Nowacka krytykuje rząd: "Tak zamieciono taśmy, sprawę wraku..." I uderza w Giertycha: "Politycy lgną do niego, jakby się bali..."

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Martwi mnie, że do dwóch ministerstw oddelegowała swoje współpracowniczki. Po co? Chyba tylko po to, żeby donosiły. Była chwila zamieszania, a w nowym roku już nikt nie będzie o tym pamiętał. Zostanie zamiecione. Tak zamieciono taśmy, sprawę wraku samolotu w Smoleńsku i jeszcze kilka

to wypowiedź nie „pisowca”, ale… Barbary Nowackiej, lewicowej polityk związanej z Twoim Ruchem.

Nowacka w ciekawej rozmowie z pismem „Wprost” twardo i mocno mówi o smoleńskiej tragedii, w której zginęła jej matka i przekonuje, że wątpliwości wokół przyczyn katastrofy musiały się pojawić… z winy rządzących.

Jak pytasz piąty, dziesiąty raz, dlaczego nie ma zdjęć satelitarnych robionych przez Stany Zjednoczone, i spotyka cię tylko arogancja, to budzi się straszna nieufność i podejrzliwość. Ze zdumieniem patrzyłam, że żaden z ministrów z tamtego czasu nie poczuwał się do symbolicznego powiedzenia: panie premierze, jeśli coś jest moją winą, to proszę mnie odwołać

— tłumaczy.

I dodaje:

Czy premier przyjąłby dymisję za Smoleńsk? Pewnie nie. Ale taka sytuacja mogłaby sprawić, że ludzie bardziej ufaliby władzy. Samą arogancją i udawaniem, że z katastrofą smoleńską nie mają nic wspólnego, spowodowali to wielkie pęknięcie

— czytamy.

W rozmowie pojawia się również wątek upamiętnienia ofiar 10/04. Nowacka przekonuje, że nie rozumie zaperzenia Platformy w sprawie pomnika na Krakowskim Przedmieściu.

Nie rozumiem, dlaczego na Krakowskim Przedmieściu nie mógł powstać piękny, świetlisty pomnik. Nikomu by to nie przeszkadzało. Nikomu. Nikt nie chce przecież złotych posągów na środku skrzyżowania. Wie pani, część rodzin jest już zrezygnowana, ma dość walki. W kwietniu mija pięć lat od katastrofy. Napisaliśmy list do prezydenta Komorowskiego w tej sprawie. Odpowiedział, ze wszystko zależy od nowych władz Warszawy. To było przed wyborami, więc może sugerował, żeby głosować inaczej. Władza w Warszawie została ta sama, a sprawa pomnika jak leżała, tak leż. Uważam, że trzeba sprowadzić wrak i dopóki będą jakiekolwiek wątpliwości, musi pracować zespół Macieja Laska. Lata mijaj, a ludzie przestają pamiętać, kim byli ci, którzy wtedy do Smoleńska polecieli

— zaznacza.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowacka i Wassermann zgodne: wrak musi wrócić do Polski, a Smoleńsk zasługuje na pomnik!

Na pytanie, dlaczego więc związała się z obozem Janusza Palikota, który chamsko atakował rodziny ofiar tragedii, odpowiada:

To, co robili na Krakowskim Przedmieściu, co mówili publicznie na temat Smoleńska, było… Mnie było po prostu wstyd. Ale za innych, którzy gromadzili się na Krakowskim pod namiotem i opowiadali androny, też mi było wstyd. I za tych, co robili odtworzenia, kto gdzie siedział w samolocie - też

— mówi Nowacka.

Mocno dostaje się też ulubionemu mecenasowi establishmentu.

Mam satysfakcję, że nic nie zawdzięczam bohaterowi „elit” PO Romanowi Giertychowi. Jakoś zapomniano mu, że toleruje „zamawianie pięciu piw” - przecież działacze jego młodzieżówki wznosili rękę w faszystowskim geście. Na waszych taśmach Giertych mówi, że zrobi listę gejów w polityce. Pamięta pani? Kto wie, czy nie zrobił tej i innych list. Jakoś dziwnie koledzy politycy go obłaskawiają, lgną do niego. Jakby czegoś się bali… Ja na pewno bym się bała powierzyć tajemnice prawne mecenasowi Giertychowi

— ocenia.

lw, „Wprost”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych