Pierwszy przyczynek do zrozumienia tego, co stało się w redakcji „Charlie Hebdo” kryje się w odpowiedzi na pytanie, skąd wzięło się uwielbienie pewnych środowisk dla szeroko pojętej cywilizacji i religii islamu. To jest kuriozalne zjawisko , jeśli wziąć pod uwagę, że islam z definicji i z praktyki powinien być postrzegany jako śmiertelny wróg lewackiej obyczajowości oraz ideologii.
Jeśli ktoś wyznaje prawa człowieka w wersji pani Środy; jest liberalny obyczajowo na wzór pana Biedronia; otwarty na związki partnerskie niczym pan Kalisz, a jednocześnie zamknięty na religię niczym pan Palikot, to jak diabeł święconej wody powinien wystrzegać się poparcia dla obecności islamu w swoim środowisku, społeczeństwie, wreszcie państwie. Tutaj nie ma dwóch zdań, że przyczyna, dla której islam pomimo swoich zatrważających praktyk społecznych, obyczajowych, religijnych i politycznych, jest faworyzowany przez liberalne środowiska lewackie, nie leży w umiłowaniu wolności, równości i braterstwa.
Bowiem fundamentalizm islamski, jak do tej pory, nawet nie otarł się o te wartości, które są świecką religią dla skrajnej lewicy i nie tylko skrajnej. Islam został przez lewactwo potraktowany jako instrument w walce przede wszystkim z Kościołem Katolickim, rodziną i chrześcijańskim dziedzictwem świata. Tylko i wyłącznie jako instrument. W Europie w ramach praw człowieka przyjęto multi-kulti (już samo określenie wskazuje na groteskowość tego zjawiska), lecz jednocześnie nakreślono granice: bratamy się i kochamy nasi drodzy bracia w Koranie, szanujemy się nawet, ale wy pozostajecie przy swoich nieodłącznych atrybutach, czyli łopacie, miotle i ścierce.
Dokładnie odwrotnie niż w Stanach Zjednoczonych. To była taka integracja, jak pana Straussa-Kahna z hotelową pokojówką. On w swoim przekonaniu mógł wszystko, ona zaś powinna mu być wdzięczna, że ją chce wziąć do łóżka i generalnie toleruje.
W tym sensie - patrząc na obecne konsekwencje tego kuriozalnego zjawiska – lewactwo sprzymierzyło się z diabłem, fanatyczni bluźniercy weszli w sojusz z morderczymi fanatykami, żeby zmóc swojego naturalnego wroga, jakim jawi się dlań cywilizacja chrześcijańska. Co było oczywistym szaleństwem, zważywszy na niewzruszony, kamienny fanatyzm sprzymierzeńca. Fanatyk na tym polega, że nie zna litości ani wdzięczności dla nikogo. Już Stalin mówił, że wdzięczność to taka choroba psów. Nie posłuchali własnego klasyka.
Tak więc tragedia w redakcji Charlie Hebdo wywodzi się bezpośrednio ze zderzenia dwóch fanatyzmów, a pośrednio dwóch kompleksów. Pierwszy to kompleks islamskich fundamentalistów - cierpią na potworny kompleks niższości w obliczu ekonomicznego, cywilizacyjnego i naukowego sukcesu świata zachodniego, czyli spadkobiercy szeroko pojętej kultury chrześcijańskiej.
Co gorsza, ortodoksyjni islamiści są świadomi, że znaleźli się w fatalnej pułapce: żeby mieć chociaż cień szansy na zniwelowanie tej przepaści w jakiejkolwiek dziedzinie, konieczna jest choćby elementarna liberalizacja - muszą otworzyć swoje kraje i społeczeństwa na ten właśnie, znienawidzony Zachód. Lecz w takim przypadku – żegnaj władzo, to pewne. I to nie tylko żegnaj władzo w sensie dosłownym, lecz także trzeba się pożegnać z rządem nad duszami i przekonaniami. Takie rozwiązanie jest oczywiście dla islamistów nie do przyjęcia, zaś innego po prostu nie ma. Kotłują się więc w ludobójczym terroryzmie niczym w jakimś obłąkańczym delirium.
Z drugiej strony mamy do czynienia z lewackim szaleństwem, o którym ktoś napisał, że kryje się za nim bolesny kompleks niższości wobec polityczno-ekonomicznego i cywilizacyjnego sukcesu Stanów Zjednoczonych. Takie konkretne odniesienie do jednego przykładu wygląda na „przyczynkarstwo”, jak to - nomen omen - określają lewicowcy, ale to oddaje istotę lewactwa, dla którego istnienie Stanów Zjednoczonych jest nie do zniesienia, niczym cierń w oku. W głowach im się nie mieści, że ktoś może cieszyć się wolnością, będąc patriotą swojego kraju i nie wyznając prawa do aborcji.
W ogóle każdy sukces człowieka odniesiony poza ich ideologią jawi im się – i słusznie zresztą - jako zakwestionowanie monopolu jedynie słusznej ideologii, która wiedzie ludzkość do świetlanej przyszłości. Wcześniej była klasa robotnicza i dyktatura proletariatu, a na okrasę walka z imperializmem. Teraz nastąpiła zmiana kursu i celu - dla kobiet jedynie feminizm, dla mężczyzn homoseksualizm, dla obu płci gender, a na okrasę walka z globalnym ociepleniem. Wszystko inne to homofobia, faszyzm, antysemityzm. Taki patent. Bo lewactwo nie zajmuje się człowiekiem, lecz prawami człowieka; nie wspomaga biednego sąsiada, lecz zbawia całą ludzkość.
Dowodzą tego codziennie, także dzisiaj. Po tragedii w Paryżu Aleksander Smolar w lewackiej wywiadowni orzekł, że
mimo tych różnych incydentów, integracja we Francji postępuje.
Tak więc dla Smolara śmierć kilkunastu osób w wyniku ataku ludobójczej bojówki to incydent. No, ale jak się chce zbawiać ludzkość, to faktycznie nie można sobie zawracać głowy dwunastoma śmiertelnymi ofiarami. Nic tylko pogratulować Smolarowi dobrego samopoczucia, a Francuzom życzyć dalszych sukcesów w integracji ze swoimi katami.
Jak to mówili starożytni Rzymianie – chcącemu nie dzieje się krzywda. Reasumując w stylu Radia Erewań: w zachodniej Europie nadal będziemy świadkami takiej walki o pokojową integrację z islamskim fundamentalizmem, że kamień na kamieniu tam nie pozostanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/228806-charlie-hebdo-poklosie-lewackiego-szalenstwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.