Komorowski nie chce być stroną w konflikcie: "To odpowiedzialność rządu". Z żonami górników rozmawia żona prezydenta. ZOBACZ ZDJĘCIA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

W poniedziałek ok. godz. 14.20 w Kancelarii Prezydenta przy ulicy Wiejskiej rozpoczęło się spotkanie małżonki prezydenta Anny Komorowskiej oraz prezydenckiej minister Ireny Wóycickiej z delegacją pracownic kopalni i żon górników.

Pracownice kopalni przeznaczonych do likwidacji i żony górników przybyły w poniedziałek po godz. 13 do stolicy; spod stadionu Legii przeszły z transparentami m.in.: „Śląsk to Polska, górnicy to Polacy”, „Łapy precz od KWK Brzeszcze” i „Solidarność” - do siedziby Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej. Jak powiedziała PAP jedna z kobiet, Agnieszka Poniedziałek, ze Śląska do Warszawy kilkoma autobusami przyjechało około 200 osób. W spotkaniu z pierwszą damą biorą udział cztery osoby - po jednej z każdej przeznaczonej do likwidacji kopalni.

Delegacja chce wręczyć petycję skierowaną do prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Szanowny panie prezydencie, w imieniu rodzin górniczych, kobiet pracujących w górnictwie, mieszkańców Brzeszcz, Bytomia, Gliwic, Rudy Śląskiej i Zabrza, drobnych przedsiębiorców oraz firm kooperujących z kopalniami zwracamy się do Pana z apelem o wsparcie i doprowadzenie do odwołania decyzji rządu dotyczącej likwidacji kopalń i tysięcy miejsc pracy

— napisano w petycji.

W poniedziałek na Śląsku związki zawodowe rozszerzyły akcję protestacyjno-strajkową, sprzeciwiając się przyjętemu przez rząd planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej (KW). Zakłada on likwidację kopalń: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie, Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu. Górnicy tych zakładów prowadzą pod kilku dni odziemne protesty.

Autorki petycji podkreślają, że „zostały doprowadzone do rozpaczy” i nie będą biernie patrzeć na niszczenie ich domów i skazywanie ich rodzin na biedę. Deklarują, że będą walczyć o przyszłość swoją i dzieci.

Dlatego gorąco prosimy pana prezydenta o pomoc. Wierzymy, że tylko pan prezydent jest dzisiaj w stanie przerwać koszmar naszych rodzin i doprowadzić do zmiany postawy rządu, która pozwoli wypracować program prawdziwej naprawy, a nie likwidacji polskiego górnictwa

— napisały.

Podkreśliły, że są kobietami pracującymi w górnictwie, żonami i córkami górników.

Nasze życie i życie naszych rodzin jest związane z kopalniami. Nagle z dnia na dzień dowiedziałyśmy się, że nasze kopalnie, miejsca pracy naszych mężów i ojców mają zostać zlikwidowane. Jesteśmy oburzone faktem, że ktoś lekką ręką skreśla nas, nasze rodziny, skazuje na życie w biedzie, skreśla nasze miasta, nasze małe ojczyzny

—czytamy w petycji.

Jak napisano, rząd, podejmując decyzję o zamykaniu kopalń zapomniał, że dają one pracę i utrzymanie dziesiątkom tysięcy ludzi.

Nie tylko górnikom i ich rodzinom, ale także pracownikom firm kooperujących z górnictwem i lokalnym przedsiębiorcom, którzy również zbankrutują, jeżeli kopalnie zostaną zlikwidowane. Upadek górnictwa oznacza katastrofę społeczną i gospodarczą dla całego naszego regionu

— wskazały.

Nieraz słyszałyśmy od rządzących, że węgiel kamienny jest fundamentem polskiej gospodarki i suwerenności energetycznej. Jeszcze kilka miesięcy temu premier Donald Tusk, a później premier Ewa Kopacz wielokrotnie deklarowali, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta i żaden górnik nie straci pracy. Dzisiaj, po stu dniach od objęcia stanowiska, pani premier pomimo składanych obietnic, chce zamykać nasze kopalnie i zabierać nam nasze miejsca pracy

— podkreśliły autorki petycji.

Według nich, zapewnienia rządu dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy dla pracowników zamykanych kopalń „są mrzonką i kolejną obietnicą bez pokrycia”.

W naszych miastach już raz przeżywałyśmy restrukturyzację górnictwa polegającą na likwidacji zakładów górniczych. Wtedy również obiecywano nam rozwój, inwestycję i nowe miejsca pracy. Zamiast nich w naszych miastach powstały całe dzielnicy biedy, bezrobocia i beznadziei

— napisały.

Tymczasem prezydent Bronisław Komorowski powiedział w poniedziałek, że nie ma uprawnień do proponowania rozwiązań ws. sytuacji w górnictwie i nie chce włączać się w konflikt pomiędzy związkami górniczymi a rządem, zadeklarował jednak pomoc w prowadzeniu dialogu między stronami.

Komorowski na konferencji po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaznaczył, że rozmawiał o sytuacji w górnictwie z przedstawicielami rządu.

Jednak - podkreślił prezydent - udział w konflikcie nie jest jego rolą. Dodał, że dla niego jest rzeczą oczywistą, że rola prezydenta w tym zakresie jest ograniczona.

Uprawnienia prezydenta nie obejmują kwestii reformy systemu górniczego - to jest domena rządu i rządowa odpowiedzialność. Natomiast prezydent może być pomocny w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych. I taką rolę zamierzam utrzymać, to znaczy nie chcę stać się częścią sporu, do czego zachęcają mnie niektóre apele opozycji

— oświadczył Komorowski.

Wskazał, że prezydent nie powinien uczestniczyć w sporze lub „przeszkadzać” rządowi, tylko „zajmować pozycję gotowości udzielania pomocy w rozwiązywaniu problemu, a nie w mnożeniu konfliktów”.

Tak rozumiałem swoją rolę do tej pory

— zaznaczył Komorowski. Dodał, że od dawna wspiera dialog pomiędzy pracodawcami a przedstawicielami związków zawodowych i dialog trójstronny - także z rządem.

To jest rola prezydenta i będę się starał być tej roli wierny

— podkreślił Komorowski.

PAP/polskieradio/TVN24/ansa

—————————————————————————————————-

Zapraszamy do lektury najnowszego numeru tygodnika „wSieci”!

Tygodnik dostępny również w wersji elektronicznej!

Wejdź na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html i wybierz jedną z trzech wygodnych opcji zakupu.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych