Nie da się ukryć, że na konwencji PiS -u Andrzej Duda zrobił prawdziwą furorę, wzbudzając entuzjazm Polaków, a w środowisku „wszystkich Polaków” Platformy Obywatelskiej panikę połączoną z rozstrojem nerwowym, objawiającym się potłuczonymi pomysłami na „załatwienie”politycznego przeciwnika.
Jak słusznie zauważył w TVN 24 Zbigniew Ziobro - w Pałacu Prezydenckim się gotuje. Dowiódł tego doradca Bronisława Komorowskiego, profesor historii Tomasz Nałęcz. Zazwyczaj spokojny i zadowolony z siebie doradca „głowy państwa” w pojedynku z Ziobrą zachowywał się jak potłuczony. W dramatycznych słowach apelował, by Andrzej Duda nie powoływał się na śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a sam powoływał się na Barbarę Blidę, której nie zapomni do końca życia. I plótł kłamstwa na temat akcji Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, dzięki której Kreml odstąpił od inwazji tego kraju. Zasługi naszego prezydenta przypisał prezydentowi Francji Sarkozy’emu, zapominając, że Sarkozy musiał interweniować wobec twardej postawy Polski.
Ale nie tylko te potłuczone wypowiedzi świadczą o popłochu i zachwianiu równowagi psychicznej oraz politycznej w sferach rządzących. Odbija się to na stanie umysłów redaktorów „głównego nurtu”. Koledzy otrzymali prikaz - trzeba skompromitować kandydata prawicy na prezydenta i to za wszelką cenę. Gwiazdor TVN 24 Konrad Piasecki sypnął Piaskiem po oczach Andrzejowi Dudzie, a za nim inni żurnaliści, że kłamie, iż swoje przemówienie wygłosił z głowy, on je wygłosił z promptera. Trzeba być nieźle poobijanym, żeby uciekać się do tak prymitywnych oszustw, mających usprawiedliwić dukanie Bronisława Komorowskiego z kartki.
Noch ein Dutzend Professoren Vaterland Du bist verloren (jeszcze tuzin profesorów i ty Ojczyzno jesteś stracona)
— rzekł żelazny kanclerz Otto von Bismarck ostrzegając przed uczonymi w rządzie. Nie znaczy to wcale, że jestem przeciwko profesorom w parlamencie czy w rządzie, pod warunkiem, że mają równocześnie talenty polityczne. Jednym z profesorów, na dodatek konserwatystą z poglądów, który stał się gwiazdą mainstreamowych mediów jest wybitny historyk prof. Andrzej Nowak. Doszło do tego, że Monika Olejnik dała do zrozumienia, że prof. Nowak sprzyja Platformie Obywatelskiej. Naszemu uczonemu należy współczuć, bo wysyłając w swoim upublicznionym liście Jarosława Kaczyńskiego na emeryturę przysłużył się rządzącej mafii - z pewnością niechcący. Przy okazji został użyty do nagonki na Prawo i Sprawiedliwość i z tego powodu czuje się mocno poobijany moralnie. Nie chciałabym sugerować, że ten list był wyrazem urażonego ego profesora, który liczył na nominację na kandydata na prezydenta, nie mniej polityczniej byłoby trzymać nerwy na wodzy, bo w polityce trzeba być twardym i odpornym na niepowodzenia. Liczy się tylko cel, a tym celem jest odsunięcie od władzy potłuczonego towarzystwa z PO - PSL.
Jak bardzo jest ono potłuczone, świadczy dobór zaufanych ludzi przez premier Ewę Kopacz. Do Misia Kamińskiego, który najwyraźniej już nie jest tak pewny siebie i Ewy Kopacz, jak jeszcze tydzień temu, pani premier dołączyła skompromitowanych aferą taśmową prominentów, Bartłomieja Sienkiewicza i Jacka Rostowskiego.
W telewizji TVN 24 bryluje skompromitowany w aferze hazardowej były minister sportu Mirosław Drzewiecki, co znaczy, że w otoczeniu rządu nie ma już nikogo, kto nadawałby się do pracy w kancelarii premiera, a jednocześnie nie był zamieszany w jakieś afery i podejrzane interesy. Jak widać, nie pomoże już nic, ani Misio, ani Sienkiewicz nie mają żadnego pomysłu na uspokojenie protestów górników czy rolników. I trudno się dziwić, bo jak zauważył w knajpie „Sowa i Przyjaciele” ówczesny minister spraw wewnętrznych, państwo polskie jest wirtualne, bo to …….i kamieni kupa.
A na tej kupie miota się premier Ewa Kopacz, bo nie wie jak się rządzi w demokratycznym kraju. Każe strzelać do górników jak za dobrych czasów stanu wojennego, zachowuje się jak osoba potłuczona, na dodatek pozbawiona wsparcia swego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który nie jest w stanie opanować panującego w kraju chaosu i woli trzymać się od tej ruiny z daleka. I trudno się dziwić, bo co by miał powiedzieć z kartki, którą sporządzi mu prof. Nałęcz. Że nie może zapomnieć samobójstwa Barbary Blidy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/233297-potluczony-mainstream-w-potluczonym-panstwie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.