Lekarze kontra rząd. „Arłukowicz kłamie i manipuluje. Kopacz ucieka od problemu. A tu chodzi o dobro pacjentów”

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Minister Bartosz Arłukowicz mija się z prawdą - twierdzą przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego. Wczoraj fiaskiem zakończyły się rozmowy lekarzy rodzinnych zrzeszonych w organizacji z resortem zdrowia. Oznacza to, że od 2 stycznia część gabinetów lekarskich będzie zamknięta – informuje TVP Info.

Według Arłukowicza, prawie 70 procent lekarzy rodzinnych podpisało umowy na przyszły rok. Inne dane przedstawili członkowie Porozumienia Zielonogórskiego. Wynika z nich, że ponad 40 procent lekarzy zamknie swoje gabinety, w niektórych województwach może być to dotyczyć nawet 90 proc. lekarzy.

Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) twierdzi, że za zamieszanie odpowiada minister zdrowia. W wydanym oświadczeniu apeluje do premier Ewy Kopacz o interwencję. Jak czytamy w piśmie szefowa rządu nie powinna „uciekać od problemu”.

Według związku, pozbawiając część pacjentów prawa do refundowanych świadczeń zdrowotnych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej zarówno Arłukowicz, jak i szef NFZ Tadeusz Jędrzejczyk złamali konstytucję.

Czyli nie wypełnili swojego konstytucyjnego obowiązku, jakim jest zapewnienie każdemu równego dostępu do świadczeń zdrowotnych, finansowanych ze środków publicznych.

Winni złamania konstytucji powinni ponieść odpowiedzialność

—podkreślają związkowcy. Pacjenci pozbawieni prawa do refundowanego leczenia powinni zaś - w ocenie OZZL - wystąpić z odpowiednim roszczeniem wobec NFZ.

Wszyscy, których na to stać, powinni skorzystać z leczenia odpłatnego, a rachunki za leczenie i badanie przedstawić Funduszowi z żądaniem odpowiedniego zwrotu poniesionych kosztów

—radzi OZZL. Szef sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos z PiS liczy, że nie jest jeszcze za późno na porozumienie.

Namawiałbym ministra zdrowia, by wrócił do stołu negocjacyjnego

—powiedział. Podkreślił, że minister zdrowia nie może się obrażać, bo w całej sprawie chodzi przede wszystkim o dobro pacjentów.

Arłukowicz zarzucił PZ „próbę szantażu” innych lekarzy oraz pacjentów. Poinformował, że działacze PZ zgłosili w poniedziałek kolejne żądania, w tym zwiększenia finansowania podstawowej opieki zdrowotnej o 2 mld zł, chociaż 17 grudnia PZ zgadzało się na kwotę 1,1 mld zł, którą proponuje resort zdrowia.

Porozumienia z resortem zdrowia nie podpisało też Kolegium Lekarzy Rodzinnych, jednak część zrzeszonych w nim lekarzy jest w trakcie podpisywania umów na 2015 r.

Jak poinformował w poniedziałek minister, 60 proc. przychodni POZ, w których pracuje 68 proc. lekarzy, ma już podpisane kontrakty na 2015 r. W związku z tym, że nie jest to jednak 100 proc. umów, zostanie wprowadzony plan B.

Zakłada on, że pacjentów z powiatów, w których po nowym roku nieczynne będą przychodnie POZ, przyjmować będą izby przyjęć i szpitalne oddziały ratunkowe. NFZ zapłaci za taką wizytę 45 zł. Pacjentów POZ ma przyjmować także nocna i świąteczna pomoc lekarska.

Od nowego roku resort zdrowia chce zredukować liczbę wskaźników korygujących stawkę kapitacyjną (czyli kwotę, jaką lekarze POZ otrzymują za jednego pacjenta pozostającego pod ich opieką). Jednocześnie wzrosnąć ma stawka podstawowa - z 96 zł do 136,80 zł rocznie za pacjenta.

Od 1 lipca ma to być 140,04 zł (jeżeli lekarz POZ będzie wykonywał i sprawozdawał wybrane badania), a od 1 października - 144 zł przy wykonywaniu odpowiedniej liczby badań diagnostycznych. Zwiększą się jednak obowiązki lekarzy rodzinnych - w związku z wejściem w życie pakietu onkologicznego. Na takich warunkach porozumienie z MZ podpisało Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Ryb, TVP Info, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych