Czy zamieszanie w partii JKM mnie dziwi? Czy pozbawienie „Krula” funkcji prezesa jest warte politologicznej analizy? Czy szokuje mnie informacja o nieślubnych dzieciach Korwina? Na każde z tych pytań odpowiedź jest jednoznaczna: nie.
Nie jestem zaskoczony, że Nowa Prawica rozlatuje się na oczach wyborców kilka miesięcy po pierwszym od dwóch dekad sukcesie politycznym Korwina. Nie emocjonuję się też faktem, że jedyna libertariańska siła polityczna w Polsce odpływa jak wcześniej UPR w niebyt. I w końcu zupełnie nie szokują mnie informacje mediów, że JKM został wyrzucony ze stanowiska prezesa partii ze swoim imieniem w nazwie ( takie absurdy tylko u Korwina) z powodu spłodzenia nieślubnych dzieci. Sam Korwin ma zresztą z całej sytuacji niezły ubaw piszą na Facebooku:
„FAKT” podał, że mam „nieślubne” dzieci. Na pytanie (innego) dziennikarza odparłem, że „w pewnym sensie wszystkie moje dzieci są nieślubne” (z żadną kobietą nie miałem na raz ślubu kościelnego i reżymowego!). Zaraz to zniekształcono na „Wszystkie dzieci JKM są nieślubne”. Ech! A w ogóle to lubię się wyróżniać - a tu, okazuje się, że to żaden ewenement. Ojcami zostali: Paweł Picasso (69 l.) Juliusz Iglesias Ser. (89 l.), Antoni Quinn (81 l.), Jan-Paweł Belmondo (71l.), Jerzy Petersburski (74 l.), Lucjan Pavarotti (67.l), Ale życie zaczyna się po 70-tce!
pisze jak zwykle pełen samozadowolenia JKM. Trudno się dziwić, że Korwin jest zadowolony nie mniej niż bohaterowie teledysku „Happy” Pharrella Williamsa, skoro jego nazwisko znów krąży po mediach, i to na dodatek w kontekście miłosnych podbojów. Cóż lepszego może się przytrafić narcyzowi w muszce? Jego „Krulewska” Mość może teraz porównywać się do jurnych gwiazd filmu i muzyki. Może też niczym Silvio Berlusconi budować sympatie facetów, którzy jeszcze mocniej poklepią go po ramieniu na wiecu mówiąc: „Swój chłop! Dobzie goda!”. Jego felietony będą się jeszcze lepiej sprzedawać, a występy w telewizji nabiorą kolejnych smaczków. Showbizes, dziecino! To pewnie truizm, ale warto go powtórzyć. Janusz Korwin Mikke nie jest żadnym politykiem, a zwykłym celebrytą, kochającym skandale i rozgłos. I w zasadzie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie jeden zasadniczy problem.
Wczoraj napisał do mnie znajomy „kuc”- czyli młody, ideowy zwolennik JKM, który z nadzieją patrzył na rewolucje libertariańską w Polsce. Znajomy ten jest wybitnie inteligentnym, wygrywającym olimpiady, piszącym i wydającym już książki studentem, który całą swoją energię polityczną wkładał w rewolucje prawicową w Polsce. Jeszcze kilka tygodni temu wierzył, że biurokratów i socjalistów z PO i PSL pogonić może tylko „stały w poglądach od 40 lat”, realny konserwatysta Janusz Korwin- Mikke. Teraz ta wizja posypała mu się jak domek z kart. Tak jak setkom innych ludzi przed nim, którzy od czasu powstania UPR wierzyli, że Korwin przeprowadzi ich przez Czerwone Morze socjalizmu.
Ba, ja również wyrosłem z nurtu ideologicznego, który zaszczepia od lat Korwin. To właśnie jego „Najwyższy czas!” był miejscem, gdzie zapoznawałem się z myślą libertariańska, a potem szlifowałem warsztat jako autor. I choć mój wrodzony dystans do polityków kazał mi patrzeć na JKM krytycznie, to kolejne polityczne samobójstwa wynikające z rozdmuchanego ego JKM powodowały u mnie frustrację. Wciąż marzę by w Polsce powstała czysto wolnorynkowa prawica, przypominająca choć trochę, jakby to nazwał Piotr Zaremba, egzotykę prawicową z USA. Jednak już dawno przestałem oddawać swój głos na Korwina, co nie było spowodowane tylko dziwacznymi prorosyjskimi wypowiedziami „Prezesa”.
Choć sam pozbyłem się złudzeń co do politycznych możliwości monarchisty, bawiącego się w demokratyczne wybory (sic!), to szczerze żal mi jednak młodych ludzi, którzy pełni energii i wiary w zmiany w Polsce zainwestowali swoją pracę w ugrupowanie celebryty. Ugrupowanie skazane przez jego narcystyczną osobowość na katastrofalną porażkę. Czy dzisiejsza „afera” z nieślubnymi dziećmi byłego prezesa KNP cokolwiek zmieni?
JKM wraz z Przemysławem Wiplerem już zapewne myślą o nowej partii z nazwiskiem „Krula” w nazwie, która w następnych kilku latach wessie kolejnych ideowców, których wypluje po następnym skandalu celebryty w muszce. A jak widać życie u niego zaczyna się po 70-tce więc wiek nie przeszkodzi mu w ciągłej rewolucji mającej na celu utrzymywania korwinizmów w przestrzeni publicznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/228662-jkm-przyznaje-ze-zycie-zaczyna-sie-po-70-tce-co-dalej-kolejna-partia-i-kolejni-kuce-do-wyssania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.