Była to udana konwencja kandydata na prezydenta, można powiedzieć – w amerykańskim stylu. Atrakcyjna żona, ściskanie rąk rozentuzjazmowanego tłumu, pozytywna energia, rozsadzająca salę.
Andrzej Duda, który najwyraźniej wierzy w swoje zwycięstwo, a za nim tysiące well wishers. Mam nadzieję, że za tą konwencją pójdzie kampania wyborcza energiczna, sprawna, bardziej wyrazista niż dotychczas, sprowadzająca się nie tylko do pokonywania setek tysięcy kilometrów, by uścisnąć jak najwięcej obywatelskich dłoni, zwykle zwolenników PiS, bo na takie spotkania przychodzą głównie oni. Ale oczekuję od młodego i energicznego kandydata także zmian jakościowych – wprowadzenia do kampanii pewnych elementów, które już od dawna są składową podobnych imprez na świecie, a do nas jakimś cudem jeszcze nie dotarły.
Andrzej Duda jest świetnym kandydatem, ale to, co przygotowali mu doradcy, dalekie było do wystąpień, jakie słyszy się podczas analogicznych kampanii na Zachodzie. Padło kilka okrągłych obietnic, ”prezydentura aktywna, sięgająca po dialog społeczny, wspierająca…”, właśnie, co? O tym już nie było mowy. Usłyszeliśmy kilka propozycji jak ta z „cofnięciu reformy emerytalnej” i „zawróceniu z równi pochyłej, na której znajduje się Polska”. Też bym tak chciała – tylko, że były to jakieś przypadkowe strzępy haseł, trochę o reformie emerytalnej, trochę o prezydenturze aktywnej, o dialogu społecznym, ale - przyznajmy - nie jest program kandydata na prezydenta! A gdzie wizja przyszłej Polski, do której będzie zmierzał Andrzej Duda, gdzie podstawowa baza wartości - spodziewam się, że konserwatywnych - których będzie jako prezydent bronił, podpisując czy oprotestowując kolejne ustawy, sposób w jaki chciałby aby Polska była zorganizowana? Dla porównania, przecież inny był pakiet wartości demokraty Obamy, a zupełnie inny jego republikańskich kontrkandydatów. Tego – jeśli kampania Andrzeja Dudy ma mieć ten stempel nowej generacji, być jakością nową, spoglądającą nie w przeszłość, a w przyszłość, i bliską światowym standardom – nie da się uniknąć. Kandydat na prezydenta musi zaprezentować swój program, bo z tego będą go za pięć lat , przed następnymi wyborami, rozliczać jego wyborcy. Zasłużył czy nie zasłużył na kolejną kadencję? I ktoś w sztabie kampanijnym powinien o tym wiedzieć.
Kolejna sprawa: szkoda, że żaden z doradców nie podsunął Andrzejowi Dudzie pomysłu, aby wspomniał o elemencie programowym, bez którego życie polityczne w cywilizowanym świecie nie istnieje. O tzw. pakiecie wartości, uniwersalnych, stanowiących nasz wspólny dorobek, o który wspiera się w starych demokracjach całe życie publiczne. W Polsce nikt się o tym nawet nie zająknął, choć jest to fundament, na którym winna opierać się organizacja państwa, jeśli oczywiście ma być ono rządzone w sposób demokratyczny, a nie autokratyczny. To są wartości, na które już dawno umówili się rządzący i rządzeni, władza i obywatele, sądy i media, i te z prawa i z lewa: uczciwość i odpowiedzialność, poczucie przyzwoitości i równość polityków wobec prawa, brak przyzwolenia na kłamstwo i korupcję, interes społeczny jako cel pracy polityka, służebność władzy w stosunku do obywateli. Bo demokracja działa jak dobrze naoliwiony mechanizm, kiedy spełnione są trzy warunki: życie publiczne wspiera się o wspólna dla obywateli i władzy bazę wartości, istnieją instytucje, które pilnują, żeby nic złego im się nie stało, i po trzecie, w społeczeństwie nie ma przyzwolenia na omijanie prawa i lekceważenie dobrych obyczajów. Dobrze zorganizowane państwo, a Andrzej Duda jest przecież państwowcem, jak ś.p. Prezydent Lech Kaczyński, na którego wielokrotnie się powoływał, i powinien o tym choćby wspomnieć. A żeby wszystko było jasne, pretensja jest nie do Andrzeja Dudy, lecz do zespołu jego doradców, którzy tak podstawowe informacje powinni mieć w małym palcu.
Generalnie konwencja Andrzeja Dudy musiała wyjść dobrze, bo media mainstreamowe przestraszyły się i strzyknęły żółcią. Np. „Gazeta Wyborcza”, radio Tok-FM i goście pani Olejnik wciąż powtarzają, że „PiS miesza program prawicy i lewicy”, I że „solidaryzm społeczny należy tradycyjnie do socjalistów” czyli że Prawu i Sprawiedliwości wara od społecznej wrażliwości. Co jest brednią jak stąd do Lizbony! Najwidoczniej liberalne media przegapiły jedno z najważniejszych zjawisk, które rozegrały się w ciągu ostatnio w światowej polityce, mianowicie programme mixture, czyli mieszanie elementów programowych lewicy i prawicy. Pomysł tzw. Trzeciej Drogi znany jest już od lat 50., ale w naszych czasach pierwszym liderem, który podobną koncepcję zaproponował, był Tony Blair, w kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 1997 roku. Wiedział, że po 18 latach labourzystów w opozycji, te wybory to dla nich wóz, albo przewóz. I sięgając po nowy elektorat, klasę średnią, przypomnijmy że klasa robotnicza w Wielkiej Brytanii już praktycznie nie istniała, połączył ogień z wodą, socjalistyczną wrażliwość społeczną z elementami etosu konserwatywnego jak szacunek dla rodziny, pracy, odpowiedzialność za własne życie, i przedstawił jako program New Labour Party. Podobne ruchy – tylko w drugą stronę, z kolei podkradając socjalistom ich pomysły – wykonał w 2010 roku David Cameron, twórca „nowoczesnego współczującego konserwatyzmu”. Dziś jest to trend światowy, i Prawo i Sprawiedliwość, sięgając po hasło „Polski solidarnej” nie ma się czego wstydzić, bo po pierwsze, to dobry trop, a po drugie - w Europie nie ma dziś konserwatyzmu bez elementów państwa opiekuńczego. Adviserzy Andrzeja Dudy powinni o tym wiedzieć, dać mu wszystkie te argumenty do ręki, by mógł się skutecznie bronić przed liberałami.
Wspominam o tych kilku wybranych sprawach jedynie po to, aby wskazać na konieczność powołania przy Prawu i Sprawiedliwości think tanku – tak jak w Stanach Zjednoczonych, afiliowanego raczej przy partii niż przy ośrodkach naukowo – badawczych, czy np. przy uniwersytetach. Od razu dodam - nie zamiast aparatu partyjnego, który pełni zupełnie inną funkcję, ale obok, jako kużnia pomysłów, żródło informacji, także podczas przygotowywania expose kandydata na prezydenta. W naszej raczkującej dopiero demokracji, przy – mimo Internetu – nikłym przepływie podobnego typu informacji z Zachodu na Wschód, jest niesłychanie ważne, aby Prawo i Sprawiedliwość było na bieżąco informowane o tym jak powinno działać państwo demokratyczne / aby poinformować marszałka Sikorskiego, że w Izbie Gmin Mr Speaker po wyborze zrzeka się barw partyjnych i bardzo uważa, żeby być bezstronnym/, jak winni zachowywać się politycy / istnieje ministerial code, o który warto byłoby zawalczyć i u nas/, jak powinien wyglądać, zgodnie ze światowymi standardami, expose kandydata na prezydenta / pakiet wartości, bo wbrew temu, co sądzą liberałowie, w polityce jest miejsce na etykę/, jak Prawo i Sprawiedliwość powinno rozmawiać z zachodnimi mediami, aby uniknąć, lub przynajmniej zminimalizować nieporozumienia, bo są takie sposoby. Think tank, to jest szansa na zmianę jakościową, w kampanii prezydenckiej, potem parlamentarnej, poziomu argumentów poselskich na sali sejmowej, i może zdecydować o tym jak długo Prawo i Sprawiedliwość pozostanie w opozycji. Znam Andrzeja Dudę, i wiem, że nie można było wybrać lepszego kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej. Ale teraz – czas na dobrych adviserów i know how.
———————————————————————————————————-
Zachęcamy do kupna bardzo ciekawego numeru tygodnika „wSieci”! A w nim m.in. o powrocie słynnej serii „Sensacje XX wieku”, modelu wychowywania dzieci, który już od przedszkola przysposabia je do wyścigu szczurów oraz o nowym kursie polityki Grecji.
Najnowszy numer „wSieci” w sprzedaży od 9 lutego br., także w formie e-wydania. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/233340-dobrze-ale-moze-byc-lepiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.