Albośmy to jacy tacy? Czy w naszym domu wariatów przez historyczną pomyłkę premierem zostanie Schetyna?

Mieszkamy sobie, jakieś trzydzieści osiem (albo jeszcze mniej) milionów obywateli w wariatkowie. Tak z grubsza można określić kraj między Odrą i Bugiem, miotany niekompetencją, niskim ilorazem inteligencji oraz niską kulturą polityczną członków rządu i jego przyległości. Usługują mu często kompetentni w swoim zawodzie i całkiem inteligentni dziennikarze „głównego nurtu”, w duszy drwiący z władzy ale dla zachowania politycznego status quo wspierający cwaniactwo i bezczelność elit - przepraszam za wyrażenie - Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Bo czerpią z tego same korzyści. Ale jak się muszą męczyć, żeby kłamstwo przekuć w prawdę, a nieudolność premier Kopacz w sukces. I coraz mniej się im to udaje. To widać na obliczach redaktorek i redaktorów TVN 24, są skonfundowani, gubią się w odwracaniu kota ogonem i oczernianiu politycznych przeciwników. Powołują się na jakieś niegdysiejsze badania opinii publicznej, z których wynika, że Bronisław Komorowski ma poparcie prawie stu procent respondentów, czyli pewniak w wyborach prezydenckich, a jednocześnie wytężają cały swój intelekt dla poniżenia kandydata PiS, Andrzeja Dudy. I podrzucają Ewie Kopacz pomysł na skopanie człowieka, który ponoć wybiera się z naszą armią na Ukrainę, na wojnę z Rosją. Polityk SLD Włodzimierz Czarzasty zauważył, że pani premier jest po prostu głupia. Nie potwierdzam ale i nie zaprzeczam. Podczas gdy Ewa Kopacz kłamie w sprawie wypowiedzi Andrzeja Dudy, na plan pierwszy i nie ostatni wysuwa się szef MSZ, wyróżniający się niespecjalnie mądrym uśmiechem, który ma pokryć nie tylko brak zręczności dyplomatycznej lecz również historycznej wiedzy, choć to historyk z wykształcenia, podobnie jak Bronisław Komorowski, prezydent. Panowie popełniają gafy, niektóre z nich są brzemienne w skutki międzynarodowe. Nie zapomnę nigdy sceny z Pałacu Prezydenckiego, kiedy Komorowski rozsiadł się w fotelu, zapominając, że najpierw powinien usadowić gości, w tym kanclerz Niemiec Angelę Merkel, a dopiero potem siebie, bo jest gospodarzem. O innych gafach nie wspomnę.

Jednak minister Schetyna numerem z wyzwoleniem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz przez Ukraińców przebił wpadki Komorowskiego.

Zastanawiam się po kiego licha, a może z braku wiedzy historycznej nasz minister spraw zagranicznych zapewnił słuchaczy radiowych, że to naród ukraiński wyzwolił więźniów, bo formacja nazywała się II Front Ukraiński. Czy może sobie wyobrazić, że w Związku Sowieckim mógł powstać samodzielny, narodowy korpus, złożony z żołnierzy sowieckiej republiki, jaką była Ukraina? Każdy historyk i wykształcony humanistycznie człowiek wie, że ta formacja nosiła nazwę ukraińskiej, bo została powołana na Ukrainie i to wszystko. W jej skład wchodzili żołnierze z wielu republik, także rosyjscy. A obóz wyzwoliła sowiecka Armia Czerwona, która szła od Lenino do Berlina i doszła. Niestety, na naszą zgubę, ale to są fakty i trudno się dziwić wściekłej reakcji na słowa Grzegorza Schetyny szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa. A może Schetyna chciał zamanifestować naszą solidarność z narodem ukraińskim i w ten sposób przypodobać się Polakom, którzy Rosji nie lubią. Obawiam się, że palnął to co mu ślina na język przyniosła, a potem głupkowato się tłumaczył. Do boju wezwani zostali redaktorzy, którzy gafę Schetyny postanowili ukryć pod dywanem, wystawiając na kolejne kopniaki Andrzeja Dudę.

Plotka głosi, że Komorowski chce wykopać Ewę Kopacz z funkcji premiera III RP i na jej miejsce mianować Schetynę. W polskim domu wariatów wszystko jest możliwe, skoro brak jest odpowiedzialnych polityków w rządzącej koalicji, to rządzić może każdy. Byle do przodu. Tusk, Kopacz, Schetyna, a co to za różnica? Trzeba jednak być czujnym, bo przez historyczną pomyłkę premier Schetyna może wysłać na Ukrainę nasze wojska i stanąć na ich czele, bez zgody NATO. Z hasłem na ustach: Nu pagadi Putin! Albośmy to jacy tacy?