Kaczyński jako mocny kandydat na premiera, Duda jako wskazany przez niego kandydat na prezydenta - ta oferta naprawdę może wygrać

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Kamiński
Fot. PAP/Kamiński

Źle by się stało gdybyśmy analizę ostatnich wydarzeń politycznych ograniczyli do wrażeń estetycznych. Bo prawdą jest, że sobotnia konwencja pokazała sprawność organizacyjną sztabu Prawa i Sprawiedliwości. Faktem, że zobaczyliśmy prawicę uśmiechniętą, nowoczesną, zdolną do żartu także z samej siebie, a jednocześnie zdeterminowaną w dążeniu do zmiany, unikającą podlizywania się wielkim tego świata. Ten ostatni grzech za często zdarza się politykom PiS chadzającym do głównych telewizji, gdzie ze strachu przed brakiem kolejnych zaproszeń, akceptują niekiedy fałszywą agendę wydarzeń i bzdurne dyskusje, gdzie podlizują się prowadzącym w sposób niegodny. Tu tego, mimo oczywistej pokusy, uniknięto.

Prawdą też jest, że taki kandydat i taka formacja, odwołująca się zarówno do dziedzictwa solidarnościowego, a równocześnie akcentująca dynamizm i młodość, ma szansę dotarcia do nowych wyborców. Oglądałem wyborczą Andrzeja Dudy konwencję na żywo i widziałem jak w serca i głowy uczestników wraca nadzieja na zwycięstwo. Nie dobry wynik, nie piękną walkę, ale skuteczne odzyskanie prezydentury dla polskiej racji stanu. Szanse na to rzeczywiście mocno rosną, ale warunkiem jest kontynuowanie tej linii, ponawianie prób dotarcia do milionów Polaków poprzez precyzyjnie sformatowane komunikaty. Jeśli kandydat PiS znowu zniknie w powiatach, choć to ważne wizyty, pozytywny efekt może się rozmyć.

Wszystkie te obserwacje nie oddają jednak w mojej opinii istoty wydarzenia. Stała się bowiem rzecz dużo ważniejsza niż udana konwencja: Jarosław Kaczyński zdołał rozwiązać podstawowy dylemat polityczny swojej partii ostatnich lat, zdołał zbudować silną ofertę zarówno na wybory prezydenckie, jak i parlamentarne. Wydawało się, że jest w sytuacji bez wyjścia: sam na prezydenta stratować nie chce, ale nie ma też nikogo, kto mógłby go w tej roli zastąpić. Na tej słabości, konieczności wyboru między jednymi a drugimi, idącym za tym brakiem efektu płynnego przejścia z jednej kampanii do drugiej, obóz władzy opierał swoje rachuby na pewną wygraną. Miało być tak: Komorowski wygrywa w cuglach, a następnie, na tej fali, Platforma bierze Sejm i konserwuje na kolejne lata swój coraz bardziej patologiczny „projekt”.

Dziś widać, że ta kalkulacja jest nieaktualna. Dynamika kampanii opozycji będzie naturalna, Andrzej Duda ma szanse powalczyć o zwycięstwo (choć podkreślam raz jeszcze - o ile nie osiądzie na laurach) i pomóc PiS w przejęciu rządu,  co jest głównym celem PiS. I co jest najbardziej możliwe, zwłaszcza po udanej akcji zjednoczenia prawicy i po jednoznacznym wskazaniu, że to Jarosław Kaczyński jest kandydatem opozycji na funkcję premiera. Ma on wszelkie atuty wymagane do przejęcia steru władzy w Polsce: jest politykiem doświadczonym, nieprzekupnym, zdeterminowanym by przeprowadzić sanację państwa, mającym jasną wizję działania.

Wchodzimy w kluczowy okres kampanii wyborczej. Wbrew wszelkim trudnościom Prawo i Sprawiedliwość zbudowało bardzo mocną ofertę parlamentarno-prezydencką. Jarosław Kaczyński jako kandydat na premiera, Andrzej Duda jako wskazany przez niego kandydat na prezydenta - ta polityczna oferta naprawdę może wygrać z duetem Ewa Kopacz/Bronisław Komorowski.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych