Najważniejsze wydarzenia ostatnich lat - a więc tragedię smoleńską i sfałszowanie wyborów samorządowych - łączy wyraźny, wspólny mianownik: przekonanie establishmentu, że krzywda dotyczy nie „nas” (Polaków, państwa polskiego, wspólnoty), ale „ich” - „pisowców”, „prawicowców”. W związku z tym, choćby podeptano najświętsze zasady wykładane przez tenże establishment na łamach gazet, na uczelniach i seminariach (choćby pluralizm medialny czy szacunek dla każdego głosu wrzuconego do urny), należy udawać, że nic się nie stało. Bo „oni” są de facto wyjęci spod prawa. III RP nie traktuje opozycji prawicowej jako obywateli dysponujących konstytucyjnymi prawami; to grupa wzorcowo wręcz odczłowieczona, z którą można zrobić wszystko. Dosłownie wszystko.
Owo odczłowieczenie zaczadziło nawet umysły mniemające, że są wybitne. Oto prof. Karol Modzelewski tak ostatnio szkicował motywacje wyborców PiS:
Wszyscy, którym się nie powiodło, noszą w sercu zamysł, żeby dać tym drugim popalić. Wiedzą, że PiS im nie zapewni poprawy warunków życia. Ale da im satysfakcje, że pogoni sukinsynów, którzy po naszych plecach doszli do tego, co mają. PiS jest partią rewanżu socjalnego.
Tyle pan profesor zobaczył w ruchu politycznym, który jest przede wszystkim ruchem odbudowy silnego państwa polskiego i zapewnienia mu choćby znośnej przyszłości. Powiedzieć, że uwierzył we własną propagandę - to w tym wypadku zdecydowanie za mało.
Nie miejmy więc złudzeń - nie będzie żadnej litości. Nie będą poszanowane żadne reguły, prawa, zasady. Ta władza - w najszerszym możliwym sensie - zrobi wszystko, na co pozwolą jej okoliczności; jedynym hamulcem są konteksty międzynarodowe, a więc troska, by zbytnią brutalnością nie zablokować sobie drogi do karier. Ale i ten hamulec znika, gdy zagrożone są stanowiska w kraju, co zobaczyliśmy w listopadzie.
Wyjście jest jedno: trzeba być silnym. Trzeba być tak zorganizowanym, by móc się bronić. Trzeba znaleźć metody, które okażą się skuteczne. Samo zanoszenie skarg nic nie da.
Niestety, nie stajemy się silniejsi (niezależnie od wahań sondaży, bo to inna sprawa). To jest, moim zdaniem, prawdziwy powód frustracji po prawej stronie: poczucie, że wieloletni wysiłek się nie kumuluje, że wyspy polskości się nie łączą w kontynenty. Nie widzimy, by dzielność i ofiarność milionów, trwających mimo medialnych (i nie tylko) opresji, coś budowała. Owszem, udaje się obronić to, co jest (a są to rzeczy cenne: zorganizowana partia, liczne media, stowarzyszenia), ale to jednak za mało.
Kolejne porażki wyborcze są wobec tego problemu wtórne; można przegrywać i jednocześnie szybko iść, w dalszej perspektywie, do wolnej Polski.
I to musi się zmienić. Niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Nawet wygrana nie będzie przecież bitwą ostatnią. Przyjdą kolejne.
——————————————————————————————————
Warto kupić tę książkę:„wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/228339-iii-rp-nie-traktuje-opozycji-jako-obywateli-dysponujacych-konstytucyjnymi-prawami-to-grupa-wzorcowo-wrecz-odczlowieczona
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.