Chciałbym złożyć samokrytykę. Nie doceniłem determinacji i odwagi premier Kopacz w sięganiu po najnowocześniejsze sposoby kierowania państwem.
Żaden z wcześniejszych premierów nie korzystał w takim natężeniu z funkcji pełnomocnika jako realizatora konkretnych zadań, które należy w trybie pilnym wprowadzić w życie dla dobra całego społeczeństwa, czy jak się dawniej mówiło – ludu miast i wsi. Prawdą jest, że obejmując schedę po Tusku Kopacz zastała w Kancelarii Premiera blisko 20 pełnomocników rządu. Tym bardziej trzeba docenić jej umiejętność w przełamywania granic. Nie bacząc na stan posiadania, utworzyła cztery nowe stanowiska pełnomocników, a ściśle pełnomocniczek. Po raz kolejny premier dała wyraz swojemu ograniczonemu zaufaniu do mężczyzn. To jednakże sprawa na osobny tekst, w którym trzeba by zastanowić się, czy niechęć do powierzania mężczyznom odpowiedzialnych funkcji państwowych, to cecha wrodzona, czy też może zrodziła się w wyniku osobistych przeżyć i doznań.
Może należałoby sięgnąć do samego Freuda. Lepiej więc teraz porzućmy te nie prowadzące do żadnych konstruktywnych ustaleń o pani premier rozważania i pomówmy o tym, co Ewa Kopacz rozwija z takim pożytkiem dla kraju. Czyli o pełnomocniczkach ostatnio mianowanych. Mają one pilnować ministrów skarbu państwa, edukacji, zdrowia i infrastruktury. Mylą się ci, którzy cynicznie sugerują, że powołanie pełnomocniczek wobec ministrów jest gestem nie fair. Jeśli chce się wdrożyć szybko jakieś założenia czy przedsięwzięcia, konieczne są wyjątkowe instrumenty.
Na razie efektów nie widać, bo każda pełnomocniczka, musi przygotować sobie warsztat pracy. Urządzić pomieszczenie dla siebie i dla swego personelu – dwóch sekretarek i kilku urzędniczek, zapoznać się z materią, jaką będzie wdrażać.
Nie możemy ukrywać, że każdy dzień niesie ze sobą nowe zadania dla rządu. Wszak nie wszystko funkcjonuje doskonale jak dobrze naoliwiona maszyna. W samą porę ten powszechny zwrot przyniosła mi ślina na język. Bo właśnie pojawiły się poważne kłopoty ze wspaniałą maszyną jeżdżąca po torach, zakupioną we Włoszech, po atrakcyjnych dla sprzedającego cenach, zwaną Pendolino.
Z przecieków, jakie dotarły do naszego portalu wynika, że premier Kopacz bardzo zależy na kreowaniu dobrych i bliskich relacji z rządem włoskim. Nie chce, aby na drodze do zbliżenia między obydwoma krajami stanęło Pendolino. Dlatego do rozwiązania trudności związanych z tą supernowoczesną koleją zamierza powołać dwie pełnomocniczki – jedną do problemu usprawnień technicznych w warunkach polskiej zimy, w tym opadów śniegu i mrozów, drugą do szkolenia kadr.
Istnieje jednakowoż obawa, że w pierwszej fazie wdrażania, część pracowników zatrudniona przy eksploatacji Pendolina, pociąg ten może przyprawiać o ból zębów. Jego leczeniem ma się zajmować znana stomatolog z Wybrzeża, żona Sławomira Nowaka, niedawnego ministra infrastruktury, który owe maszyny do Polski sprowadził.
——————————————————————————————-
Najlepsze książki w najniższych cenach! Wejdź na wSklepiku.pl i sprawdź sam!!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/230350-pelnomocniczki-premier-kopacz-wyjatkowe-instrumenty