Kandydatura Dudy przywraca nadzieję, ale do zwycięstwa droga daleka

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Kamiński
Fot. PAP/Kamiński

Sobota, 7 lutego 2015 r. była ważnym dniem w polskiej debacie politycznej. Oto na naszej dość zabetonowanej scenie pojawił się ktoś jakby trochę spoza klucza. Nie spoza klucza partyjnego głównych sił na scenie politycznej ale pojawił się, bądź co bądź, ktoś nie z pierwszej partyjnej linii.

O ile ubiegłoroczne wystawienie Andrzeja Dudy jako kandydata na stanowisko Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie spotkało się z wielkim, a niemalże jakimkolwiek zainteresowaniem głównych konkurentów ( konkurenci to nie tylko obecny mieszkaniec Krakowskiego Przedmieścia ale też usłużni dziennikarze mainstreamowych mediów, różnorakie grupy interesów, pozostałości po PRL-owskich i nie tylko służbach itp ), to Konwencja PiS, która oficjalnie zainaugurowała kampanię prezydencką w wykonaniu Andrzeja Dudy spowodowała niemalże opadnięcie szczęki w liberalno-lewicowym salonie. Szczęki powypadały im na podłogę z hukiem słyszalnym daleko od Woronicza czy Czerskiej,  a całe to salonowe środowisko zostało tym hukiem na pewien czas ogłuszone.

Ale nie łudźmy się. Nic nie trwa wiecznie. Mainstreamowy salon powoli otrzepuje kurz i przystępuje do ataków. Ataków na razie nieśmiałych ale też pewnie całe tabuny opłacanych z naszych pieniędzy spindoktorów pracują nad zmianą strategii i potrzebują na to trochę czasu. Zmianą strategii, bo dotychczasowa polegająca na ignorowaniu Dudy i zrównywaniu go z pozostałymi, mało znaczącymi kandydatami walczącymi jedynie o drugie miejsce za plecami stróża żyrandoli dysponującego niemalże stuprocentowym poparciem ludu pracującego miast i WSI nie wypaliła.

Na tą chwilę próbuje się sięgnąć do sprawdzonej metody czyli straszeniem PiSem, powrotem IV RP i tym podobnymi bzdurami. Platforma próbuje budować swoją pozycję na budowanym od lat strachu przez PiS. A więc Naród ma bać się, że przestępcy trafią tam gdzie ich miejsce, państwo będzie bardziej przyjazne dla ludzi, nie będą prowadzone szkodliwe eksperymenty na naszych dzieciach, lasy nie zostaną wyprzedane, zahamowana zostanie wyprzedaż polskiej ziemi, obce koncerny zapłacą w Polsce podatki, zagraniczne banki w mniejszym stopniu oskubią polskich klientów, polski przedsiębiorca nie będzie dyskryminowany w porównaniu z firmami z zagranicy. Faktycznie, jest się czego bać !!! IV RP to jakieś pisowskie szaleństwo !

Ostatnio tematem dnia dla salonu stało się niepozorne urządzenie jakim jest prompter. A czemuż to on jest winny ? Otóż na stwierdzenie, że Komorowski pozdrowienia dla żony czytał z kartki od razu pojawił się zarzut, że Duda z wygłaszał swoje przemówienie z promptera. Kiedy i to okazało się nieprawdą to pojawiły się groteskowe pytania czy to źle, że przemówienie czyta się z kartki. Zapewne nic w tym złego, że się czyta z kartki. Niemniej jednak poświęcanie temu tematowi rozmowy dziennikarza z zaproszonymi do studia gośćmi zakrawa na kpinę.

Możemy być pewni, że w kolejnych tygodniach kampanii będą podejmowane różne próby zdyskredytowania kandydata Prawa i Sprawiedliwości. I te poważne i te kabaretowe. Do przemysłu pogardy, wyśmiewania i przemilczania zostaną zaprzęgnięci różni użyteczni idioci. Ale być może to jeszcze bardziej przysłuży się kandydatowi prawicy.

Jeżeli jednak PiS marzy o wygraniu wyborów to potrzeba wyjątkowej mobilizacji. A o wygraniu TRZEBA myśleć. Nie o drugiej turze, a o wygraniu ! Bo czym będzie ewentualna wygrana jesienią do Parlamentu, jeżeli Prawica nie będzie mieć Prezydenta ? Obecny tymczasowy gospodarz Pałacu ma swój stały twardy elektorat, jak niegdyś nieboszczka PZPR. Duda musi więc dotrzeć nie tylko do elektoratu PiS ale do niezdecydowanych, do części dotychczasowego elektoratu PO, do młodych za granicą. Nie wystarczy objazd polski powiatowej i przekonywania przekonanych. Niezbędne są wszelkie formy docierania do wyborców. I te bezpośrednie, i te za pomocą nowoczesnych środków przekazu.

Ważne, żeby zwykli ludzie nie bali się mówić między sobą o problemach Polski. Nawet nie w odniesieniu do tego czy innego polityka czy partii. Ale wskazywać na codzienne problemy. Choćby w kolejce do lekarza jest o czym porozmawiać. I nie trzeba nawet wspominać, kto od ośmiu lat sprawuje władzę w Polsce i jest źródłem tych problemów. Bo ośmiu lat rządów PO nie skasuje z pamięci Narodu nawet najlepiej opłacany spindoktor.

Nie dajmy się nabierać na wyniki sondaży, druga tura na pewno będzie. Szansa na końcowe zwycięstwo jest duża, bo Polaków coraz trudniej oszukać. Polska powoli dojrzewa, może zbyt powoli ale ten proces dojrzewania, niezależnie od wyborów, nie skończy się 10 maja. Klimat do zwycięstwa się tworzy i trzeba to wykorzystać.

Tomasz Lewandowski

stały czytelnik wPolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych