Kiedy Lech Kaczyński mówił w Tbilisi – dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem Polska…. – w Polsce rozległ się rechot. Najgłośniejszy ten spod wąsów, jeszcze wtedy nie zgolonych, Bronisława Komorowskiego, a pół Polski rechotało razem z nim. Nie znali przestrogi Gogola - z kogo się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie…
Gruzja, Ukraina, państwa bałtyckie, Polska… przecież to idzie dokładnie tak.
Europa negocjuje z Putinem trwały pokój, ale Putin nie chce pokoju, on chce odbudować rosyjskie imperium i rosyjskie panowanie, wszędzie tam, gdzie Rosja je straciła.
Nie po to Katarzyna Wielka z Turkami o Kaukaz wojowała, żeby tam się teraz panoszyła jakaś Czeczenia albo Gruzja… Z Gruzją poszło trochę nie tak, bo Lech Kaczyński się wmieszał… ale już go nie ma, teraz prezydentem Polski jest Bronisław Komorowski , który nie miesza się ostentacyjnie. . Nie po to car Aleksy zagarnął w Perejasławiu wschodnią Ukrainę, żeby ta dziś bezczelnie do Rosji nie należała.
Nie po to Piotr Wielki dwadzieścia lat nad Bałtyk się przebijał, żeby Rosję teraz odzielała od Bałtyku jakaś Łotwa czy Estonia, jedna dwa i Ļł, druga półtora miliona ludzi.
Nie po to Suworow rżnął Pragę, nie po to pod Olszynką Grochowską i i na Woli krwawiła armia Dybicza i Paskiewicza, nie po to Tuchaczewski ciągnął na Warszawę, nie po to był pakt Ribbentrop-Mołotow, nie po to był Katyń, nie po to Jałta była – żeby teraz jakaś Polska, bezczelnie zapisana do NATO, oddzielała Rosję od Europy…
Dlatego Putin ni chce pokoju, od chce przywrócić panowanie Rosji wszędzie tam, gdzie ona jeszcze nie tak dawno panowała. Zresztą jasno to powiedział – rozpad Związku Sowieckiego to była największa rosyjska klęska. I on to naprawi. Dobrze to wyjaśnił prezydent Poroszenko – aspiracje Putina są daleko większe niż rozmiary Ukrainy….
Analogia staje się coraz pełniejsza. W 1938 roku wezwał europejskich możnowładców do Monachium, dziś Putin, za pośrednictwem Łukaszenki, do Mińska ich wezwał.
W 1938 roku pretekstem do wezwania były rzekome prześladowania Niemców sudeckich, dziś chodzi o rzekome prześladowania Rosjan donieckich. W 1938 roku podzielona i sprzedana została Czechosłowacja, dziś dzielona i sprzedawana jest Ukraina.
W 1938 roku miał być osiągnięty trwały pokój i dziś podobno też ma być. Są nawet analogie poboczne – wtedy olimpiadę otwierał Hitler, teraz Putin.
A Polska, na nasza polityka zagraniczna? A nasza polityka zagraniczna skończyła się 10 kwietnia 2010 roku, wraz ze śmiercią Lecha Kaczyńskiego. Potem był już tylko chocholi taniec w rytm granej z Kremla muzyki. Premier zamknięta z dziećmi w domu, prezydent w Ruskiej Budzie, Donald Tusk, wielki prezydent Europy jak mysz pod miotła gdzieś schowany, Sikorski – zapomnieć, Schetyna – lepiej nie wspominać… Gdzieś w Internecie pojawił się mem, nie polski wcale – siedzi Putin, Merkel i Hollande, a Angela pokazuje palcem na Hollande’a – przynieś nam pół litra i mapę Polski…
Owszem, sytuacja się zmieniła. W 1938 roku mieliśmy trwały sojusz z Francją, potem jeszcze wzmocniony sojuszem z Wielką Brytanią. A dziś mamy NATO… Od trwałego pokoju w Monachium do wojny upłynął niecały rok. Wysocki śpiewał – ile czasu los da… może dzień, może dwa… Ile czasu los nam jeszcze dał?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/233741-ile-czasu-nam-jeszcze-zostalo-w-1938-pretekstem-byli-niemcy-sudeccy-dzis-rosjanie-donieccy-poza-tym-analogia-jest-pelna