sytuacja w Polsce jest nieporównywalna do tej jaka była jesienią 1988 roku, to swoją rangą, jaką by dziś, przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, miała debata Komorowski - Duda, przypominałaby słynną przed 26 laty debatę Miodowicz – Wałęsa.
Dziś już wiadomo, że aż 56 proc. Polaków chce takiej debaty. Raczej pewne jest też, że taka rozmowa miałaby duży wpływ na decyzję wyborców niezdecydowanych, na którego z tej dwójki odda swój głos. Niestety, nawet opinia wyborców nie jest w stanie przełamać oporu środowiska obecnego prezydenta i pewnie jego samego przed stanięciem oko w oko z najgroźniejszym konkurentem.
Czyżby strach? Obawa przed porażką, kazała Komorowskiemu odmawiać otwartej potyczki przed I turą? Argument, jakiego używają pracownicy Belwederu, aby uzasadnić niechęć do debaty, jest kpiną z polskiego społeczeństwa.
Prezydent rządzi pięć lat, jego poglądy są wiec szeroko i powszechnie znane
— mówiła rzecznik Komorowskiego.
To raczej nowi kandydaci powinni opinii publicznej przedstawiać swoje programy
— przekonywała.
Nie ulega wątpliwości, że ta debata przed pierwszym majowym terminem wyborów zgromadziłaby przed telewizorami rekordową liczbę oglądających. Ale nie tylko to czyniłoby ją podobną do tamtej przed laty.
Byłoby to podobnie jak wtedy, starcie trwającego układu z nowym, aspirującym do przejęcia władzy. Większość Polaków widzi Komorowskiego jako przedstawiciela władzy, kierującej losami Polski ponad siedem już lat.
Ten pojedynek uznany byłby - znowu podobnie jak wówczas w debacie Miodowicz–Wałęsa – jako zmagania nowoczesnego, pełnego energii i świeżości kandydata z nieco zrutynizowanym, żeby nie powiedzieć zachowawczym sposobem sprawowania władzy. Ten utarty sposób – podobnie jak dziś - nie tylko nie przyniósł sukcesów i zwycięstw, ale w wielu przypadkach sprowadził na Polskę stagnację i porażki, które, jak wtedy, propaganda podporządkowana władzy, próbuje przedstawić opinii publicznej jako postęp i sukcesy.
Jestem przekonany, że i dziś tak debata byłaby czymś wyjątkowym. Wprawdzie wtedy Lech Wałęsa był już postacią legendarną, więc przed telewizorami czekało na jego wystąpienie w napięciu blisko 20 milionów ludzi. W obecnej debacie żaden z rywali do takiej sławy się nie umywa – to bezdyskusyjne. Ale przecież nie w tym rzecz. Atrakcyjność obecnego spotkania gwarantują obydwaj rywale – jak się dziś mówi - z najwyższej półki, co udowodnił Duda podczas swojej konwencji. No i to, że będzie się toczyć walka o najwyższe cele. Nie tylko osobiste. A nawet odwrotnie.
Zastanawiam się, czy dziś Daniela Passenta stać byłoby na podobnie rzetelną ocenę Dudy, jak wówczas w listopadzie 1988 roku, kiedy pisał w „Polityce”: „Wałęsa mówił językiem, który trafiał do ludzi. Czuło się jego charyzmę”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/234038-strach-komorowskiego-przed-charyzma-dudy-dlaczego-pan-prezydent-ucieka-przed-debata
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.