Politycy wspominają Józefa Oleksego: Niebanalny, przyzwoity, potrafił zachować się z klasą...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Adam Michnik, Józef Oleksy i Lech Kaczyński w lipcu 1989 r. /fot. PAP/arch/Ireneusz Sobieszczuk
Adam Michnik, Józef Oleksy i Lech Kaczyński w lipcu 1989 r. /fot. PAP/arch/Ireneusz Sobieszczuk

Mam dramat sumienia z Józefem Oleksym. Otóż byłem z nim umówiony, bo chciałem go przeprosić za tę agenturalność rosyjską. Ale pech chciał, że złamałem nogę i nie zdążyłem tego zrobić. A więc dziś publicznie go przepraszam i proszę o wybaczenie

— powiedział Lech Wałęsa na wiadomość o śmierci byłego premiera i marszałka Sejmu. Chodzi o oskarżenie w grudniu 1995 r. przez ówczesnego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, premiera Józefa Oleksego, że jest on rosyjskim agentem o pseudonimie „Olin”. W efekcie Oleksy w styczniu 1996 r. zrezygnował z funkcji premiera.

Jak podkreślił Wałęsa, z informacji, które na dziś posiada, Oleksy nie był agentem obcego wywiadu.

Był gadułą i Rosjanie lubili z nim rozmawiać, bo on po prostu szczerze rozmawiał. Oni go traktowali jako informatora, ale on agentem rosyjskim czy sowieckim nie był. Miał do mnie żal za to, trudno go było nie mieć. Tylko ja jako prezydent nie miałem wtedy wyboru. Kiedy zostałem poinformowany o takiej sytuacji, to nie mogłem tego zatrzymać, bo sam byłbym posądzony o to, że też jestem zdrajcą

— dodał b. prezydent.

Przyznał, że po tzw. sprawie „Olina” wielokrotnie spotykał się z Oleksym.

Bardzo go szanowałem i lubiłem. Dobrze go oceniam, bo on naprawdę jako polityk starał się rozwiązywać problemy. Pracował w różnych warunkach i różnie mu to wychodziło

— dodał.

Miałem z nim dużo kontaktów. Wielu ludzi uważało go za lewicowca. On tym lewicowcem był, ale w takich znaczeniach społecznych jak opiekuńczość, czy antykapitalizm. Natomiast, jeśli chodzi o sumienie, to on był bliżej Pana Boga i był chyba człowiekiem wierzącym

— powiedział Wałęsa.

W takim dniu trzeba pamiętać te rzeczy, które wydają się najlepsze, ale tych rzeczy jest sporo. Miał parę cech, które każą patrzeć na jego odejście z dużym żalem

— wspomina b. premiera Józefa Oleksego prof. Ryszard Bugaj b. lider Unii Pracy i parlamentarzysta.

Po pierwsze, był człowiekiem bardzo otwartym, i to otwartym autentycznie, skłonnym do kontaktów z ludźmi z różnych stron i poszukującym tych kontaktów

— podkreślił Bugaj.

Po drugie - jak ocenił - Oleksy był człowiekiem niepamiętliwym.

To chcę podkreślić, bo jestem człowiekiem drugiej strony sceny politycznej. Był czas konfliktów i nigdy nie dostrzegłem, by on te konflikty, które dotyczyły spraw publicznych, politycznych, przekładał na osobiste niechęci, by to go hamowało w kontaktach albo usposabiało do zachowań retorsyjnych. To się nigdy nie zdarzało

— zauważył.

Po trzecie, był człowiekiem bardzo inteligentnym. Miał bardzo wysoki poziom inteligencji emocjonalnej, co wcale takie powszechne nie jest

— uznał.

Każdą z tych cech pojedynczo można przypisać różnym ludziom, którzy funkcjonują w świecie polityki, ale wszystkie na raz to niesłychanie rzadki przypadek. Oleksy był takim właśnie rzadkim przypadkiem

— zaznaczył Bugaj.

Zupełnie autentycznie chciałbym powiedzieć, że na pewno pozostaje po nim puste miejsce, na pewno bardzo dotkliwe dla życia publicznego w Polsce

— zaznaczył.

Niewątpliwie niebanalny człowiek i polityk. Bardzo życzliwy ludziom, czasami aż przesadnie. To była pełnowymiarowa postać, przykład awansu społecznego, bo z małej wsi pod Nowym Sączem doszedł do najwyższych funkcji w państwie

— tak o zmarłym byłym premierze mówi dawny lider SLD i były minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik.

W jego opinii Oleksy podchodził do świata, ludzi i także do siebie samego z poczuciem humoru i dystansem.

Chyba nie miał przeciwników. Był bardzo przyjaźnie do ludzi nastawiony. Ktoś rzadki na polskiej scenie politycznej

— powiedział Janik.

Józef Oleksy zapisał różne karty w swoim życiu politycznym, ale był człowiekiem, którego odróżniało od innych to, że potrafił zachować się z klasą

— tak b. premiera, lidera SLD wspomina szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak.

Droga życiowa i kariera polityczna Józefa Oleksego była różnie oceniana, zapisał różne karty w swoim życiu politycznym i te mniej chlubne, i te lepsze, ale niewątpliwie był człowiekiem, którego odróżniało to, że potrafił zachować się z klasą, że dyskusję z jego udziałem miały charakter właśnie dyskusji

— powiedział dziennikarzom w piątek Błaszczak.

Jak zauważył, Oleksy przegrał walkę z ciężką chorobą.

**To smutna wiadomość, niech odpoczywa w pokoju

— powiedział szef klubu PiS.

W ostatnim ćwierćwieczu życie zaofiarowało mu najwyższe zaszczyty i ugodziło bolesnymi ciosam

— wspomina zmarłego Józefa Oleksego prof. Tomasz Nałęcz.

Historyk, doradca prezydenta i wieloletni parlamentarzysta powiedział, że Oleksy był jedną z najbardziej znaczących postaci polskiego życia publicznego ostatniego ćwierćwiecza.

**Była to postać, której osobista historia była bodajże najbardziej dramatycznie uwikłana w to ostatnie ćwierćwiecze, bo był to człowiek, któremu życie zaofiarowało najwyższe zaszczyty — premier, marszałek Sejmu - ale też ugodziło bardzo bolesnymi ciosami, myślę tu o oskarżeniu z 1995 roku

— powiedział Nałęcz, nawiązując do oskarżenia Oleksego o działalność szpiegowską na rzecz Rosji pod pseudonimem „Olin”.

Józef Oleksy to piękny przykład, jak wolność i wolna Polska odmienia ludzi i jak potrafią oni korzystać z szansy, jaka przed nimi się otwiera, jak potrafią zmieniać swoje życie, swoje poglądy. Bo nie ma co ukrywać: w życiu Józefa Oleksego było wiele zmian i on miał ten sam charakter - człowieka miłego, sympatycznego, otwartego na ludzi - ale w polityce funkcjonował w różnych rolach i w różnych światach

— podkreślił.

W tej nowej, wolnej, demokratycznej Polsce był człowiekiem autentycznym, uznawał tę zmianę za dobrą, całkowicie ją akceptował, współtworzył ją. Na pewno nie był to dinozaur, któremu cudownym zrządzeniem losu udało się przeżyć katastrofę

— zaznaczył Nałęcz.

W jego ocenie Oleksy był jedną z tych postaci, która przyczyniła się do wkomponowania ludzi lewicy w nową, wolną, demokratyczną Polskę.

Gdybym miał zaryzykować jedno zdanie, które historycy mogą powtarzać po latach, to chciałbym zwrócić uwagę na zdanie, że to jest piękny przykład człowieka, którego losy świadczą o tym, jak wolność człowieka odmienia, jak szansa, która wraz z wolnością przed człowiekiem się otwiera, może być dobrze spożytkowana

— podsumował.

Józef Oleksy wyciągał rękę do każdego, zawsze szukał tego, co nas łączy, był bardzo potrzebny w czasach przełomu systemów, w których przyszło nam działać

— mówi z kolei były minister ochrony środowiska w jego rządzie, poseł PSL Stanisław Żelichowski.

Został premierem po Waldemarze Pawlaku. Było to inne premierostwo. Oleksy miał swoisty sposób jednania sobie ludzi, łączenia ludzi. On nigdy nie był typem człowieka, który stawał do walki, tylko szukał zawsze, w każdym calu tego, co nas łączy”

— wspominał Oleksego Żelichowski.

On zdawał sobie sprawę, że Polacy mają przekonania i prawicowe, i lewicowe, i centrowe, i liberalne. Wiedział, że nie da się zwalczyć tych wszystkich, którzy inaczej myślą i starał się ich wszystkich zaprząc do wspólnej pracy, wspólnego działania, zostawiając ich przekonania na boku. To zawsze mnie ujmowało w jego postępowaniu - podkreślił Żelichowski. - Przyszło nam działać w czasach przełomu systemów. Wtedy był potrzebny taki właśnie koncyliacyjny człowiek, kontaktowy, który do każdego wyciągnie rękę i który nie będzie starał się wykorzystać swojej siły premiera, a wszędzie szukać tego, co nas łączy.

Żelichowski podkreślił, że Oleksy darzył swoich ministrów dużym zaufaniem.

Po jego odejściu powstaje pustka. To był człowiek nietuzinkowy

— mówił.

Józef Oleksy był jednym z najsympatyczniejszych, najprzyzwoitszych polityków demokratycznej Polski

— tak b. premiera, lidera SLD wspomina Stefan Niesiołowski (PO).

Zapamiętałem go od początku. Byliśmy razem w Sejmie tzw. kontraktowym. Oczywiście się różniliśmy, ale jego nie można było nie lubić. Z niezwykłą delikatnością i kulturą na każdy temat się wypowiadał. To była dla mnie przyjemność, jak mogłem z nim polemizować na sali plenarnej czy na komisji - bo byliśmy razem w komisjach spraw zagranicznych czy obrony

— wspominał Niesiołowski.

Wielka szkoda dla polskiej demokracji, dla kultury politycznej

— dodał poseł.

Jak mówił, Oleksy był na tyle delikatnym człowiekiem, że nigdy, nigdzie nie zareagował, gdy zrobiono mu krzywdę.

Jakoś to wszystko znosił. Nie potrafił ani podnieść głosu, ani czegoś mocniejszego powiedzieć. Wielkiej delikatności człowiek. Szkoda

— powiedział Niesiołowski.

PAP, kim

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych