Prof. Krystyna Pawłowicz: "Moje zachowanie zaszkodziło PiS i tego żałuję"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot: wPolityce.pl/ansa
fot: wPolityce.pl/ansa

Zaznaczę, że to była niezręczność z mojej strony, której już nie powtórzę. Jednak prawda jest taka, że w tamtym dniu wielu posłów jadło na sali sejmowej. Ktoś miał ciastka, ktoś kanapkę, stała kawa, a sam marszałek Sikorski stale coś popijał z kubka.

mówi w rozmowie z Warszawską Gazetą prof. Krystyna Pawłowicz.

Polityk PiS dodaje, że odnosi wrażenie ciągłej obserwacji, dlatego musi się bardzo pilnować:

Teraz widzę, że chyba wszystkie kamery są wycelowane we mnie, żeby atakować pod byle jakim pretekstem Prawo i Sprawiedliwość. Będę się jeszcze bardziej pilnowała.

– dodaje.

Wskazuje, że najbardziej w zamieszaniu z sałatką zabolały ją kłamstwa dotyczące rzekomego obrażania przez nią posłów na sali sejmowej. Wskazuje, że festiwal kłamstw rozpoczęła Monika Olejnik swoim felietonem na łamach „Gazety Wyborczej”, zwanej również „Gazetą Michnika”:

Kuriozalne są przytoczone przez nią cytaty, że miałem mówić do polityków „zamknij ryj”, czy „stul pysk”. Ja nigdy nie używam takich obrzydliwych słów! Jak ktoś w ogóle może pomyśleć, że na sali w której siedzi premier, obrady prowadzi marszałek – ja wykrzykuje takie rzeczy, a nikt nie reaguje?

– zastanawia się prof. Pawłowicz.

Przyznaje, że gdy ruszyła lawina kłamstwa na jej temat, nie wiedziała co robić.

Jestem bezradna. Kłamstwo napisane przez dziennikarza na np. na Facebooku jest nie do zatrzymania. Muszę się jakoś bronić jednak fala oszczerstw płynie i rozlewa się gdzie tylko może. Moi znajomi mnie później pytają, czy ja mogłam tak powiedzieć. Nie, nie mogłam, bo to kłamstwo. Taki mamy warsztat dziennikarskiej komuny.

– mówi w rozmowie z Warszawska Gazetą.

Na końcu rozmowy przyznaje, że zdaje sobie sprawę, że jej osoba posłużyła za pożywkę dla mediów głodnych skandalu. Boli ją jednak, że zaszkodziła partii, którą reprezentuje w Sejmie.

Prawa strona, która czyta niezależne media szybko się zorientowała w czym jest rzecz, jednak to nie zmienia faktu, że generalnie moje zachowanie zaszkodziło PiS-owi i tego żałuje. Jest mi przykro.

– mówi.

I dodaje:

Teraz będę siedziała na sali sejmowej sztywno, trzymając sztandar w rękach.

Warszawska Gazeta, lz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych