Prof. Krasnodębski: Działania rządu wobec Lasów powinny niepokoić i skłaniać do kontrolowania władzy. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Czynnikiem, o którym należy pamiętać, jest chciwość indywidualna. Przy każdym procesie sprzedaży otwiera się potencjalna możliwość budowania indywidualnych majątków i karier

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski.

wPolityce.pl: Tygodnik „wSieci” opisuje notatkę ujawnioną przez WikiLeaks, z której wynika, że już w 2009 roku rząd Donalda Tuska chciał sprzedać m.in. Lasy Państwowe, by mieć na odszkodowania za mienie pożydowskie. Tygodnik wskazuje, że polityka wobec LP jest spójna, a co rusz widać zamachy na Lasy. Czy jest Pan spokojny o polskie lasy?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Spokojny o Lasy Państwowe nie jestem, szczególnie, że rzeczywiście w ostatnich latach widzieliśmy kilka razy próbę prywatyzacji Lasów, czy drenaż pieniędzy z ich kasy. Takie kroki są regularnie podejmowane przez rząd PO-PSL. Gdyby potwierdziły się doniesienia wynikające z notatki ujawnionej przez WikiLeaks, mielibyśmy do czynienia z sytuacją niebywałą. To świadczyłoby jak najgorzej o traktowaniu obywateli przez rządzących. Przejrzystość działań rządu jest bardzo niska. A mamy przecież do czynienia z dobrem państwowym, dobrem społecznym. Mamy prawo być informowanymi w sposób rzetelny o tak ważnych sprawach. W ostatnim czasie, choćby przy okazji zmian w ustawie o Lasach, działano natomiast zupełnie inaczej.

Z czego polityka wobec Lasów może wynikać?

Pytaniem otwartym pozostaje, czy polityka wobec Lasów ma związek z wydźwiękiem notatki, o której mówimy. Być może chodzi o trywialne łatanie dziury budżetowej. Trudno powiedzieć. Patrząc jednak na postępowanie rządu w innych dziedzinach, choćby jak rozgrywano sprawę OFE, która stała się sposobem właśnie na łatanie budżetu, widać, że chciwość rządzących jest oczywistością. Podobnie, jak brak dbałości o dobro publiczne. To sprawia, że działania wobec Lasów powinny niepokoić i skłaniać opinię publiczną do kontrolowania władzy.

W III RP środowiska rządzące łatwo prowadzą do wyprzedaży całych gałęzi gospodarki, czy innego rodzaju dobra wspólnego. Z czego wynika takie podejście do Polski?

W przypadku rządów Platformy Obywatelskiej ten styl działania i myślenia rzeczywiście jest bardzo wyrazisty. Jednak pamiętajmy, że taka polityka widoczna była również w działaniu innych ugrupowań. To wynika w mojej ocenie z kilku czynników. Po pierwsze, władze często ulegają interesom zewnętrznym. Przypuszczenia o działaniu pod dyktando interesów zagranicznych instytucji dotyczą również aktualnej sprawy „restrukturyzacji” górnictwa. Skoro mamy państwo, w którym były ambasador innego kraju, pisze przemówienie szefowi MSZ, to trudno się jednak dziwić. To świadczy o uległości mentalnej. Znaczna część elit III RP jest gotowa realizować obce interesy na skinienie możnych tego świata. Niestety to jest cecha, która dominowała w czasie prowadzenia polskiej transformacji. Za ten styl działania tracimy wszyscy do dziś. PO zaś doprowadziła tę mentalność do skrajności. Widać w polityce, o którą pan pyta, chęć przypodobania się ośrodkom zagranicznym. Jednak jest i trywialna chęć utrzymania się przy władzy.

To może mieć znaczenie przy okazji Lasów?

Sytuacja finansowa w kraju nie jest najlepsza, więc rządzący szukają dodatkowych pieniędzy, które można wykorzystać, by utrzymać się przy władzy. Trzecim czynnikiem, o którym należy pamiętać, jest chciwość indywidualna. Znamy, m.in. dzięki aferze taśmowej, mentalność tych polityków. Pamiętamy karierę poseł PO Beaty Sawickiej, słynne nagrania. Przy każdym procesie sprzedaży otwiera się potencjalna możliwość budowania indywidualnych majątków i karier. Premier Tusk uosabia sobą działanie na rzecz Zachodu w imię walki o własną karierę. To przyniosło mu osobiste korzyści.

Więcej osób patrzy w ten sposób na politykę?

Obserwuję polityków z rządzących partii na forum europejskim. Widzę właśnie tę cechę ich mentalności. Nawet jeśli są to ludzie kompetentni czy operatywni i sprawni, to na ogół przeciwstawienie się w imię obrony polskich interesów silnym graczom unijnym wydaje się poza ich możliwościami. Być może notka z 2009 roku dotycząca Lasów Państwowych wynika również z chęci przypodobania się silnym interesom międzynarodowym. Być może władza uznała, że dobrze byłoby dla niej, gdyby mogła zaspokoić roszczenia organizacji żydowskich, nie bacząc na to, czy jest to możliwe, czy Polskę na to stać. Najłatwiej w takiej sprawie sięgnąć natomiast po dobro wspólne, np. Lasy Państwowe. Trudno się spodziewać, by rządzący w ramach szukania środków na taki cel opodatkowali wielki biznes, czy inne wpływowe grupy w Polsce. Najbiedniejszym zawsze łatwiej zabrać ostatni grosz czy resztki majątku.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.